18.2.17

Amy Harmon, Making faces

Liczba stron: 344
E-book

Twórczość Amy Harmon wprowadziła ogromne zamieszanie w polskiej blogosferze. Książki tej autorki otrzymywały bardzo dobre recenzje, a zachwytom nie było końca. Mimo wielu przeczytanych opinii jakoś niespecjalnie miałam ochotę, żeby sięgać po którąś z nich. I teraz muszę stwierdzić, że żyłam w  jakimś naiwnym i pustym świecie nie znając pióra Amy. Dobrze, że dałam jej szansę i w skrócie powiem – WOW!!! Bo Making faces to taka powieść, po której nie wiedziałam, co napisać. Historia rozłożyła mnie na łopatki, emocje mnie rozsadzały od środka,  ale nie bardzo umiałam przelać myśli na papier. A to nie lada wyzwanie dać ujście słowom, które w pełni oddadzą to, co dzieje się z cztyelnikiem po skończonej lekturze. 

W Making faces poznajemy losy trójki bohaterów: Fern, Bailey'a i Ambrose’a. Fern jest przeciętną dziewczyną. Spokojnie mogę tu użyć nawet określenia „szara myszka”, która ma bzika na punkcie swojego wyglądu. Niska, drobna, rudowłosa, z aparatem na zębach i w okularach na nosie (skąd my to znamy?). Ale wygląd tu nie ma nic do rzeczy, bo Fern ma wspaniałą osobowość. Jest pełna dobroci i empatii. To również marzycielka, miłośniczka książek (szczególnie romansów) i słowa pisanego. Sama nawet tworzy powieści i marzy, że któregoś dnia zostanie opublikowana. Potajemnie kocha się w kapitanie drużyny zapaśniczej. A na co dzień również opiekuje się swoim niepełnosprawnym kuzynem Bailey'em.

I w tym momencie sama nie wiem, jakich słów użyć, aby opisać postać Bailey’a. By wyrazić mój zachwyt nad tym doskonałym  chłopcem. Od najmłodszych lat ma świadomość, że jest skazany na wczesną śmierć z powodu nieuleczalnej choroby. Sprawiła ona, że z wiekiem przestał chodzić, ruszać rękoma czy czuć resztę ciała. Jednak to nie spowodowało, że stał się zgorzkniały, podły czy niewdzięczny. Bailey nigdy nad sobą się nie użalał, a wręcz przeciwnie – to niesamowicie pogodny, odważny, mądry i wrażliwy chłopiec, który do ostatnich chwil wyciskał z życia jak najwięcej. Był także ogromnym wsparciem dla Fern. To najbardziej szczera, radosna, miła osoba z całej powieści, która nie raz doprowadziła mnie nie tylko do śmiechu, ale i łez, a także do zawstydzenia. Bo nam czasem zdarza się narzekać z wielu powodów, głupich drobnostek, które tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia. A nie umiemy się cieszyć ze zdrowia, z miłości. Skupiamy się na błahostkach, a nie potrafimy dostrzec dużych i małych cudów, które codziennie nas dotykają.

Ambrose to najprzystojniejszy chłopak w szkole (w którym potajemnie kocha się główna bohaterka). Utalentowany zapaśnik, a do tego inteligentny i wrażliwy młodzieniec. Niestety otoczenie oczekuje od niego zbyt wiele, wiec chłopak w ramach ucieczki zaciąga się do wojska i wyrusza do Iraku. To będzie decyzja, której skutki będą go prześladować, aż do końca swych dni.

