Zabrzmiało złowieszczo i tak
nieprawdopodobnie!
W zeszłym roku przeczytałam ponad 140
książek (zaczęłam liczyć od marca do grudnia, natomiast styczeń i luty
pozostają wielką niewiadomą; być może do tego wyniku trzeba doliczyć nawet i
kolejne 40 książek).
Długo zastanawiałam się jak ten post ma
wyglądać. Nie chciałam znowu przytaczać statystyk, bo to robiłam po 6
miesiącach blogowania (KLIK). Więc musiałam wymyślić coś nowego. I stąd
ten tytuł. Chciałam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami po roku blogowania
i odpowiedzieć na pytanie: czy gdybym cofnęła czas to znów zaczęłabym prowadzić
bloga?
1. Jestem troszkę zmęczona blogowaniem.
Niestety, przeczytanie książki, ułożenie myśli w głowie, zrobienie pięknego zdjęcia –
uwierzcie mi na słowo! – jest cholernie czasochłonne. A nie chcę, żeby mój blog
był kolejnym gniotem, który zginie pośród tłumu. Chcę się czymś wyróżniać, więc
muszę w to włożyć mnóstwo serca. Nie uznaję pracy po łebkach, a blogowanie to w
pewnym stopniu praca. Przydaje się do
tego też dobry pomysł i trochę kreatywności. I dlatego muszę albo odpocząć od
tego, albo już nie wiem co… Bo powoli straciłam zapał, radości jest mniej, a zaczyna się bardziej przykry obowiązek.Lepiej mieć kilka tytułów, które cieszą niż tysiące, które zawadzają. Nawet bym to troszkę zmodyfikowała - lepiej przeczytać jedną dobrą książkę, która coś wniesie Twoje życie niż 50, ale kiepskich i darmowych.
Wiecie kocham książki, nie wyobrażam sobie bez nich życia, ale za dużo od siebie wymagam (i tak jest od zawsze odkąd pamiętam). I chyba przestałam potrafić odpoczywać. Ileż można mieć obowiązków, ileż jakiś terminów, a gdzie w tym w końcu przyjemność? Chciałabym od czasu do czasu posiedzieć na ławce i pogapić się w przestrzeń. Taką odskocznią były kiedyś książki, a dzisiaj niestety już nie są.
Wiecie kocham książki, nie wyobrażam sobie bez nich życia, ale za dużo od siebie wymagam (i tak jest od zawsze odkąd pamiętam). I chyba przestałam potrafić odpoczywać. Ileż można mieć obowiązków, ileż jakiś terminów, a gdzie w tym w końcu przyjemność?
Bloga na pewno nie usunę, ale muszę
ograniczyć nieco wpisy książkowe. W pewnym stopniu wiąże się to z tym, że bardzo tęsknię za książkami
papierowymi. Niestety wysyłka do Norwegii jest bardzo droga, więc te pieniądze
wolę przeznaczyć po prostu na książki, kiedy już będę w Polsce (przydałoby się
naprawdę zrobić wpis o moim oszczędzaniu
od kiedy jestem w Norwegii! byłabym dla Was niezłą inspiracją), albo przeznaczyć je choćby na druty i włóczkę. Chciałabym
dodawać więcej wpisów z zakresu lifestyle, moich przemyśleń, może języka
polskiego i logopedii. Nie skupiać się tylko na książkach, ale także na tym, co mnie otacza. Chciałabym, aby na blogu pojawiało się około 2 tekstów
tygodniowo nie więcej. Teraz stawiam na jakość, a nie na ilość. Troszkę w myśl slow. I stąd także zmiana logo wraz z menu. Mam nadzieję, że dalej będziecie zaglądać na bloga i trochę zmieniona forma Wam się spodoba.
