Maja Lunde, Strażniczka słońca
Wydawnictwo Literackie
Okładka twarda
Liczba stron 200
Oto kwiaty, owady, słońce i wesołe dzieci... Lilia, osierocona dziewczyna w wieku kilkunastu lat, ledwo pamięta słońce. W mieście, w którym mieszka, pada wieczny deszcz, minęły pory roku, od kilkunastu lat nikt nie widział promienia słońca.
Jej jedyną rodziną jest dziadek, surowy i odległy człowiek, który uprawia warzywa w swojej szklarni. Dostęp jest zabroniony dla osób nieupoważnionych.
Na 200 stronach - mamy dużo tekstu i dużo ilustracji - poznajemy Chłopca, którego Lilia spotyka w zakazanej dolinie, gdzie wszystko kwitnie, a warzywa dojrzewają, choć zawsze są nasze. Chłopiec jest bystry i piękny, łatwo rozpoznawalny na kolorowych ilustracjach Aisato.
Lisa Aisato ma zdolność wypełniania zdjęć światłem. I wie, jak umieścić smutek na swoich portretach, które mogą wydawać się niesamowicie realistyczne. Czasem wręcz przerażajace . Oczywiście portretuje także smutną szarość i rozpaczliwe zło, które również tkwi w tej historii. Ale przez większość czasu dokładnie odtwarza to, co mówi tekst.
Tekst w książce ma ładny układ i nadaje się do czytania na głos. Pod wieloma względami książka jest znacznie bardziej ponura, niż mogłoby się nam wydawać, patrząc na światło (!) Strony tytułowej. To także w pewien sposób ekscytujące.
Kusząca, wspaniała, duża i ciężka, ze złotymi krawędziami, z połyskującą zieloną okładką i optymistycznym odcieniem. Wydanie rewelacyjne, obłędne. Idealnie nada się na prezent i doskonale będzie pasować do Śnieżnej siostry.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)