Tytuł oryginału: Franco
Wydawnictwo Filia
Liczba stron: 400
Kim Holden jest
taką autorką, do której podchodzę z pewną rezerwą. Promyczek był dla mnie
średni. Zbyt wyidealizowane, święte postaci do mnie nie przemawiają, bo po
prostu nie istnieją. Każdy gdzieś tam w głębi serca posiada malutką skazę,
wadę. O wiele więcej okazało się dla mnie jeszcze większą porażką i zupełnie
nie umiem zrozumieć siebie dlaczego przeczytałam tę książkę. Ale to nic…
Ponieważ pióro autorki uratował Gus, z którym bardzo miło spędziłam czas. A
jeśli chodzi o Franco to… hmmm… To jeszcze chyba głupsza historia niż O wielewięcej.
Ale od początku.
Franco, główny
bohater, jak wiemy z poprzednich części, gra w zespole razem z Gusem. Pewnego wieczoru w jednym z barów
spotyka Gemmę, od razu tajemnicza siła ich do siebie przyciąga. Jednak Gemma
pochodzi z Anglii i za kilka dni musi opuścić LA. Jak się potoczy ta historia?
Franco, Franco,
Franco… Tą postacią Holden mnie zabiła. Od wydawcy dowiadujemy się, że Frnaco
ma zabójczy talent (być może, nie słyszałam jak gra :D), talent, tatuaże, ostry
dowcip. Koń by się uśmiał! Naprawdę, jeśli mam zbyt wielkie oczekiwania to potem
się rozczarowuję i znowu to nastąpiło. Myślałam, że autorka wykreuje postać na
prawdziwego gwiazdora, który jest pewny siebie, lekko nonszalancki, no taki jak
na gwiazdę rocka przystało… Ale nie! Dostaliśmy od pani Holden panienkę w
spódnicy, lekkiego mazgaja. Widać, że kobieta pisała tę książkę, bo facet nigdy
w życiu tyle się nie zastanawia, mazgai się, trze oczy i gdzieś tam biegnie. Chłop ma 26 lat, a czasem
zachowuje się jak jakaś rozmarzona nastolatka, której kobieta kiwnie palcem a
ten już leci. Totalny mięczak. A moim zdaniem to, że czesze dzieciom włosy
wcale nie dodaje mu uroku. Chłopie miej trochę godności! Jego zachowanie tak
bardzo we mnie uderzyło, ponieważ narracja prowadzona jest właśnie z jego
punktu widzenia. Może gdyby do głosu dopuszczona została Gemma mój odbiór byłby
zupełnie inny. Bo Franco jest tak samo odrealniony jak Promyczek. Dobry,
cudowny, wspaniały, święty. Po prostu tacy ludzie nie istnieją. Koniec! Kropka!
W tej rozgrywce
karty rozkłada Gemma. Wie, czego chce, umie mówić nie i tylko chyba ona ratuje
tę powieść. Jeśli chce jechać to jedzie, walczy o swoje marzenia i nikt jej nie
zatrzyma w trym, aby do nich dążyć. Choć z
drugiej strony, my kobiety, co rusz mamy powód do radochy, że pisarki
przypisują kobietom silniejsze charaktery. Choć nie wiem czy najzwyczajniej
w świecie Holden się nie pomyliła z
imionami i to Gemma miała być Franco, a Franco Gemmą. Ciekawe…
Jednak Gemma nie
pozostaje do końca bohaterem idealnym. Bo ma swoje pewne marzenie… I to
marzenie jest dla mnie dziwne. Franco jej w
tym pomoże, co uważam za zwykły przejaw egoizmu. Nie chcę spojlerować po
prostu sięgnijcie do książki. Autorka naprawdę mogła wysilić się na jakiś inny
wątek!
Kolejnym
rozczarowaniem jest dla mnie epilog. Bo Promyczek podobno był smutny (tak bardzo!) i
wszyscy płakali. Być może… Natomiast tutaj epilog jest tak
przesłodzony, że aż przez chwilę zrobiło mi się niedobrze. Jak można zrobić tak
cukierkowe zakończenie, gdzie wcześniej igra się z czytelnikami i wojuje śmiercią. Nie rozumiem.
I błagam! Może autorka powinna odpocząć od pisania?
Zresztą to
uczucie miedzy nimi jakoś tak szybko przechodziło między różnymi fazami, że
nawet nie zdążyłam się napawaćjednym etapem, bo już kończyli następny. Lubię
kiedyw książkach wszystko ma swój
początek i koniec. Nie lubię się, aż tak bardzo spieszyć.
Oczywiście,
ponieważ Franco jest powieścią Kim Holden, istnieje pewna ilość bólu serca,
czego można się spodziewać. I tak, postacie Holdena zmagają się z trudami, z
którymi wszyscy się tak naprawdę zmagamy. Franco i Gemma napotykają na kilka
przeszkód, ale nie martwmy się na zaś, nie jest to Promyczek. Tak naprawdę to najlżejsza
z trzech powieści (może zbyt lekka jak dla mnie).
