Mikołajka wprost kocham dlatego zapraszam Was na kilka cytatów z tych uroczych opowiadań.
– Ty, ty, ty, ty i ty! (…)
– Dlaczego my, a nie on? – zapytał Gotfryd, pokazując na Alcesta.
– No właśnie – zawołaliśmy chórem, Rufus, Kleofas, Maksencjusz i ja.
– Pan doktor powiedział, że ty, ty, ty, ty i ty – powiedział Alcest (…) Więc to ty masz tam iść i ty, i ty, i ty, i ty. A nie ja!
– Tak? No to jak ty nie pójdziesz, to ani on, ani on, ani on, ani on, ani ja też nie!
*
- Idiota? Kto
jest idiota? – zapytał Gotfryd przestając chodzić.
A potem Gotfryd stanął na nogach i zaczął się bić z Kleofasem.
- Słuchajcie, chłopaki – powiedział Rufus. - Po to, żeby się bić i robić wygłupy, nie warto było przychodzić na plac. Od tego jest szkoła.
A potem Gotfryd stanął na nogach i zaczął się bić z Kleofasem.
- Słuchajcie, chłopaki – powiedział Rufus. - Po to, żeby się bić i robić wygłupy, nie warto było przychodzić na plac. Od tego jest szkoła.
*
*
Ja jednak myślę, że Kleofas miał rację. I tak by wygrał, bo to był fantastyczny rzut – z placu, aż na wystawę pana Compagniego!
*
Kleofas nie był zupełnie przekonany. Powiedział, że dla niego już zwyczajny alfabet jest tajemnym szyfrem i że zamiast uczyć się ortografii, żeby porozmawiać z chłopakami, woli poczekać na przerwę i powiedzieć nam, co ma do powiedzenia.
*
W klasie pani kazała nam wyjąć zeszyty i przepisywać z tablicy zadania do rozwiązania w domu. Bardzo mnie to zmartwiło, szczególnie jak pomyślałem o tacie, bo kiedy wraca z biura, jest zmęczony i nie ma ochoty na robienie zadań z arytmetyki.
*
A potem Jadwinia ułożyła prezenty pośrodku pokoju i dziewczyny zaczęły piszczeć i chichotać, chociaż nie było tam ani jednej prawdziwej zabawki! Tylko moja kuchnia, druga kuchnia, większa, maszyna do szycia, sukienki dla lalek, małą szafa i żelazko.
Ja jednak myślę, że Kleofas miał rację. I tak by wygrał, bo to był fantastyczny rzut – z placu, aż na wystawę pana Compagniego!
*
Kleofas nie był zupełnie przekonany. Powiedział, że dla niego już zwyczajny alfabet jest tajemnym szyfrem i że zamiast uczyć się ortografii, żeby porozmawiać z chłopakami, woli poczekać na przerwę i powiedzieć nam, co ma do powiedzenia.
*
W klasie pani kazała nam wyjąć zeszyty i przepisywać z tablicy zadania do rozwiązania w domu. Bardzo mnie to zmartwiło, szczególnie jak pomyślałem o tacie, bo kiedy wraca z biura, jest zmęczony i nie ma ochoty na robienie zadań z arytmetyki.
*
A potem Jadwinia ułożyła prezenty pośrodku pokoju i dziewczyny zaczęły piszczeć i chichotać, chociaż nie było tam ani jednej prawdziwej zabawki! Tylko moja kuchnia, druga kuchnia, większa, maszyna do szycia, sukienki dla lalek, małą szafa i żelazko.
*
Inna sprawa, że
najlepszy w klasie jest Ananiasz, jedyny, co nosi okulary, i dlatego nie możemy
go lać tak często, jakbyśmy chcieli.
*
Ananiasz zaczął krzyczeć i płakać. Mówił, że to oszukaństwo, że nie mamy prawa być najlepsi, że się poskarży, że nikt go nie kocha, że jest bardzo nieszczęśliwy i że się zabije.
*
Ananiasz zaczął krzyczeć i płakać. Mówił, że to oszukaństwo, że nie mamy prawa być najlepsi, że się poskarży, że nikt go nie kocha, że jest bardzo nieszczęśliwy i że się zabije.
*
Mój biedny
misiek nie wyglądał za ładnie: miejscami brakowało mu futra. Postanowiłem
doprowadzić go do porządku. Poszedłem do łazienki i wziąłem elektryczną
maszynką do golenia taty: jak zgolę misiowi całą sierść, to nie będzie widać
miejsc, gdzie nie ma futra. Poza tym fajna jest ta maszynka taty – robi bzzz i
sierść znika. Miś był do połowy ogolony, kiedy maszynka przestała robić bzzz,
strzeliła z niej iskra, a potem już nic się nie działo.
*
W naszej dzielnicy, tuż koło mojego domu, jest niesamowicie fajny pusty plac pełen skrzynek, papierów, kamieni, starych puszek, butelek i nadąsanych kotów. A najważniejsze, że stoi tam taty samochód, który nie ma kół, ale i tak jest okropnie fajny.
*
I opowiedział, że jego tata podsunął mu pomysł zbierania znaczków, że to się nazywa filatelistyka i jest strasznie pożyteczne, bo oglądając znaczki człowiek uczy się historii i geografii. Jego tata powiedział mu też, że taka kolekcja znaczków może osiągnąć znaczną wartość. Był nawet jakiś król angielski, którego kolekcja warta była masę pieniędzy.
*
*
W naszej dzielnicy, tuż koło mojego domu, jest niesamowicie fajny pusty plac pełen skrzynek, papierów, kamieni, starych puszek, butelek i nadąsanych kotów. A najważniejsze, że stoi tam taty samochód, który nie ma kół, ale i tak jest okropnie fajny.
