Maja
Lunde, Ostatni
Wydawnictwo
Literackie
Okładka twarda
Niewielu
autorów oddaje lęk przed przyszłością naszych czasów. A Maja Lunde robi to
znakomicie jednocześnie przerażajac mnie nie na żarty. Najpierw z udaną
powieścią „Historia pszczół”, a potem w sequelu „Blekit”. „ostatni ” to
najbardziej niesamowita książka, jaką napisała do tej pory.
Powieść
przenosi nas jeszcze dalej w czasie, prawie w dół spirali piekieł, ponieważ nie
ma zabawnego scenariusza, jaki sobie wyobraża Lunde. Teraz doszliśmy do roku
2064. Pszczół już prawie nie ma i jest albo za mało, albo za dużo wody. Tytuł
odnosi się do pierwotnych koni z Mongolii. Są również znane jako konie
Przewalskiego, nazwane na cześć Rosjanina, który odkrył je ponownie w XIX
wieku, po tym, jak wszyscy myśleli, że rasa wymarła.
Podobnie
jak w poprzednich książkach, śledzimy trzy różne ramy czasowe: jeden z 1882
roku, w którym rosyjski Michaił wyrusza na wyprawę, aby złapać konie naczelnych
do swojego zoo. Jeden z 1992 roku, w którym Niemka Karin próbuje sprowadzić
naczelne do Mongolii. I wreszcie rok 2064, w którym Norweżka Eva i jej
nastoletnia córka próbują przetrwać w dawnym parku przyrody na wschodzie,
podczas gdy świat wokół nich dosłownie się wali.
Fakt,
że powieść podąża za tym samym schematem, co poprzednie, zwiększa w niektórych
częściach horror: „Wiemy”, że będzie więcej łamiących serce scen z rodzicami i
dziećmi, bo tak było już wcześniej. A Lunde buduje emocje tam, gdzie może. Od
ostatniego razu nabiera tempa i przyprawia tekst niebezpiecznymi wskazówkami i
ostrzeżeniami.
Ale
prawdopodobnie książka trafiłaby jeszcze mocniej, gdyby nie była trzecia z
rzędu. Przepis stał się tak jasny, że można przejrzeć fragmenty fabuły, a
ponieważ widzieliśmy już wcześniej, że Lunde wyróżnia się w ten sposób, jest
coś sprytnego w sposobie, w jaki te trzy historie przeplatają się. Oczywiście
tym razem nie chodzi tylko o zagrożenie klimatyczne.
Kilka
postaci w książce ma napięte stosunki z dziećmi lub rodzicami, a historie można
czytać jako wzajemne komentarze: Karin jest fajną matką dorosłego syna, który
tęskni za bliskością, podczas gdy córka Ewy pragnie większego dystansu. Michaił
czuje się uwięziony przez zamieszanie matki związane z dziećmi i małżeństwem.
Wspólne dla wszystkich trzech jest oddanie zwierzętom, do których zwracają się,
gdy relacje z innymi ludźmi stają się zbyt skomplikowane. Relacje ze
zwierzętami i między zwierzętami odzwierciedlają relacje międzyludzkie.
Na
końcu będzie dużo refleksji, a kiedy córka Evy pojawi się również jako osobny
głos narratora, historia może zmienić się w oczywistość. Jednocześnie jest to
imponujący lustrzany dom, który Lunde zbudowała, zwłaszcza gdy rysuje linię z
powrotem do „Błękitu” i ujawnia, jak to było z niektórymi postaciami.
Składam
ogromny hołd autorce. Miejsce na interpretacje jest duże, a tematów wiele.
Polityka wobec uchodźców, opieka nad uzależnieniami - niektóre z najlepszych
stron mówią o byciu rodzicem osoby uzależnionej. Ale wspólne dla wszystkich
historii jest to, że są tacy, którzy próbują znaleźć równowagę między
bliskością a niezależnością, ochroną i brakiem przywiązań. Zarówno dla dzieci i
rodziców, jak i dla ludzi i matki ziemi: kiedy pozwolimy naturze naprawiać się
sama, a kiedy będziemy jej pomagać? Krąg życia jest brutalny i czasami kusi, by
pomóc więcej niż jest to dobre.
Napisałam,
że jest to najbardziej niesamowita powieść, ale prawdopodobnie jest też
najbardziej obiecująca. Między wierszami, które czytamy, we wszystkich trzech -
nigdy nie jest za późno na zmianę kursu. Bardziej optymistyczny przekaz jest
prawie niemożliwy w powieści o tym, jak ludzkość niszczy własne podstawy życia.
Fenomenalna i skrajnie przerażająca. Polecam!
Za
egzemplarz dziękuję wydawnictwu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)