Po skończeniu lektury nie wiedziałam jak się nazywam. Byłam wstrząśnięta, zmieszana, zawstydzona. Amy stworzyła nieziemską historię, perfekcyjną w każdym calu, prawdziwą, bezbrzeżnie smutną, która trafiła w każdy mój czuły punkt. Bo to nie jest romans (a tego się właśnie spodziewałam, bo przecież książkę wydało EditioRed, które w takich się właśnie specjalizuje). Ale zostałam bardzo mile zaskoczona historią mądrą, porywającą, poruszającą, pouczającą, zwracającą uwagę na najważniejsze wartości w  życiu jak miłość, przyjaźń, rodzina, zdrowie. W dzisiejszym świecie jesteśmy tak zabiegani, że o nich w ogóle nie pamiętamy, zapominamy lub udajemy, że nie widzimy.

Summary: Od bardzo dawna czekałam na tak bardzo dobry wyciskacz łez oraz książkę, która mnie zaszokuje i da do myślenia. Wszystkie inne autorki mogą się chować, bo nawet nie dorastają Amy Harmon do pięt. W autorce znajduje podobieństwo do Reginy Brett, której książki są również dla mnie fenomenem. Making faces to książka mądra, podnosząca na duchu. To kopalnia cytatów i złotych myśli! Niewiarygodnie prawdziwa i wzruszająca. Ja jestem zachwycona i na ten moment wiem, że w ciemno sięgnę po inne książki tej autorki. I na pewno zakupię egzemplarz papierowy!

Mój zachwyt nad Editio rozpoczął się wraz z książkami Sheridan i Bromberg. Teraz dołącza Harmon. Dziękuję za tak wspaniałe książki!


Buziaki, Paulina


GARŚĆ CYTATÓW

Jeżeli Bóg wymyślił nam twarze, to czy się śmiał, gdy stworzył mnie?
Czy stworzył nogi, które nie chodzą, i oczy, które widzą źle?
Czy kręci loki na mojej głowie, tworząc z nich dziką burzę?
Czy zatyka uszy głuchemu, robiąc to wbrew ludzkiej naturze?
Czy mój wygląd to przypadek, czy okrutne zrządzenie losu?
Czy mogę obwiniać Go za to, czego u siebie nie znoszę?
Za wady, które mnie prześladują w najgorszych snach,
Za brzydotę, której nie znoszę, za nienawiść i za strach?
Czy czerpie z tego jakąś przyjemność, że wyglądam aż tak źle?
Jeżeli Bóg wymyślił nam twarze, to czy się śmiał, gdy stworzył mnie?
*
Gdy się komuś długo przyglądasz, przestajesz widzieć doskonały nos albo proste zęby. Przestajesz widzieć bliznę po trądziku i dołek na brodzie. Te cechy zaczynają się zamazywać, a ty nagle widzisz kolory i to, co kryje się w środku, a piękno nabiera zupełnie nowego znaczenia.
*
Nie ma smutku, jeśli wcześniej nie było radości. Nie odczułabym tej straty, gdybym go nie kochała. Nie mogłabym wyleczyć się z tego bólu, nie wyrzucając Baileya z mojego serca. Dlatego wolę ten ból, niż gdybym miała nigdy go nie poznać.
*
Czułem się jak jeden z tych płatków śniegu, które robiliśmy w szkole. Wiesz, taki płatek, który wycinasz z pozginanego kawałka papieru , i tniesz go tak długo, aż prawie cały papier odpadnie. Tak właśnie wyglądam, jak papierowy płatek śniegu. Każda dziura w tym płatku ma swoje imię. I nikt, ani ty, ani ja, nie wypełni tych dziur, które pozostawili po sobie inni ludzie. Jedyne, co możemy zrobić, to ratować siebie nawzajem przed wpadnięciem w te dziury, bo stamtąd nie ma już drogi powrotnej.
Kiedyś bałem się, że pójdę do piekła. Ale teraz w nim jestem i wcale nie wydaje się takie straszne.
*
- Dlaczego straszne rzeczy przytrafiają się tak dobrym ludziom? (..)

- Bo straszne rzeczy przytrafiają się wszystkim. Tylko tak bardzo jesteśmy skupieni na sobie, że nie widzimy gówna, z którym się zmagają wszyscy inni.



