Liczba stron: 379
Pogoda przez ostatnie dni nie
rozpieszcza. Ale to też jakiś plus, ponieważ można wziąć kubek z gorącą
herbatą, przykryć się kocykiem i przeczytać książkę. Tak też dzisiaj zrobiłam.
Padło na „Moje serce należy do ciebie”. Akcja książki rozgrywa się najpierw w
Kolumbii, później we Włoszech. Wszędzie zatem słoneczny klimat. A co mnie
kojarzy się z latem? Wakacje, czas bez zobowiązań, marzenia, pierwsze miłości,
nieodpowiedzialność, brak zobowiązań
(chociaż wszystko powinno zostać utrzymane w granicach zdrowego rozsądku).
Tytuł i okładka mnie zaciekawiły. O co
chodzi z tym sercem? Nawet w środku książki znalazłam takie malutkie papierowe.
Rozchodzi się o to, że główna bohaterka cierpi na nieuleczalną chorobę serca. Cóż…
uwielbiam takie historie. Śmierć mnie przeraża, szczególnie ta, która dotyka
młodych ludzi. Dlatego też tak bardzo lubię Sparksa, bo on nie patyczkuje się z
bohaterami. Ukazuje życie takim, jakie jest naprawdę. Czasem tragiczne, bo to
też się zdarza. Filmy o śmiertelnych chorobach również z chęcią oglądam, np.
Gwiazd naszych wina czy Szkoła uczuć (zawsze ryczę jak bóbr). Dlatego po tę
powieść również sięgnęłam z ogromną ciekawością i jeszcze większymi
oczekiwaniami. Główna bohaterka Ylenia ma rodziców, chłopaka, przyjaciółkę. Ten
cudowny i szczęśliwy świat pryska jak bańka mydlana, kiedy muszą się
wyprowadzić do Włoch.
Może zacznę od bohaterów. jestem
zaszokowana podejściem bohaterów do życia, ale też do drugiego człowieka.
Giorgio (imię, które kojarzyć mi się będzie tylko z Armanim i kropka. Nie bez
kozery nasz bohater chodzi ubrany w eleganckie garnitury) – ojciec dziewczyn y
ukrywa przed nią, że jest nieuleczalnie chora oraz to, że zostało jej zaledwie
kilka miesięcy życia. O co chodzi? Dlaczego ktoś miałby ukrywać prawdę?
Zupełnie nie rozumiem jego postępowania. Zawsze powtarzam – najgorsza prawda
niż najlepsze kłamstwo, które narobi zawsze więcej szkody niż pożytku. Przed
swoją żoną również ukrywa to, co się dzieje z
córką. Też tego nie mogę pojąć. Jako matka chciałabym wiedzieć, co się
dzieje z moimi dziećmi. Tym bardziej w
takiej sytuacji. Ponadto z dnia na dzień Giorgio także decyduje o
wyjeździe i nikt nie ma prawa głosu. No, Pan Giorgio osiągnął mistrzostwo
patriarchatu! Ylenia – niby taka posłuszna, grzeczna, wyedukowana, a po kryjomu
spotyka się z chłopakiem. Alex – typowy błazen klasowy, nie chce się uczyć, nie
chce pracować, w głowie mu tylko imprezy, sypia z ledwo poznaną dziewczyną.
Ojciec Alexa, Pietro, kompletnie sobie na radzi z wychowaniem syna. Nie potrafi
postawić mu granic, jest niekonsekwentny w swych postanowieniach. Szkoda…
Autor, jak dla mnie, mógłby pójść troszeczkę w innym kierunku.
Cieszę się, że autor podjął tematykę
oddawania organów. Zdrowy człowiek nie zastanawia się nad nerką czy sercem.
Rzadko zastanawia się nad oddaniem narządu. A już w ogóle nad tym, ze kiedyś
sam mógłby być biorcą, bo śmierć jest taaak odległa. Książka w tej kwestii daje
do myślenia i zmienia punkt widzenia.
