Barbara Kosmowska, Pięć choinek, w tym jedna kradziona
Wydawnictwo Literatura
Okładka twarda
Ilość stron 104
Przecudowna, wzruszająca i ściskająca za gardło historia. Najlepszy zbiór świątecznych opowiadań, jaki przeczytałam w tym roku. Miałam ochotę na książkę Barbary Kosmowskiej od momentu zobaczenia jej w zapowiedziach.
Idą święta. Rodzinne, ciepłe, radosne… ale także:
pracowite, odliczane z każdą sprzedaną na rynku mikołajową czapką. Takie są dla Kajetana i Kacpra.
randkowe, bo właśnie na Wigilię Nina zaplanowała pierwsze poważne spotkanie mamy i… być może już wkrótce bardzo bliskiej im obu osoby?
zbuntowane, gdyż tak teraz czuje się Miłka, zmęczona samą myślą o przedświątecznej krzątaninie.
zawstydzone. Po rozmowie z fascynującym (i mądrym!) Filipem Gabi już wie, że musi jeszcze kogoś przeprosić…
Jaka będzie ich Wigilia w tym roku? Z kim usiądą do stołu, a kto ich przygarnie? I czy się sobą ucieszą? Pewne jest tylko jedno: Przed czytelnikiem świąteczny czas wyjątkowych wzruszeń…
Po przeczytaniu książka od razu skojarzyła mi się z komedią romantyczną „To właśnie miłość” (Love actually), którą wprost uwielbiam. Tutaj mamy również do czynienia z przeplataniem losów bohaterów, którzy w różni sposób są ze sobą powiązani. Bohaterów łączą nie tylko więzi rodzinne, ale i towarzyskie, a każda historia jest jedyna i niepowtarzalna.
Książka bawi, wzrusza, ale też daje dużo do myślenia. Opowiadania są krótkie, jednak jest ich aż jedenaście, ale dotykają wielu problemów, z którymi borykają się zarówno młodzi, jak i starsi. Ilustracje rewelacyjne. Ta lektura to wprost czyta przyjemność. Pełna miłości, dobroci, radości, ciepła… Na kartach znajdziecie mnóstwo świątecznych cudów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)