2. Kiedy mieszkałam w Polsce trochę się
zachłysnęłam propozycjami książkowymi i współpracami z wydawnictwami. Na
szczęście książki, który wybierałam mieściły się w zasięgu moich zainteresowań,
jednak było ich za dużo. Norwegia wpłynęła na mnie pozytywnie i chyba ten wpływ hygge!
Bo zmądrzałam i teraz naprawdę dwa razy się zastanawiam zanim zdecyduję się na
jakąś książkę. Nie o to chodzi, żeby łapać nowości, ale czerpać przyjemność i
satysfakcję z dobrej lektury. Coraz częściej odmawiam i myślałam, że będę się z
tym źle czuć. Ale wcale nie! Czuję się wyśmienicie. I w tym momencie polecam każdemu
zastanowienie się, co robi ze swoim życiem. Czytanie na akord nie ma większego
sensu. A prędzej czy później zmęczycie się tak jak ja. Bo nigdy wcześniej nie
liczyłam ile przeczytam, ale co przeczytam… A potem się zagubiłam… Dobrze, że
odnalazłam właściwą drogę. I teraz zamierzam iść w innym kierunku. Bo zmiany też są dobre i czasem potrzebne.
3. Dzięki blogowaniu poznałam wiele
fantastycznych i ciepłych osób. Do których mogę pisać w nocy o północy i wiem,
że mi pomogą. Chociaż by to była największa głupota na świecie, o której
wszyscy już dawno wiedzą, a jeszcze nie poszerzyłam swojej wiedzy. Nie będę wymieniać każdego z osobna,
ale wiecie, że mam na myśli właśnie Ciebie, i Ciebie, i Ciebie…
Statystyki są ważne chyba dla każdego i nieraz mile wpływają na ego. Na FB prawie 1100 polubień, na IG prawie 3400, na Google+ ponad 350, ponad 120000 wyświetleń na blogu, niezliczona ilość komentarzy… Ktoś powie, że dla liczb się nie żyje ;D a właśnie, że trochę też, bo one sprawiają radość, motywują. Szczególnie jeśli zasilają Wasz rachunek bankowy ;)
Statystyki są ważne chyba dla każdego i nieraz mile wpływają na ego. Na FB prawie 1100 polubień, na IG prawie 3400, na Google+ ponad 350, ponad 120000 wyświetleń na blogu, niezliczona ilość komentarzy… Ktoś powie, że dla liczb się nie żyje ;D a właśnie, że trochę też, bo one sprawiają radość, motywują. Szczególnie jeśli zasilają Wasz rachunek bankowy ;)
I teraz odpowiedź na dwa powyższe pytania:
oczywiście, że gdybym cofnęła czas to na pewno zaczęłabym blogować jeszcze raz.
Chcąc nie chcąc przygoda jest przednia – przy okazji pozdrawiam mojego Męża,
który jest najcierpliwszą osobą, jaką znam; który już tyle dla mnie zniósł i
poświęcił, że się mu niejednokrotnie dziwię… Każdej z Was życzę takiego Męża.
A po drugie książki nadal będę czytać.
Ale w trybie slow. Dlatego spodziewajcie się mniej postów o książkach, a więcej zdjęć, przemyśleń, kto wie może podzielę się także swoim hobby, które mnie ostatnio powoli pochłania...
I życzę Wam przede wszystkim dobrej, uważnej lektury. I przyjemności z blogowania.
I życzę Wam przede wszystkim dobrej, uważnej lektury. I przyjemności z blogowania.
Rozumiem :) Będę tutaj zaglądać na pewno. Też chodziło mi po głowie, żeby przemycać do bloga moje przemyślenia, nie tylko te o książkach, ale póki co się nie zdecydowałam.
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki! :* E.