Summary: Fabuła jest ciekawa, ale też
oczywista. Język jest znośny, chociaż określenia rodziców do Yleni („moja
panno!”) irytowały mnie. Liczyłam na emocje, bo skoro już tematyka oscyluje
wokół serca to chciałam, aby moje też szybciej zabiło. Tak też się stało –
wzruszyłam się, zasmuciła, a nawet roześmiałam. Mimo wątku choroby książkę
czyta się przyjemnie, choć uważam, że przeznaczona jest dla młodszych,
nastoletnich czytelników. Porusza problem miłości, zdrady, strachu,
rozczarowania, przyjaźni. Autor uderza w każdą strunę duszy. Nawet potrafił
mnie nieźle rozwścieczyć, gdy dobrnęłam do zakończenia. Gdybym spotkała autora
na ulicy to nieźle bym nim wstrząsnęła, dlaczego ta historia skończyła się tak,
a nie inaczej. Właśnie przez taki koniec moje serce najbardziej ucierpiało.
Polecam!
Za egzemplarz dziękuję:
Buziaki,
Paulina
Nie mam jej obecnie w planach. Fabuła jednak jest dość interesująca.
OdpowiedzUsuńTo kiedyś w przyszłości polecam :)
Usuń"Moja panno" zawsze mówiła do mnie babcia, jak coś zbroiłam (jakieś 15 lat temu :P )
OdpowiedzUsuńW każdym razie tę książkę sobie darowałam, ale za to polecam Ci "Wybór" Sparksa, o tym samym problemie, ale jak cudnie napisana :)
Oczywiście, że czytałam Sparksa :) jak skończyłam czytać wpadłam w taką histerię i płacz, że moja mama myślała, że pokłóciłam się z mężem :D cha cha.
UsuńKsiążka wydaje mi się bardzo interesująca, zwłaszcza jeśli jej czytanie kończy się cierpieniem serca, to znaczy, ze mocno się w nią wciągnęliśmy. :)
OdpowiedzUsuńOj tak, zakończenie mnie szalenie zdenerwowało. Polecam :)
UsuńMyślałam o niej, ale teraz, kiedy poznałam już trochę bohaterów i nie zrobili oni na mnie dobrego wrażenia,chyba sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńZa wiele nie stracisz ;)
UsuńTematyka jest ciekawa, ale muszę przyznać, że jak przeczytałam opis tej książki, kiedy pojawiła się zapowiedź wydawnictwa... to się wkurzyłam, bo wszystko zostało zdradzone. Nie wiem czy ją przeczytam - może jak trafię na nią w bibliotece, to się skuszę. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
To będzie najlepsze wyjście :D
UsuńKsiążka już od dawna jest na mojej liście do przeczytania. Gdy tylko siostra skończy, porywam ją i zabieram się za tą dość interesującą historię :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
NA letni wieczór jak najbardziej :)
UsuńJa również uwielbiam Sparksa! A fabuła tej książki bardzo mnie zaciekawiła i pewnie w najbliższym czasie skuszę się na tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńSparks jest cudowny ;)
UsuńJa uwielbiam taką nierozpieszczającą pogodę, więc czekam na jesień. I na tę polską, złotą i na tę deszczową i pochmurną. Książka wydaje się ciekawa, ale na razie ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńDobrze, że na razie mamy chwilę odpoczynku od upałów ;)
UsuńNajbardziej rozbawił mnie komentarz : " jak skończyłam czytać wpadłam w taką histerię i płacz, że moja mama myślała, że pokłóciłam się z mężem :D " :DDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńBo tak było :D cha cha. Pamiętam jak biegała po domu i nie mogła się ze mną dogadać, a ja chciałam wytłumaczyć, że to przez książkę :D cha cha
UsuńPoległam :D
UsuńNo tak... Taki już mój urok :D potrafię wylać wiele łez :D cha cha
UsuńCzytałam tę książkę, więc moją opinię znasz ;)
OdpowiedzUsuńA Sparksa to ja uwielbiam od dawna, dawna :)
Pozdrawiam,
Czytaninka
Och, Sparks... :D
UsuńZaintrygowałaś mnie tą książką. Lubię taki klimat, chociaż mimo wszystko, do takich książek też trzeba mieć specyficzny humor. Ale trafia do mnie na listę "must have", jak tylko z Johnem Greenem się uporam:)
OdpowiedzUsuńTo serdecznie polecam :) Sparksa też ;) pozdrawiam :)
UsuńBardzo mi się podobają Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :)
Usuń