Summary: Ogólnie
rzecz ujmując, Franco jest pocieszającym balsamem po Promyczku, ale dużo gorszy
od Gusa. No nie wiem, ale do niego od razu zapałałam sympatią. Myślę, że fanom
Holden się spodoba, ale do mnie nie przemawia, bo w lekturze szukam czegoś
więcej. Znów jestem rozczarowana i na pewno nie przeczytam kolejnej książki tej
autorki.
Zamierzam "Franco" przeczytać. Do tej pory czytałam "Promyczka" i "Gusa" - żadna mną nie wstrząsnęła, ale ogólnie mi się podobały. Ja lubię takie lekkie i wzruszające książki, i nawet nie przeszkadza mi wyidealizowana postać, bo to w końcu świat fikcyjny i w sumie, dlaczego nie ;)
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się jednak z tym, że facet nie może być typem mazgaja i mieć kobiece zachowania. Nie bez powodu walczy się ze stereotypami i nawołuje od odejścia od nich. Chłopak wcale nie musi być silny i twardy - może być ciapowaty i emocjonalny - nadal jest mężczyzną.
Oczywiście rozumiem, że może nie być w Twoim guście. Ja też wolę inne charaktery, ale to nie oznacza :) Dzięki za recenzję, na mnie czeka "O wiele więcej" i aż jestem ciekawa, co tam się kryje :D
Po prostu mnie typ mazgajowatego faceta nie podoba się :) i może dlatego Franco mnie nie zachwycił ;) a poza tym chyba YA i NA po prostu mi się przejadło ;)
UsuńOooo. Czuję, że i ja mogę się zwieść. Do tego byłam zachwycona Promyczkiem, a Gus jednak nie oddał tego samego, więc do końca też nie byłam taka zadowolona, więc... no ale szkoda trochę. :/
OdpowiedzUsuńKto wie może Tobie się spodoba ;)
UsuńA to dopiero :D Po zapowiedziach spodziewałam się czegoś super, a z Twojej recenzji wynika, że niekoniecznie takie jest. Mimo to i tak mam ochotę sama się przekonać, jak będę miała możliwość to pewnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPo prostu ten gatunek chyba mi się przejadł. Muszę na jakiś czas odpocząć od romansów ;)
UsuńPauluś, nie rób mi tego! :( Niemożliwe, żeby było aż tak źle... a ja tak czekam na "Franco", który już do mnie jedzie. Po prostu nie wierzę, że Holden nie zachowała poziomu serii... Nie wierzę... Kurka, tym razem muszę się przekonać na własnej skórze i oby na mnie nie wywarł jednak podobnego wrażenia, co na Tobie ;)
OdpowiedzUsuńMadziulka moja! Chyba przejadły mi się romanse :( za dużo ich czytam. Muszę sięgnąć po jakiś inny gatunek ;) i może się nawrócę :D
UsuńFakt, zmęczenie materiału robi swoje... Ja się od dawna przymierzam do innego gatunku, ale na przymiarkach się kończy, bo brak mi motywacji, zwłaszcza kiedy na horyzoncie tyle nowości moich ulubionych autorów, obok których nie sposób przejść obojętnie :) Niech się uspokoją z premierami to wtedy będzie łatwiej :)
UsuńPromyczek dla mnie był średni, więc nie skusiłam się na inne powieści Holden. Po tej recenzji utwierdzam się w przekonaniu, że nie warto ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie nie warto :)
UsuńCzytałam dwie poprzednie książki autorki, które wywarły na mnie dość spore wrażenie. Może i "Franco" mnie zawiedzie, ale i tak zamierzam zapoznać się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńP.
To trzymam kciuki :D
UsuńJa szalałam za Promyczkiem zaraz po przeczytaniu, ale faktycznie po czasie dostrzegam jego wady. Ok, był łzawy (jestem tak emocjonalna, że nawet złe słowo mnie rozczula, więc wylałam trochę łez), ale teraz faktycznie widzę jakich za bardzo idealnych bohaterów autorka stworzyła. Gus za to, to mój numer jeden! Wszędzie o tym piszę i na razie pisać będę. Jestem nim totalnie zauroczona i właśnie tego co w Gusie, szukam w każdej książce. Franco natomiast już stoi u mnie na półce i czeka aż szum na nią trochę opadnie. Jestem zaskoczona, że piszesz że nie jest to dobra powieść. Nie lubię facetów, który - jak to ujęłaś - są ''mazgajami'' :D. Tym bardziej jeśli kreują się na kogoś innego - w tym przypadku dałabym rękę (dobra może nie aż tak), że to typowy wytatuowany gwiazdor, pewny siebie i nawet lekko dupkowaty. Ale jak piszesz, że taki nie jest to trochę boję się, że też będę rozczarowana. O jak ja nie cierpię cukierkowych zakończeń. Zwyczajnie nie rozumiem czemu autorzy na przykład przez całą książkę męczą czytelnika (mam na myśli problemy i przeszkody w związku), aby potem tak o sprawić, że nagle wszystko jest idealnie a oni żyją jak w bajce. Tragedia, nie ma nic gorszego. Może autorka pisząc Franca wzięła go za pewnik, że i tak się sprzeda po wielkiej sławie Promyczka i Gusa, dlatego nie przyłożyła się do treści. Pójście na ilość a nie na jakość? Hm, no nic, nie pozostaje mi nic innego jak samej przeczytać.
