Wydawnictwo Otwarte
Okładka miękka
Powiedzieć, że chętnie przeczytałam tę książkę, to za mało. Na punkcie Colleen Hoover mam niemałą obsesję. Konsekwentnie udaje jej się nakreślić skomplikowane wątki, opracować niemożliwe do zapamiętania postacie i szokować czytelników bolesnymi zwrotami akcji. Czytałam wszystkie jej książki, a moją ulubioną pozostaje Maybe someday. Choć ostatnio złapałam się na tym, że jej nowsze książki coraz mniej mi się podobają.
Być może dlatego, że moje nadzieje związane z tą książką były tak duże, że stopień rozczarowania, jaki odczułem w odniesieniu do powieści jako całości, był poważny. Chociaż nie bez swoich mocnych stron, ta powieść nie trafiła w mój gust.
Tak jak się spodziewałam, Hoover stworzyła dwie dynamiczne postacie Leeds i Laylę. Od pierwszego spotkania godnego komedii po ekscytujące. Ogólnie po raz pierwszy nie lubię głównego bohatera, którego stworzyła autorka, który ciagle się nad sobą lituje i który kompletnie sobie nie radzi. Nawet na końcu książki nie potrafiłam mu współczuć.
Pochłonęłam historię w kilka godzin, żeby się dowiedzieć, co się wydarzy. Niestety, zwrot, do którego tak bardzo chciałam dotrzeć, całkowicie mnie rozczarował. Problem w szczególności polegał na tym, że nie było to wcale zaskakujące. Zwrot był tak oczywisty, że prawdopodobnie większość czytelników odgadnie go na długo przed ujawnieniem.
Chociaż z pewnością nie powiedziałabym, że ta powieść była niewypałem, muszę przyznać, że wciągnęła mnie tak, jak książki Hoover. Poza tym romans paranormalny i pójście w tym kierunku przez Hoover kompletnie mi nie odpowiada, gdyż w pewnym momencie książka zamieniła się w jakiś bezsensowny trójkąt miłosny.
Dla pocieszenia zostawiam ładne zdjęcie ;)
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu!
Bardzo lubię twórczość tej autorki i na pewno będę czytała tę książkę.
OdpowiedzUsuń