*
I opowiedział, że jego tata podsunął mu pomysł zbierania znaczków, że to się nazywa filatelistyka i jest strasznie pożyteczne, bo oglądając znaczki człowiek uczy się historii i geografii. Jego tata powiedział mu też, że taka kolekcja znaczków może osiągnąć znaczną wartość. Był nawet jakiś król angielski, którego kolekcja warta była masę pieniędzy.
*
Gdyby król Anglii grał w piłkę nożną zamiast zbierać znaczki, nie byłby bogaty. A może nawet nie byłby królem.
*
Rosół to nasz opiekun. On zawsze ma się na baczności, jak widzi nas razem, a ponieważ stale jesteśmy razem, bo fajna z nas paczka, więc Rosół przez cały czas musi mieć się na baczności.
*
Chociaż z
deszczem i tak jest kupa śmiechu. Można podnosić głowę i otwierać usta, żeby
połykać krople wody, można chodzić po kałużach i ochlapywać kolegów, można
włazić pod rynny, a sami wiecie, jak to zimno, kiedy woda wpada za kołnierz, bo
jasne, że nie warto włazić pod rynnę w płaszczu nieprzemakalnym zapiętym pod
szyję.
*
Ale ledwieśmy wstali i zaczęli krzyczeć, do klasy wpadła nasza pani, cała czerwona i wściekła. Nie widziałem jej tak rozgniewanej co najmniej od tygodnia.
*
Ale nikt się nie ruszył, więc lekarz pokazał palcem pięciu z nas.
*
Ale ledwieśmy wstali i zaczęli krzyczeć, do klasy wpadła nasza pani, cała czerwona i wściekła. Nie widziałem jej tak rozgniewanej co najmniej od tygodnia.
*
Ale nikt się nie ruszył, więc lekarz pokazał palcem pięciu z nas.
*
– Niech pan
sobie wyobrazi – powiedział pan Courteplaque – że nie mogę znaleźć młotka. Wie
pan, jak to jest, w tym bałaganie po przeprowadzce…
– Och, wiem aż za dobrze – powiedział tata. – Żona może panu opowiedzieć: zaraz po wprowadzenia się do tego domu o mało nie zgubiliśmy Mikołaja!
– Och, wiem aż za dobrze – powiedział tata. – Żona może panu opowiedzieć: zaraz po wprowadzenia się do tego domu o mało nie zgubiliśmy Mikołaja!
*
Jestem najlepszy!
*
No i masz!
Obiecują mi wrotki, piszę najlepsze dyktando w klasie, pani mnie przy
wszystkich chwali, a potem mówią, że porozmawiamy o tym kiedy indziej! Usiadłem
na dywanie i zacząłem walić w podłogę pięściami.
– Chcesz klapsa? – spytał tata, a ja się rozpłakałem i przybiegła mama.
– Co znowu? – spytała.
Więc wytłumaczyłem jej, że tata powiedział, że da mi klapsa.
– Ciekawy sposób zachęcenia dziecka do nauki – powiedziała mama.
– Tak – powiedziałem. – Jak nie dostanę wrotek, to będę strasznie zniechęcony.
– Chcesz klapsa? – spytał tata, a ja się rozpłakałem i przybiegła mama.
– Co znowu? – spytała.
Więc wytłumaczyłem jej, że tata powiedział, że da mi klapsa.
– Ciekawy sposób zachęcenia dziecka do nauki – powiedziała mama.
– Tak – powiedziałem. – Jak nie dostanę wrotek, to będę strasznie zniechęcony.
*
Za to dzisiaj
było naprawdę super. Wróciłem ze szkoły z pałą z arytmetyki, a tata, zamiast
mnie skrzyczeć, powiedział:
– To jest mój duży chłopiec.
I zabrał nas z mamą do kina.
Tak jak mi powiedział Alcest w piekarni, gdzie poszliśmy po szkole kupić czekoladę: „Rodziców nie da się zrozumieć”.
– To jest mój duży chłopiec.
I zabrał nas z mamą do kina.
Tak jak mi powiedział Alcest w piekarni, gdzie poszliśmy po szkole kupić czekoladę: „Rodziców nie da się zrozumieć”.
*
Krokiet to
dziwna gra, bardzo trudna do zrozumienia. Na początku gracze kłócą się, który
będzie grał pierwszy. Zaczyna ten, który mówi: „A zresztą to moja gra i jak ci
się nie podoba, to chowam wszystko do skrzynki i możesz się pocałować”.
*
A te dwa
stłuczone talerze to nic takiego, bo w końcu zostało jeszcze dwadzieścia dwa, a
nigdy nie mamy w domu dwudziestu dwóch gości naraz!
*
Gdyby ten uczeń
wkładał tyle energii w naukę, co w odżywianie się, byłby pierwszy w klasie, bo
mógłby uczyć się lepiej.
*
Mój tata nosi
taką czapkę i nikt się nie śmieje!
*
No więc gramy
czy nie gramy? Bo już zaczynam być głodny!
*
Spokojnie,
spokojnie! Wiem, jak trzeba rozmawiać z dziećmi. Wszystko pójdzie jak z płatka
*
To nie jest mój
kolega i nie ustąpię mu miejsca; niech stanie tyłem, żeby nie było widać jego
plamy i jego tłustej gęby.
*
Wyglądasz jak
małpa.
*
Wszyscy ojcowie
są podobni – okropnie błaznują, a jeśli się na nich nie uważa, łamią rowery i
robią sobie krzywdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)