Dziękuję Kochana :*
UsuńPauluś, trzymam za Ciebie kciuku :* We mnie masz oczywiście wierną czytelniczkę nawet, jeśli kierunek bloga odrobinę się zmieni :) Poza tym rozumiem Cię doskonale i wiem, że mój sposób na prowadzenia bloga jest najlepszym z możliwych, bo czytam tyle ile chcę, ile mogę i nie na siłę, bo gonią mnie terminy. Nikt nade mną nie stoi i chociaż z jednej strony nie mogę się pochwalić wachlarzem współprac z wydawnictwami, to jestem sama sobie panią i jakoś się kręci ;) Także "slow" jest dobre, podpisuję się pod tym! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :* za wyrozumiałość i ciepłe słowa :*
UsuńTeż się nad tym zastanawiam, żeby trochę zwolnić, szczególnie ze współpracami. Byłam zainteresowana kilkoma nowościami i wszystkie przyszły do mnie w jednym czasie - teraz nie mam czasu ich wszystkich czytać. Do tego do pracy wstaję po 5tej, wracam do domu po 16stej, mam próby w teatrze - jakoś to wszystko nie sprzyja poświęcaniu się blogowaniu. Chyba wezmę krok w tył i podejdę do strony z większym dystansem. Tak, żeby to w mniejszym stopniu była praca, a znowu przyjemność ;)
OdpowiedzUsuńA za Ciebie trzymam kciuki!
I właśnie o tym mówię! Dziękuję Kochana :*
UsuńRozumiem Cię doskonale, choć Twój zasięg i ilość współprac są znacznie większe niż mojego bloga.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, życzę Ci powodzenia i satysfakcji w realizowaniu się ciut inaczej niż dotychczas :-D.
Pozdrawienia :-D!
Dziękuję Kochana :*
UsuńTo zrozumiałe :) Ja dwa lata temu czytałam na ilość, bo podjęłam wyzwanie 52 książki w rok (co się zdecydowanie nie umywa do Twoich 140!! :o Nie wiem jak to jest możliwe?!) i stresowałam się, "bo nie zdążę"... Dlatego w tamtym roku, bez stresu, nie podjęłam żadnego wyzwania i przeczytałam więcej książek :) To jest super!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i dziękuję :*
UsuńOo, super :) Też kiedyś doszłam do podobnych wniosków tylko w innej dziedzinie życia. Bycie slow jest super i wychodzi wszystkim na dobre!
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak ! ;)
UsuńJeśli będziesz czuć się lepiej z tym, co zamierzasz, to trzymam kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli. Rozumiem to zatrzęsienie nowościami, bo sama ostatnio muszę odmawiać, zastanawiać się, kalkulować. Uwielbiam czytać, jara mnie pisanie o tym, ale wybieram rozważnie. Poza czytaniem trzeba przecież jeszcze żyć, a że teraz pracy mam więcej, trudniej to wszystko ogarnąć. Czytam sporo i na pewno, gdyby nie blog, czytałabym więcej, ale nie poznałabym mnóstwa pozytywnych osób, nie miałabym możliwości podyskutować o tym wszystkim. Póki mnie bawi, cieszy i daje radochę, póty będę pisać o tych książkach. Zastanawiałam się jakiś czas temu nad drugim blogiem, bo teraz wszyscy kojarzą mnie z czytanie, a - nie ukrywam - siedzi we mnie coś więcej. Doszłam jednak do wniosku, że wtedy już w ogóle nie będę spać, a przynajmniej chwilę muszę :) Dlatego to, co siedzi głębiej, na razie tam zostanie :)
OdpowiedzUsuńPaulinko, ja z Tobą zostaję :) Ściskam mocno!
