10.1.21

Maja Lunde, Ostatni



Maja Lunde, Ostatni

Wydawnictwo Literackie 

Okładka twarda 

 

Niewielu autorów oddaje lęk przed przyszłością naszych czasów. A Maja Lunde robi to znakomicie jednocześnie przerażajac mnie nie na żarty. Najpierw z udaną powieścią „Historia pszczół”, a potem w sequelu „Blekit”. „ostatni ” to najbardziej niesamowita książka, jaką napisała do tej pory.

 

Powieść przenosi nas jeszcze dalej w czasie, prawie w dół spirali piekieł, ponieważ nie ma zabawnego scenariusza, jaki sobie wyobraża Lunde. Teraz doszliśmy do roku 2064. Pszczół już prawie nie ma i jest albo za mało, albo za dużo wody. Tytuł odnosi się do pierwotnych koni z Mongolii. Są również znane jako konie Przewalskiego, nazwane na cześć Rosjanina, który odkrył je ponownie w XIX wieku, po tym, jak wszyscy myśleli, że rasa wymarła.

 

Podobnie jak w poprzednich książkach, śledzimy trzy różne ramy czasowe: jeden z 1882 roku, w którym rosyjski Michaił wyrusza na wyprawę, aby złapać konie naczelnych do swojego zoo. Jeden z 1992 roku, w którym Niemka Karin próbuje sprowadzić naczelne do Mongolii. I wreszcie rok 2064, w którym Norweżka Eva i jej nastoletnia córka próbują przetrwać w dawnym parku przyrody na wschodzie, podczas gdy świat wokół nich dosłownie się wali. 

 

Fakt, że powieść podąża za tym samym schematem, co poprzednie, zwiększa w niektórych częściach horror: „Wiemy”, że będzie więcej łamiących serce scen z rodzicami i dziećmi, bo tak było już wcześniej. A Lunde buduje emocje tam, gdzie może. Od ostatniego razu nabiera tempa i przyprawia tekst niebezpiecznymi wskazówkami i ostrzeżeniami.

Ale prawdopodobnie książka trafiłaby jeszcze mocniej, gdyby nie była trzecia z rzędu. Przepis stał się tak jasny, że można przejrzeć fragmenty fabuły, a ponieważ widzieliśmy już wcześniej, że Lunde wyróżnia się w ten sposób, jest coś sprytnego w sposobie, w jaki te trzy historie przeplatają się. Oczywiście tym razem nie chodzi tylko o zagrożenie klimatyczne.

 

Kilka postaci w książce ma napięte stosunki z dziećmi lub rodzicami, a historie można czytać jako wzajemne komentarze: Karin jest fajną matką dorosłego syna, który tęskni za bliskością, podczas gdy córka Ewy pragnie większego dystansu. Michaił czuje się uwięziony przez zamieszanie matki związane z dziećmi i małżeństwem. Wspólne dla wszystkich trzech jest oddanie zwierzętom, do których zwracają się, gdy relacje z innymi ludźmi stają się zbyt skomplikowane. Relacje ze zwierzętami i między zwierzętami odzwierciedlają relacje międzyludzkie.

 

Na końcu będzie dużo refleksji, a kiedy córka Evy pojawi się również jako osobny głos narratora, historia może zmienić się w oczywistość. Jednocześnie jest to imponujący lustrzany dom, który Lunde zbudowała, zwłaszcza gdy rysuje linię z powrotem do „Błękitu” i ujawnia, jak to było z niektórymi postaciami.

 

Składam ogromny hołd autorce. Miejsce na interpretacje jest duże, a tematów wiele. Polityka wobec uchodźców, opieka nad uzależnieniami - niektóre z najlepszych stron mówią o byciu rodzicem osoby uzależnionej. Ale wspólne dla wszystkich historii jest to, że są tacy, którzy próbują znaleźć równowagę między bliskością a niezależnością, ochroną i brakiem przywiązań. Zarówno dla dzieci i rodziców, jak i dla ludzi i matki ziemi: kiedy pozwolimy naturze naprawiać się sama, a kiedy będziemy jej pomagać? Krąg życia jest brutalny i czasami kusi, by pomóc więcej niż jest to dobre.

 

Napisałam, że jest to najbardziej niesamowita powieść, ale prawdopodobnie jest też najbardziej obiecująca. Między wierszami, które czytamy, we wszystkich trzech - nigdy nie jest za późno na zmianę kursu. Bardziej optymistyczny przekaz jest prawie niemożliwy w powieści o tym, jak ludzkość niszczy własne podstawy życia. Fenomenalna i skrajnie przerażająca. Polecam! 

 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu! 

 

Buziaki, Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)