Mitch Albom, Nieznajomy na tratwie

Mitch Albom, Nieznajomy na tratwie

Zysk i S-ka 

Dziesięć osób na tratwie ratunkowej walczy o przetrwanie na otwartym morzu po katastrofie jachtu. Brakuje im wody, jedzenia, a przede wszystkim nadziei, kiedy dostrzegają unoszącego się na falach mężczyznę. „Dzięki Bogu, znaleźliśmy cię” — mówi jeden z rozbitków. „To ja jestem Bogiem” — odpowiada nieznajomy. Tak zaczyna się najnowsza powieść Mitcha Alboma, autora bestsellera Pięć osób, które spotykamy w niebie.

Czy ten dziwny cichy człowiek rzeczywiście jest tym, za kogo się podaje? Co spowodowało eksplozję jachtu? Czy rozbitkowie tak naprawdę trafili już do nieba, czy wręcz przeciwnie – są w piekle? Odpowiedzi na te pytania stara się znaleźć Jarty LeFleur, główny inspektor wyspy Montserrat, na której rok później znaleziono pustą tratwę i notatnik jednego z rozbitków opisujący tę niesamowitą historię.

.

Przepięknie napisana. Zdania Alboma są często urzekające. Wzruszające. Słowa łączy w taki sposób w takim momencie, że stają się głębokie.

Urzekająca książka. Z jednej strony jest to historia tych, którzy przeżyli katastrofę statku. Na innym chodzi o testowanie wiary. To przypomnienie, że ci, których kochamy, żyją w naszych sercach i umysłach. Ale to nie wszystko, ponieważ później poproszono nas nawet o zakwestionowanie prawdziwości opowieści Benjiego.

Minęły już prawie dwa tygodnie, odkąd ją przeczytałam i zdecydowanie polecam dla fanów Mitcha Alboma, dla czytelników, którzy kochają fikcję literacką i cenią refleksję nad sensem życia i spraw duchowych oraz dla klubów książki. Uwielbiam kreatywność Alboma, podejmowanie ryzyka i próbę zgłębienia sensu życia i „a co jeśli”. Wyobrażam sobie, że recenzje tej książki będą mieszane, więc warto je sprawdzić! Myślę jednak, że jest to książka, w której będziesz chciał się zanurzyć.