OdpowiedzUsuńAha i dlaczego twoja książka ma 400 stron a moja 311? :O Czy ja dostałam jakiś wybrakowany egzemplarz? :D
Pozdrawiam :)
Ja mam kochana e-booka :D może na moim czytniku tyle pokazało :D a co do Franco to może Tobie się spodoba :D trzymam kciuki :D
UsuńJeszcze nie czytałam książek Kim Holden i właściwie cały czas mam wątpliwości. Mimo tylu pozytywnych recenzji, zachwytów obawiam się, że mogłabym te książki odebrać bardzo podobnie do Ciebie. Jednak, jeśli sama nie spróbuję to się nie przekonam, jak to będzie u mnie z tymi książkami. Tylko ja podejdę do nich z rezerwą i nieufnością. No może do "Gusa" z odrobinę większym entuzjazmem.
OdpowiedzUsuńBo ja nie lubię zachwytów tylko dlatego, że egzemplarz jest recenzencki. Złapałam się na tym kilka razy, że książki były po prostu przereklamowane :/
UsuńAutorka jest mi nieznana, ale ta okładka przyciąga :)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że okładki im się udają :D
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Kim Holden, ale zamierzam po nie sięgnąć. Zobaczymy jak ja na nie zareaguję :)
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki, żeby Tobie się spodobały :D
UsuńO Kim Holden jest głośno w internecie wiec postanowiłam sie skusić . Niestety moje pierwsze spotkanie było zarówno ostatnim. Nie jest to gatunek po który sięgam z przyjemnością. Zostanę przy swoich thrillerach ;) może kiedyś .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I tak trzymaj :D
UsuńJa jeszcze nawet "Promyczka" nie przeczytałam, a od jakiegoś czasu zajmuje miejsce w mojej biblioteczce. Postanowiłam, że w tym roku się za nią zabiorę. Zatem inne książki autorki sobie na razie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii o Promyczku :D
UsuńAleś Ty marudna! :D
OdpowiedzUsuńA tak poważnie - rzeczywiście "Promyczek" był zbyt wyidealizowany i miał sporo minusów, ale mimo wszystko - paradoksalnie! - podobał mi się bardziej niż Gus. Co do Franco - hm... Po opisie podejrzewam, w którą stronę będzie zmierzać ta historia i po Twojej recenzji widzę, że raczej się tym osądzie nie pomyliłam :D Tak czy siak już kupiłam (i mam w niej nawet autograf, dasz wiarę? :D ) i niedługo będę czytała ;)
Pozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com ;)
To trzymam kciuki, żeby Tobie się spodobała :D cha cha
UsuńMi natomiast Promyczek się bardzo podobał, za to GUS męczył. :) Na urodziny dostałam O wiele więcej i mam nadzieję, że się nie zawiodę.. Zobaczymy co wyjdzie jeszcze z Franco,
OdpowiedzUsuńczy też będę miała takie zdanie jak ty. :)
To mam nadzieję, że Tobie się spodoba ;)
UsuńMyślę jednak, że mi książka ma wielką szansę przypaść do gustu. To zdecydowanie coś dla mnie. Choć autorka ostatnią swoją książką nie wywarła na mnie mega wrażenia, lubię jej styl. A "Franco" już do mnie idzie :) Mam nadzieję, że wkrótce dotrze.
OdpowiedzUsuńObyś się nie zawiodła ;)
UsuńNie czytałam kim Holden, ale każdy się nią zachwyca. Nie mam zdania, bo jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po jej książki. Ale każdy zachwycał się też autorką od Ugly Love, a ja jej nie znoszę i uważam, że to co pisze, jest masakryczne. Dlatego sięgnę po Promyczek z dystansem, tak jak i po Franco.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze ;)
UsuńSzalenie jestem ciekawa tej książki. Niedawno przeczytałam Promyczka i Gusa i jestem pod ogromnym wrażeniem twórczości autorki. Jestem ciekawa czym tym razem mnie zaskoczy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie zawiedziesz ;)
UsuńPierwszy spotykam się z negatywną opinią o Franco. Ja czuję, że mi się ta historia spodoba, ponieważ lubię twórczość Holden! :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo trzymam kciuki ;)
UsuńPrzesłodzone zakończenie :/ Jak ja tego nie znoszę! Muszę przyznać, że trochę ostudziłaś mój zapał ;P Właśnie skończyłam czytać "Losy Tearlingu" i zastawiałam się co czytać w następnej kolejności - wahałam się między dwoma lekturami i jedną z nich był "Franco", ale na chwilę obecną nie za bardzo mam ochotę na takie lukrowate zakończenie.