Dziękuję Kochana moja :* też ściskam ;)
UsuńJa powiem szczerze, że nawet ucieszę się, jak pojawi się tu więcej Twoich przemyśleń i innych tematów. :) Domyślam się, że to jest czasochłonne. Ja uwielbiam czytac książki, ale gorzej u mnie z pisaniem o nich. Czasem mam wielką ochotę podzielić się swoimi wrażeniami, a czasem nawet jak ksiązka jest świetna, po prostu nie mam potrzeby o niej pisać. Dlatego też u mnie tak rzadko recenzje. :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za zmiany! :)
Dziękuję Kochana za tak miłe słowa :) ściskam i pozdrawiam:)
UsuńZmiany są zwykle zmianami na lepsze. Ja też zwolniłam tempo, odeszłam od recenzowania książek, bo to jest tak jak piszesz, bardzo czasochłonne, teraz wpisy mam rzadziej, za to lepszej jakości i chyba ciekawsze dla czytelników (komentarze). Więcej mam wpisów okołoksiążkowych, recenzje są rzadkie i pisze tylko o wyjątkowych dla mnie nowościach. Od kilku miesięcy bloguję "slow:, dużo bardziej koncentruję się na pracy zawodowej, która też daje mi radość i... pieniądze;-) to jednak przesądza o zaangażowaniu;-)
OdpowiedzUsuńIdealnie to ujęłaś :) pod Twoimi słowami podpisuję się rękami i nogami ;)
UsuńDziękuję Kochana :*
Bardzo podoba mi się to, co piszesz. Nie potrafię zrozumieć tej pogoni za książkami z wydawnictw - współpraca z jednym to musi być super sprawa, ale gdy jest ich osiem, to nie da się już chyba recenzować tych książek porządnie. Może nie powinnam się wypowiadać, bo mój blog ma dopiero półtora miesiąca, ale myślę, że wszystko jest dobre w granicach rozsądku. Trzymam kciuki za Twoje plany i za to, żebyś zawsze była sobą. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana za tak miłe słowa :*
UsuńPaulinko dojrzałaś blogowo. Na pewno będę do Ciebie zaglądać i trzymać kciuki za wszystko, co robisz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu Kochana :* takie wsparcie jest nieocenione ;)
UsuńMyślę, że etap ''zachłyśnięcia się blogowymi współpracami'' każdy musi przejść. Sama jeszcze z pół roku temu brałam większość z pozycji mi proponowanych; ocenie zmieniłam podejście i biorę tylko te książki, które wiem, że jeśli nie uda mi się uzyskać ich współprac sprezentuje sobie sama. Z taką taktyką działam już z trzy miesiące i czuję się lepiej, bo nie ciąży na mnie zbyt wiele terminów, ale i czytam to na co po prostu mam ochotę, albo nie czytam... Tak też bywa.
OdpowiedzUsuńWszelkie posty związane z j. polskim mnie by zainteresowały, a lifestyle pewnie też znajdą swoich odbiorców. Sama na swoją stronę wprowadziłam dodatkowo wpisy na temat seriali; teraz nie ograniczam się do jednej tematyki i zdecydowanie mi z tym lepiej.
Także trzymam kciuki za zmiany! Pozdrawiam, Wielopasja
Zmiany są dobre :) dziękuję i też trzymam kciuki ;)
UsuńZapowiada się ciekawa zmiana, chętnie będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńChoć blogerka ze mnie kiepska to wtrącę swoje trzy grosze: myślę, że trzeba wyważyć i gdzieś się ustawić na skali bloger-czytelnik, bo nie każdy bloger dobrym czytelnikiem jest i odwrotnie ;) Ja założyłam bloga z myślą o porządkowaniu czytelniczych spostrzeżeń, bo w realu to jakoś nie mam impulsu do takich działań - kończy się często na "fajne, przeczytaj".... A czy napiszę, czy nie napiszę, czy uda mi się utrzymać w grafiku, ech nie przejmuję się. Ale jak wspominałam, bloger ze mnie kiepski :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie trzeba znaleźć swój złoty środek na czas między obowiązkami a przyjemnością ;)
UsuńSzkoda, że odczułaś zmęczenie. Może krótka przerwa albo lekkie ograniczenie trochę pomoże :) Sama też sporo czytam, a mieszkam w Anglii, co jakiś czas za pośrednictwem rodziców dostaję karton książek z Polski. I choć kocham papier, w związku z okolicznościami coraz częściej sięgam po czytnik :)
OdpowiedzUsuńZdarza się ;) ale może to zmęczenie okaże się dla mnie zbawienne ;)
UsuńJa tu będę zawsze i mimo wszystko! <3 Ale tak szczerze ciągle zastanawiałam się, jak ty to robisz? tzn. tyle przeczytanych książek, tyle postów, łapałam się za głowę! Dla mnie takie statystyki są nieosiągalne :D Utrata satysfakcji z tego co robimy, to chyba najgorsze, co może się przydarzyć. Znajdź Kochana złoty środek :*
OdpowiedzUsuńKochana <3
UsuńSzukam szukam powoli swojego miejsca ;) myślę, że będzie dobrze :*
Dla mnie i tak jeden z topowych blogów!
