Liczba stron: 400
Okładka: miękka
Dzisiaj mam dla Was kolejną recenzję
serii „Driven”. Celowo pominęłam „Raced”, żebym znowu nie piała z zachwytu nad
Coltonem i Rylee. „Slow Burn” jest kontynuacją serii, ale nie musicie jej
czytać zgodnie z poprzednimi tomami, ponieważ autorka przedstawiła nam zupełnie
nową historię. Choć głównymi bohaterami tej książki są przyjaciele Rylee i
Coltona.
Siostra Haddie, Lexie, umiera na raka
piersi. Dziewczyna po jej śmierci stara się w jakiś sposób funkcjonować oraz
opiekować siostrzenicą i szwagrem, ale strach, rozczarowanie, ból ją przytłacza
i paraliżuje. Nie chce się z nikim wiązać – żadnej miłości, związku,
zobowiązania, bo uważa, że to tylko prowadzi do cierpienia. Chwilowe
uspokojenie znajduje w przypadkowym seksie. Spędzona noc z Beckettem nie daje o
sobie zapomnieć, a namiętność i pożądanie dają o sobie znać. Beckett doprowadza
Haddie do skrajnych emocji i ciągle o sobie przypomina. Czy Haddie poradzi
sobie ze śmiercią siostry i otworzy na miłość? Czy podzieli się z Beckettem
swoimi obawami i tajemnicami? Czy Beckett przebije skorupę jaką otoczyła się
Haddie?
W porównaniu z poprzednimi częściami „Slow
Burn” czytałam wolno, jak nakazuje tytuł. Autorka stworzyła w tej części jakąś
magię, uspokojenie po wariackich poprzednich tomach. Przedstawiła też znacznie
poważniejsze problemy i może dlatego ta część jest taką ostoją i oazą spokoju.
Oczywiście, również mamy sceny seksu, namiętności, pożądania. Ale tutaj już
chodzi o ból wewnętrzny, z którym bohaterka nie umie sobie poradzić. Wydaje jej
się, że jeśli nikomu nic nie powie i sama będzie walczyć to da radę. A to nie
jest prawdą. Trzeba mieć kogoś z kim można się podzielić największymi
rozterkami, problemami. Kogoś kto nas pocieszy i przytuli. Strata siostry
doprowadza ją do bólu, wręcz fizycznego. A strach ją paraliżuje. Przybiera
maskę, nakleja uśmiech na twarzy, a pod pozorem pewności siebie i opanowania
kryje się krucha i zagubiona istotka. Haddie myśli, że jeśli będzie odpychać od
siebie życzliwe osoby, które chcą się nią opiekować i się martwią o nią, zrobi
dobrze. O życiu sami decydujemy, sami podejmujemy decyzję i nikt nie powinien
za nas tego robić.
Literatura erotyczna z założenia
nastawiona jest na lekkość. Tym razem Bromberg przeszła samą siebie. Nowotwór
jest bardzo poważną chorobą. Co roku umiera mnóstwo osób, a jeśli ktoś pójdzie
na najbliższą onkologię, zobaczy ile osób choruje. Wiek tutaj nie gra roli. Osobiście
nie choruję, ale kilka razy byłam na oddziale i nigdy nie zapomnę spojrzeń
kobiet na moje długie i zdrowe włosy. Nigdy tego nie zapomnę. Bo przeżycie jest
wstrząsające i po tym czułam się zdruzgotana. A płakałam przez kilka godzin. Choroba
może nas dotknąć w każdym wieku. Dlatego to jest wręcz wskazane, aby mieć kogoś
bliskiego przy sobie, kto będzie naszą opoką i wsparciem. Bromberg poruszyła
wątki choroby, utraty bliskiej osoby, cierpienia, bólu. Tym samym uczyniła bohaterów bardzo realistycznymi i
prawdziwymi, z którymi się utożsamiamy. W każdej chwili możemy się znaleźć w
podobnym położeniu.
Z powyższych powodów czytając książkę
wpadłam w nastrój melancholijny, wręcz nostalgiczny. Cieszę się, że autorka nie
zabrała nas po raz kolejny na kolejkę górską, a na spokojny rejs łódką po
stawie. Bromberg znów zastosowała narracje dwutorową. Uwielbiam te momenty
szczególnie z męskiego punktu widzenia. Zawsze jestem ciekawa, co tam tym
facetom w głowach siedzi. Wiadomo, że byłoby to jeszcze bardziej prawdopodobne,
gdyby autorem był mężczyzna. Autorka zdecydowanie posługuje się lekkim piórem.
Summary: Autorka znów mnie nie zawiodła.
Stworzyła bardzo nieszablonową historię z ciekawymi postaciami. Jestem
wdzięczna, że książka okazała się inna niż poprzednie i autorka poszła w
zupełnie innym kierunku. Przez to chwyciła mnie za serce, wywołała mnóstwo
emocji, a na sam koniec nawet sobie trochę popłakałam. Mimo przeciwności losu
nadzieja umiera ostatnia, a o życie i miłość należy walczyć. Dlatego drogie
Panie badajcie się regularnie, bo wszelkie zmiany wcześnie wykryte mają szansę
na wyleczenie. A przecież mamy jeszcze wiele serc do złamania i szpilek do założenia,
prawda?
Serdecznie polecam!
Za egzemplarz dziękuję:
Buziaki,
Paulina
kolejna cudowna książka wyszła spod pióra Bromberg :) czekam na więcej i "mam życzenie mam życzenie niech się spełni me marzenie... " :)
OdpowiedzUsuńI ten dmuchawiec ;)
UsuńCiekawa jestem tej książki, jak odbiorę w literaturze erotycznej cięższy temat.
OdpowiedzUsuńGodna polecenia książka. Zachęcam ;)
UsuńCzasami naprawdę żałuję, że nie lubię literatury erotycznej :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudia z www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Myślę, że ta seria mogłaby Ci się spodobać :)
Usuńpytanie czy by mi sie spodobala :D pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak ;)
Usuńnie przepadam za literaturą erotyczną więc i po tą serię nie sięgnę, chociaż przyznaję, że recenzja bardzo interesująca, no i zdjęcie książki piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) może kiedyś się przekonasz ;) pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam twórczość Bromberg. Jestem bardzo ciekawa, czy książka zrobiłaby na mnie takie wrażenie:) Myślę, że tak:):)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak tak tak :)
UsuńUwielbiam styl pisania autorki. Musze koniecznie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam za sobą pierwsze 3 tomy, czyli historię Rylee i Coltona. Czytałam niedawno, więc na razie nie chcę czytać tego samego z punktu widzenia Coltona. Właśnie podsunęłaś mi dobry pomysł - pominięcia tego tomu ;D. Takie proste, a na to nie wpadałam (z uwagi na fakt, że zawsze czytam po kolei nawet w sytuacji jak ta - czyli ta sama historia, inne spojrzenie). Bardzo polubiłam styl autorki, więc nie mogę się doczekać kolejnych tomów - bo chyba już każdy do końca będzie o innej parze? Czy coś pomyliłam? ;D
OdpowiedzUsuńJeszcze jest jeden tom Sweet Ache, który będzie miał premierę w sierpniu i opwiada o siostrze Coltona :) ja też jestem świeżo po tej serii i jestem zachwycona :D
UsuńHej:) Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, po więcej informacji zapraszam na http://bookmystery.blogspot.com/2016/07/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńDziękuję :) na pewno wykonam :) pozdrawiam ;)
UsuńZa powieściami erotycznymi nie przepadam, więc tę sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś mówiłam :D cha cha
Usuń