19.2.21

Ewa Landowska, Elementarz do nauki czytania i pisania



Wydawnictwo Tyniec 

Ewa Landowska, zajmująca się kaligrafią i nauką pisania od 20 lat, zaprosiła do współpracy Izabelę Barankiewicz – neurologopedę,  Kamilę Piazza – doktora sztuk pięknych (autorka ilustracji w elementarzu) oraz Monikę Wojtaszek-Dziadusz – doktor habilitowaną sztuk pięknych (odpowiedzialną za projekt książki) – i tak oto powstał Elementarz do nauki pisania i czytania ułożony według metody nauki pisania.








Zestaw składa się z elementarza, podręcznika do nauczania oraz dwóch zeszytów ćwiczeń. Publikacje te są przede wszystkim niesamowicie pięknie wydane. Zawierają przepiękne ilustracje w stylu vintage, dopracowane w każdym najmniejszym szczególe.









„Wszystkie znane „współczesne polskie elementarze uło­żone są według metody nauki czytania, natomiast nauka pisania jest w nich traktowana bardzo marginalnie (o ile nie jest całkowicie pomijana). Widać to przede wszystkim w proporcjach między prezentowanymi literami drukowa­nymi a pisanymi (na rzecz tych pierwszych z przewagą na­wet 90–95% zajmowanego w elementarzu miejsca), a tak­że w kolejności poznawanych liter. Obie te metody: naukę czytania i naukę pisania, ciężko pogodzić w jednej książce. Naukę pisania powinno zaczynać się od najprostszych li­ter, a kolejne poznawać według klucza podobnych lub tych samych elementów konstrukcyjnych litery. Przykładowo, w nauce pisania pierwsze litery to: i, u, v, w, ale naukę czy­tania rozpoczyna się od samogłosek, w dodatku najczęściej od samogłoski a, która pod względem nauki pisania jest jedną z najtrudniejszych liter.”

Niestety jeszcze na studiach sporo pisałam na papierze, a teraz sporadycznie w kalendarzu i faktycznie zaczęłam bazgrać jak kura pazurem.  Jakże się ucieszyłam, że Pani Landowska stworzyła zestaw, który umożliwi mi powrót do przeszłości. Świetny sposób na spędzenie wieczoru. Trenowanie liter i nauka czytania poprzez kaligrafię może się zamienić w niezwykle relaksującą czynność.

 

Za egzemplarze dziękuję Wydawnictwu Tyniec!

 

Wszystko zaczęło się od przedwojennych zeszytów Zosi, odnalezionych przeze mnie na krakowskim targu staroci. Niepozorne, z dość niezdarnie wykreślonymi literkami, ale za to z lat 1931–1933, z nadrukowaną na okładce nazwą przedmiotu „Kaligrafja polska” (pisownia oryginalna). Pięć zeszytów uczennicy, która w pierwszym z nich uczy się dopiero, jeszcze ołówkiem, stawiać elementy liter, tj. owale i laseczki, w kolejnych kreśli pojedyncze litery, już stalówką o coraz smuklejszych i coraz bardziej wyrafinowanych kształtach, aż po ostatni zeszyt, w którym Zosia, dwa lata później, kaligrafuje już całe zdania literami przypominającymi w swej konstrukcji kursywę angielską. Były też kartki i listy z pierwszej połowy XX wieku, które zawsze budzą niedające spokoju pytanie: „dlaczego ludzie kiedyś pisali piękniej? Co takiego stało się, że nie potrafimy dziś pisać ładnie i czytelnie?”. Sama przez dość długi czas obwiniałam za ten stan rzeczy porzucenie stalówki maczanej w kałamarzu na rzecz długopisu i to właśnie długopis – skądinąd świetny, moim zdaniem, wynalazek – uczyniłam kozłem ofiarnym historii piśmiennictwa.

Nie dawał mi jednak spokoju fakt, iż osoby starsze nawet długopisem potrafiły kreślić ładne kształty liter, a ich charakter pisma pomimo dojrzałego już wieku (trzeba bowiem wiedzieć, że charakter pisma, podobnie jak nasza osobowość, zmienia się wraz z wiekiem – dojrzewa, a potem się starzeje) wciąż budził podziw. Wreszcie zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno to długopis powinniśmy winić za problemy z pisaniem u większości z nas. Słyszałam o wciąż nowych tezach: że brak czasu, że nie piszemy, że nie ćwiczymy, że zła technika, że zła metodyka, że za szybko i że za późno. Czułam jednak, że problem tkwi w innym miejscu.

Postanowiłam dokładniej przyjrzeć się współcześnie nauczanym literom. Wydrukowałam oficjalny szkolny elementarz (o ile pamiętam, nie był wtedy dostępny w formie książkowej do zakupu w księgarniach) i zaczęłam przeglądać go strona po stronie. Pomijam stronę estetyczną, ilustracje, metodykę. Skoncentrowałam się na samych literach, bo na tym – zdaje się – znam. Trudno było jednak poświęcić mu więcej uwagi. Poraziła mnie ilość błędów, chaos, brak logiki w konstrukcji liter, brak harmonii i proporcji.

Na warsztaty kaligrafii, które prowadzę nieprzerwanie od 2006 roku, przyjeżdżają osoby z całej Polski i bardzo często wśród uczestników pojawiają się nauczyciele nauczania początkowego, którzy zaniepokojeni tym, jak piszą ich uczniowie, próbują zrozumieć, co oni, jako nauczyciele, robią nie tak. To często pojawiające się pytanie kursantów zainspirowało mnie do napisania programu autorskiego warsztatu, który nazwałam „Kaligrafia przedwojenna”, a jednym z jego punktów jest wykład o konstrukcji litery elementarzowej oraz zestawienie liter nauczanych w szkole przedwojennej ze współczesnymi… / Ewa Landowska, fragment Wstępu / 


Książki możecie kupić TUTAJ

 

Buziaki, Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)