OdpowiedzUsuńWOW! Dziękuję Kochana :* nawet nie wiesz jak cudownie usłyszeć takie słowa :*
Usuńpowodzenia :) czyli tyle czasu było trzeba, żeby odkryć, że jedynie czytanie dla przyjemności ma sens :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChyba tak :D cha cha
UsuńMocno ściskam kciuki, aby blog sprawiał Ci w nowej odsłonie mnóstwo przyjemności, bo tak naprawdę o to właśnie chodzi. Czy to będzie typowo książkowy blog, czy poświęcony innym zagadnieniom, ma przede wszystkim pomóc nam się realizować. A wiadomo, że człowiek zmienia swoje pasje, zainteresowania, częściej lub rzadziej, jednak podlegają one pewnym modyfikacjom. Oczywiście, że wciąż z przyjemnością będę Cię odwiedzać. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Dziękuję Kochana za tak miłe i motywujące słowa :* pozdrawiam :*
UsuńPisz na wszelkie tematy jakie przyjda ci do glowy i kiedy bedziesz miala ochote , a nie dla obowiazku. Ja od 4 lat staram sie tak wlasnie podchodzic i swietnie sie z tym czuje, choc czasami mam na blogu tylko dwa wpisy miesiecznie :)Powodzenia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :*
UsuńKażdy po pewnym czasie staje na rozstaju blogowych dróg. Musi wybrać odpowiedni dla siebie kierunek, żeby blogowanie nie męczyło, a sprawiało przyjemność. Życzę powodzenia w dalszej drodze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńPrzede wszystkim, życzę Ci powodzenia w realizacji postanowień bo uważam, że są one bardzo słuszne. Wygląda na to, że nieco się zatraciłaś w blogowaniu i coś co miało być przyjemnością, sposobem na dzielenie się pasją, stało się przykrym obowiązkiem. Uważam, że przy tak dużej ilości blogów książkowych niewielka istnieje szansa na "zaistnienie". Trudno o oryginalność, a jeszcze trudniej o dotarcie do czytelnika spoza blogosfery, dlatego szaleńcze dążenie do tego prędzej czy później spowoduje wypalenie. Ja również prowadzę blog, ale nie jest on moim priorytetem, nie podejmuję współprac z żadnym wydawnictwem choć mogłabym, bo wychodzę z założenia, że jest zbyt wiele cudownych książek na rynku, których jeszcze nie przeczytałam, że nie ma powodu żebym rzucała się na nowości, o których pisze każdy i wszędzie :) Traktuj blogowanie jak dobrą zabawę i hobby, nie jak sposób na życie i będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :* bardzo podoba mi się Twoje podejście ;) brawo!