OdpowiedzUsuńAaaa... i jeszcze odniosę się do postaci Franco. Niestety Holden lubi takie wyidealizowane postaci bez skazy, albo całkowicie jednowymiarowe - czyste niczym łza lub wręcz odwrotnie zepsute do szpiku kości. Zdecydowanie nie jest mistrzynią w tworzeniu charterów. I też nie przepadam za mazgającymi się facetami. Ja osobiście jeszcze z takim się nie spotkałam (chociaż może niewiele jeszcze w życiu widziałam). Rozumiem, że są faceci, którzy od czasu do czasu się wzruszą (chwała im za to), ale lepiej nie przesadzać.
To tyle ;) Zapewne przeczytam, jak najdzie mnie ochota na tego typu lekturę, ale myślę, że na razie sobie odpuszczę.
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
A ja z niecierpliwością będę czekać na Twoją opinię :D
UsuńOd dawna planuję w końcu przeczytać "Promyczka" i dowiedzieć się, skąd to całe zamieszanie :D Słyszałam o tej książce mnóstwo dobrych opinii, miałam do czynienia z mnóstwem zachwytów, które chcę skonfrontować z rzeczywistością... Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
No właśnie :D
UsuńSporo czytałam na temat "Promyczka" ale samej książki jeszcze nie przeczytałam, tak jak i pozostałych książek pisarki :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń3 poprzednie książki tej autorki czytałam i uwielbiam <3 Franco od soboty czeka na półce i nie umiem się doczekać, żeby go przeczytać :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
To bardzo się cieszę, że autorka trafiła w Twój gust ;)
UsuńPrzeczytałam "Promyczka" i "Gusa". Na tym postanowiłam zakończyć moją przygodę z autorką. Popłakałam na "Promyczku" (moim zdaniem lepszy niż 2 tom), ale na tym koniec. Kate - szczyt szczytów i cud nad cudami - nie, ja tego nie kupuję. Emocje? Tak, ale nic poza tym. Wniosek: randki z "Franco" nie będzie :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, bo straciłabyś tylko czas :D cha cha
UsuńOjej, to chyba pierwsza negatywna recenzja jaką spotkałam, ale może to dobrze - pewnie wcześniej trafiałam tylko do fanów, którzy sami w sobie pewnie są zachwyceni. Cóż, muszę poszukać w sieci jeszcze trochę innych recenzji nim faktycznie kupie Promyczka czy Franco
OdpowiedzUsuńAlbo trafiłaś na egzemplarze recenzenckie :D cha cha cha
UsuńMuszę kiedyś przeczytać książki tej autorki i zdecydować, do której ze stron należę. :DD
OdpowiedzUsuńJools and her books
:D cha cha
UsuńNAWET NIE MÓW, ŻE GORSZY OD GUSA! Ja sobie z tym nie poradzę, to nie może być tak. :(
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się spodoba ;)
Usuńwow. tego się nie spodziewałam. w takim razie dobrze, że wcale mnie do Franco nie ciągnie. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńO kurcze, nie spodziewałam się takiej opinii :) nie czytałam jeszcze nic Kim Holden, ale chcę wszystko nadrobić.
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się spodobają ;)
UsuńWłaśnie się obraziłam i wychodzę...
OdpowiedzUsuńA poważnie, rozumiem, że mogło Cię nie porwać, ale mnie Holden przekonuje w 100%. "O wiele więcej" natomiast polubiłam jeszcze bardziej niż Promyczka, oczywiście pod pewnymi względami. Franco mam nadzieję poznać za kilka dni, zobaczymy czy podzielę Twoje zdanie.
Ja tego niestety nie kupuję :D w każdym razie WRÓĆ DO MNIE :D
UsuńWłasnie miałam nadrobić książki autorki i teraz dostałam zimnym prysznicem po uszach
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
ZaczytanaWiedźma.blogspot.com
Kto wie, może Tobie by się spodobała ;)
UsuńNo niestety bywają takie książki, które nie każdemu przypadną do gustu. :) Ja osobiście jestem zadowolona z powieści, ale i tak uważam, że "Promyczek" był najlepszy :)
OdpowiedzUsuńTo i oby ta Ci się spodobała ;)
Usuń