Ewa Landowska, zajmująca się kaligrafią i nauką
pisania od 20 lat, zaprosiła do współpracy Izabelę Barankiewicz –
neurologopedę, Kamilę Piazza – doktora
sztuk pięknych (autorka ilustracji w elementarzu) oraz Monikę Wojtaszek-Dziadusz
– doktor habilitowaną sztuk pięknych (odpowiedzialną za projekt książki) – i
tak oto powstał Elementarz do nauki pisania i czytania ułożony według metody
nauki pisania.
Zestaw składa się z elementarza, podręcznika do
nauczania oraz dwóch zeszytów ćwiczeń. Publikacje te są przede wszystkim
niesamowicie pięknie wydane. Zawierają przepiękne ilustracje w stylu vintage,
dopracowane w każdym najmniejszym szczególe.
„Wszystkie znane „współczesne polskie elementarze ułożone są według metody nauki czytania, natomiast nauka pisania jest w nich traktowana bardzo marginalnie (o ile nie jest całkowicie pomijana). Widać to przede wszystkim w proporcjach między prezentowanymi literami drukowanymi a pisanymi (na rzecz tych pierwszych z przewagą nawet 90–95% zajmowanego w elementarzu miejsca), a także w kolejności poznawanych liter. Obie te metody: naukę czytania i naukę pisania, ciężko pogodzić w jednej książce. Naukę pisania powinno zaczynać się od najprostszych liter, a kolejne poznawać według klucza podobnych lub tych samych elementów konstrukcyjnych litery. Przykładowo, w nauce pisania pierwsze litery to: i, u, v, w, ale naukę czytania rozpoczyna się od samogłosek, w dodatku najczęściej od samogłoski a, która pod względem nauki pisania jest jedną z najtrudniejszych liter.”
Niestety jeszcze na studiach sporo pisałam na
papierze, a teraz sporadycznie w kalendarzu i faktycznie zaczęłam bazgrać jak
kura pazurem. Jakże się ucieszyłam, że
Pani Landowska stworzyła zestaw, który umożliwi mi powrót do przeszłości.
Świetny sposób na spędzenie wieczoru. Trenowanie liter i nauka czytania poprzez
kaligrafię może się zamienić w niezwykle relaksującą czynność.
Za egzemplarze dziękuję Wydawnictwu Tyniec!
Wszystko zaczęło się od przedwojennych zeszytów
Zosi, odnalezionych przeze mnie na krakowskim targu staroci. Niepozorne,
z dość niezdarnie wykreślonymi literkami, ale za to z lat
1931–1933, z nadrukowaną na okładce nazwą przedmiotu „Kaligrafja
polska” (pisownia oryginalna). Pięć zeszytów uczennicy,
która w pierwszym z nich uczy się dopiero, jeszcze ołówkiem,
stawiać elementy liter, tj. owale i laseczki, w kolejnych kreśli
pojedyncze litery, już stalówką o coraz smuklejszych i coraz bardziej
wyrafinowanych kształtach, aż po ostatni zeszyt, w którym Zosia, dwa
lata później, kaligrafuje już całe zdania literami przypominającymi w swej
konstrukcji kursywę angielską. Były też kartki i listy z pierwszej
połowy XX wieku, które zawsze budzą niedające spokoju pytanie: „dlaczego ludzie
kiedyś pisali piękniej? Co takiego stało się, że nie potrafimy dziś pisać
ładnie i czytelnie?”. Sama przez dość długi czas obwiniałam
za ten stan rzeczy porzucenie stalówki maczanej w kałamarzu
na rzecz długopisu i to właśnie długopis – skądinąd świetny, moim
zdaniem, wynalazek – uczyniłam kozłem ofiarnym historii piśmiennictwa.
Nie dawał mi jednak spokoju fakt, iż osoby
starsze nawet długopisem potrafiły kreślić ładne kształty liter, a ich
charakter pisma pomimo dojrzałego już wieku (trzeba bowiem wiedzieć,
że charakter pisma, podobnie jak nasza osobowość, zmienia się wraz
z wiekiem – dojrzewa, a potem się starzeje) wciąż budził podziw.
Wreszcie zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno to długopis
powinniśmy winić za problemy z pisaniem u większości z nas.
Słyszałam o wciąż nowych tezach: że brak czasu, że nie piszemy,
że nie ćwiczymy, że zła technika, że zła metodyka, że za
szybko i że za późno. Czułam jednak, że problem tkwi w innym
miejscu.
Postanowiłam dokładniej przyjrzeć się współcześnie
nauczanym literom. Wydrukowałam oficjalny szkolny elementarz (o ile
pamiętam, nie był wtedy dostępny w formie książkowej do zakupu
w księgarniach) i zaczęłam przeglądać go strona po stronie.
Pomijam stronę estetyczną, ilustracje, metodykę. Skoncentrowałam się
na samych literach, bo na tym – zdaje się – znam. Trudno było jednak
poświęcić mu więcej uwagi. Poraziła mnie ilość błędów, chaos, brak logiki
w konstrukcji liter, brak harmonii i proporcji.
Na warsztaty kaligrafii, które prowadzę
nieprzerwanie od 2006 roku, przyjeżdżają osoby z całej Polski
i bardzo często wśród uczestników pojawiają się nauczyciele nauczania
początkowego, którzy zaniepokojeni tym, jak piszą ich uczniowie, próbują
zrozumieć, co oni, jako nauczyciele, robią nie tak. To często pojawiające
się pytanie kursantów zainspirowało mnie do napisania programu autorskiego
warsztatu, który nazwałam „Kaligrafia przedwojenna”, a jednym
z jego punktów jest wykład o konstrukcji litery elementarzowej
oraz zestawienie liter nauczanych w szkole przedwojennej
ze współczesnymi… / Ewa Landowska, fragment Wstępu /
Książki możecie kupić TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)