UsuńChyba każdy bloger dochodzi do takiego momentu, że musi zastanowić się, w jakim kierunku chce podążać. Ja już mam ten etap za sobą. Mnie z pomocą przyszły narodziny córeczki. Przemyśla lam sobie wszystko wokół, posprzątałam sobie w głowie i teraz mi lżej. Tego i Tobie życzę.❤
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolę czytać rzadziej, ale czerpać z tego maksymalną przyjemność, podobnie jest z pisaniem. 😊
Doskonale to ujęłaś :) Dziękuję Kochana :*
UsuńJa mój blog prowadzę od niedawna i mam też na nim zakładkę z rezencjami. Ale nie ma ich tam zbyt wiele. Piszę tylko o książkach, które naprawdę uważam za godne polecenia. I przede wszystkim o takich, które coś we mnie zostawiają po pzreczytaniu, jakiś ślad. Zresztą najczęściej tylko po takie sięgam. Nawet nie o każdej potrafię napisać... Faktycznie współpraca z wydawnictwami jest kusząca, ale nie można dać się zwariować :) Piszę od początku grudnia, recenzji mam kilka, a mimo to znajdują się osoby, które je chętnie czytają. Także nic się nie martw, bądź sobą i rób to, na co czujesz :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWybacz te wszystkie literówki :)
UsuńI o to chodzi <3 Dziękuję Kochana :*
UsuńDopiero trafiłam na ten wpis (ostatnio mam zaległości blogowe, bo nie wyrabiam) i tak bardzo jest on prawdziwy. Książki są super, kocham je czytać, jednak podobnie jak ty, gdy jest ich zbyt dużo (bo jako blogerki często je dostajemy, powiedzmy sobie szczerze :D) to czujemy się tym przygnieceni, przytłoczeni. Ja kocham też pisać listy, ale gdy dostanę nagle 10 listów, to też mi się odechciewa i z czegoś co lubię staje się taki obowiązek. Dlatego ostatnio uczę się brać wszystko co robię z dystansem. Czytam, gdy mam na to ochotę, nie narzucam sobie zbyt wielu terminów, daję sobie odetchnąć i postępuję tak, jak czuję że będzie dobrze. Jestem ciekawa innych wpisów na twoim blogu, nie muszą być zawsze o książkach. Ja tam zawsze jestem za różnorodną tematyką, a nie zamykaniem się w jednej szufladce, tak więc chętnie poczytam o czymś innym, lub zobaczę inne zdjęcia. A do liczb nie przywiązuję wagi, choć owszem, one bardzo cieszą i gdy zaglądam w statystyki i widzę co najchętniej się wyświetla, to wiem, że mam dla kogo pisać i że ludzi to cieszy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak ! Dziękuję Kochana :*
UsuńNic na siłę, przecież czytanie ma być dla nas przyjemnością a nie obowiązkiem. Mam nadzieję, że tryb slow spodoba ci się :)
OdpowiedzUsuńoddam-ci-ksiazke.blogspot.com
Ja też mam taką nadzieję ;)
UsuńMinimalizm nadal jest w modzie więc idziesz z duchem czasu! :) To nie ilość powinna dyktować harmonogram lektur, a zwykła ludzka chęć. W końcu literatura ma być przyjemną rozrywką, ewentualnie merytorycznym wkładem w doskonalenie własnych umiejętności, a nie męczarnią dla statystyk. Życzę powodzenia! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :*
UsuńW 100% Cię popieram. Bloguję od miesiąca, ale postawiłam sobie za cel, że nie zmieni to mojego podejścia do czytania. Wole czytać mało, ale w swoim własnym nie wymuszonym tempie, a nie po to, żeby wstawić recenzję. Czytanie, które sprawia mi tak ogromną radość, stałoby się przykrym obowiązkiem. Wiec jak najbardziej popieram, czytaj w tempie slow, ale czerp z tego jak najwięcej przyjemności! Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńI wzajemnie ;) tylko się nie zatrać ;)
UsuńDobrze gadasz! Na początku podejmowania współprac jest ta euforia, że ktoś cię docenia i masz możliwość się rozwijać, ale jak to ładnie ujęłaś, można się zachłysnąć. Gonią cię terminy i wiesz, że musisz przeczytać, napisać i dodać przez niedzielą, zamiast cieszyć się nowym odcinkiem serialu
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wróci do ciebie energia i pomysły!