25 komentarzy:

  1. Jakoś nie chciałam czytać tej książki, ale z każdą kolejną recenzją, przekonuję się coraz bardziej do niej. ;)

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i się popłakałam. Pokochałam Baileya oraz resztę oraz Ambrosa i Fern. Ja od siebie mogła bym polecić jeszcze wspaniałą autorkę Rebeccę Yarros i jej serię "Odważmy się kochać". Gdybyś była zainteresowana zapoznaniem się z nią to się odezwij :)
    www.swiatmiedzystronami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie przeczytam ;) A Amy Harmon pokochałam całym sercem ;)

      Usuń
  3. Muszę koniecznie przeczytać :) Zachęciłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Praktycznie codziennie napotykam się na recenzje książek pani Harmon i coraz częściej odnoszę wrażenie, że jestem jedyną osobą, która nie miała okazji zapoznać się z żadną z nich :P Mam w planach właśnie "Making faces", ale jakoś nie jest nam ze sobą po drodze. Mam nadzieję, że uda mi się po nią sięgnąć w niedalekiej przyszłości, choćby ze względu na te wszystkie pozytywne opinie.
    Pozdrawiam cieplutko ^^
    https://ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam takie same odczucia dlatego postanowiłam w końcu coś przeczytać ;) jestem zachwycona i mam w planach kolejne książki tej autorki ;) pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Koniecznie w wolnej chwili przeczytaj :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam na nią wielką ochotę od dnia premiery, będę na nią polować :)
    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale bardzo mnie zaciekawiłaś. Uwielbiam wyciskacze łez i z chęcią sięgnę po tę pozycję.
    Pozdrawiam
    http://the-only-thing-i-love-are-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już przeczytasz chętnie poznam Twoją opinię ;)

      Usuń
  8. Ten wierszyk, który ułożyła Fern to mistrzostwo świata! :D

    Ja też tak jak Ty żyłam w jakimś naiwnym świecie skoro tez miałam opory by sięgnąć po jakąkolwiek książkę Harmon. "Making faces" mnie wbiła w fotel i rozłożyła na łopatki. Piękna wzruszająca historia oby takich więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wczoraj ją zaczęłam i coś przeczuwam, że będzie to kawał dobrej literatury. Czytałam poprzednie książki Amy Harmon i były świetne :)
    Pozdrawiam,
    Zagubiona w słowach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja koniecznie muszę sięgnąć po dwie poprzednie ;)

      Usuń
  10. <3 <3 <3 I tak właściwie mogłabym zakończyć swój komentarz w tym temacie :D Wiem, co miałaś na myśli, pisząc, że trudno znaleźć słowa i przelać je na klawiaturę, by choć w minimalnym stopniu oddać głębiej tej powieści. Bo nazwanie jej obyczajówką, czy romansem jest ogromnym niedopowiedzeniem. To historia niby zwykła, a jednak nietuzinkowa - po prostu piękna :)
    Sama nie wiem, jak mam się zabrać do recenzji, bo od wczoraj myślę i nic wymyślić nie mogę, ale w końcu się odblokuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kilka dni zabierałam się do napisania;) książka jest genialna! <3

      Usuń
    2. Zgadzam się w 100% :D

      Usuń
  11. U mnie nadal czeka na półce do przeczytania :) Ale po Twojej recenzji muszę jak najszybciej się za nią zabrać :) Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro Ty zamierzasz kupić egzemplarz papierowy, to ja też!:D "Prawo Mojżesza" było cudowne, ale coś mi mówi, że ta historia może być nawet lepsza :) I te cytaty <3 Przekonałaś mnie, że muszę to mieć ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę koniecznie przeczytać poprzednie książki Amy! <3

      Usuń
  13. Wybrałaś piękne cytaty! A ja koniecznie muszę sięgnąć po Prawo Dawida i po Making Faces

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)