Pozdrawiam
To Read Or Not To Read
Dziękuję Kochana :*
UsuńJa piszę maksymalnie jeden wpis na tydzień i nie wiem, czy dałabym radę więcej :D (a idealnie byłoby właśnie te dwa wpisy tygodniowo publikować). Ciągle słyszę, że za rzadko piszę ;) Więc jak dla mnie, 2 wpisy tygodniowo to naprawdę rozsądna ilość i wcale nie jest to mało.
OdpowiedzUsuńWidzę, że teraz miałaś średnio wpis co 3 dni - łał :D
Miłego czytania i blogowania! :)
Dziękuję Kochana :* pozdrawiam cieplutko ;)
UsuńJestem tutaj pierwszy raz, bo zawsze miałam okazję podziwiać tylko Twoje zdjęcia na IG i jakoś nigdy wcześniej nie trafiłam na bloga :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy raz na jakiś czas potrzebuje odpoczynku, spokoju i chwili skupienia na czymś nowym, innym. Ja w zeszłym roku sama zastanawiałam się, czy nie przestać pisać. Zrobiłam sobie miesięczną przerwę i doszłam do wniosku, że przechodzę na własną platformę. Może i teraz nie piszę tak często jak wcześniej, bo w klasie maturalnej brakuje mi czasu, ale cieszę się, że nie porzuciłam tego ;)
A Tobie życzę powodzenia we wszystkim!
Pozdrawiam
Caroline Livre
Dziękuję Kochana :* i zapraszam częściej w moje skromne blogi ;)
Usuńi tak trzymaj ;) właśnie chodzi o przyjemność ;) dobrze, że zrozumiałam to teraz, a nie za 20 lat :D cha cha
Trzymam kciuki za Twoją maturę ;)
Dobrze, że robisz sobie taką przerwę. A raczej przechodzisz na inny tryb. Nie ma co działac na silę, bo to nie przynosi szczęścia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie rezygnujesz z blogowania.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że zajrzysz do mnie na recenzję Ugly Love oraz Chłopak, który chciał zacząć od nowa. polecam-goodbook.blogspot.com
zachęcam też do czytania recenzji i udzielania się na fuzji recezentów książek: fuzja-recenzentow.blogspot.com
Dziękuję Kochana za miłe słowa :* pozdrawiam i ściskam ;)
UsuńNajważniejsze w życiu jest bycie spokojnym i robienie rzeczy, które naprawdę sprawiają przyjemność. Tego z całego serca Ci życzę :) Jeśli jesteś zmęczona, warto odpuścić, odetchnąć, przewartościować swoje zasady i dostosować do tego, co tkwi gdzieś na dnie serca. A tkwi, tylko trzeba się wsłuchać :D
OdpowiedzUsuńWiesz, że jestem i będę :D Przytulam ciepło :)
Dziękuję Kochana :*
UsuńMasz rację, blogowanie to też praca... Ale wystarczy po prostu czytać to, co naprawdę Cię interesuje, nie dać się złapać reklamom i promocjom i przecież kto powiedział, że musisz recenzować wszystko?
OdpowiedzUsuńGrunt to przyjemność z czytania :)
Właśnie tak ;) podpIsuję się rękami i nogami ;0
UsuńDokładnie, nie liczy się ilość a jakość :) i zdecydowanie zgadzam się z tym, że blogowanie to też praca :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ;)
UsuńNo i o to chodzi! Liczy się jakość. No i Twoje ....życie poza-książkowe!
OdpowiedzUsuńWłaśnie!
UsuńNajważniejsze żeby znaleźć swoją drogę, swój styl, swój pomysł :D nie zawsze trzeba się twardo trzymać raz obranej drogi :) trzeba robić to co sprawia nam przyjemność i kierunek, który chcemy obrać :) hygge ma coś dobrego w sobie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuń