Ileż to już
powstało kawałów, żartów, memów i wpisów o tym, jak przetrwać sesję. Ale każdy
ma swój sposób na jej zaliczenie, dlatego ja dzisiaj przybywam ze swoimi refleksjami na ten
temat.
Po pierwsze.
Rozpisz wszystkie egzaminy na kartce wraz z datami i formami zaliczenia (ustny,
pisemny). Ja jestem wzrokowcem, więc tak jest mi zdecydowanie łatwiej. Poza tym
wyznaję zasadę, że to, co na papierze na pewno nie zginie. W taki sposób mam pewność, że o niczym nie zapomnę.
Po drugie.
Zorganizuj
dobrze (i dobre!) notatki. Najlepiej własne, ale jeśli takowych nie posiadasz
to te zdobyte dokładnie przeczytaj i sprawdź, czego im brakuje. Uzupełnij je,
dopisz, kreśl, koloruj, maluj… Naklejaj zakładki indeksujące, kolorowe
karteczki i co Ci tylko przyjdzie do głowy, obyś sam się w nich orientował.
Po trzecie.
Zabierając się
do nauki pamiętaj o kilku zasadach.
1. Skup się na
tym, co robisz. Nie bujaj w obłokach, nie myśl o chłopaku, o tym, co na
kolację, co robi kot pani Jadzi. Wyłącz się z otoczenia i myśl o nauce.
2. Wyłącz
telefon. Jeśli nie czekasz na pilną wiadomość nic się nie stanie, jeśli na
kilka godzin będziesz niedostępny dla świata. Urządzenie to niczego dobrego nie
zwiastuje, a już na pewno nie nauki.
3. Wyłącz
komputer. Ten diabeł wcielony nie wiadomo, kiedy zabiera nasz cenny czas. Nim
się obejrzymy jest już wieczór i zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę jest nie
ugotowane, skarpetki i bielizna walają się po podłodze, a chomik gryzie klatkę
z głodu. Nie polecam.
4. Absolutnie
nie jestem nocnym markiem dlatego nie umiem uczyć się w nocy. Nie, nie i
jeszcze raz nie! Nauka tylko w dzień. Choć rozumiem, że są tacy, którzy uczą
się tylko w nocy. Ja wybieram jednak psychiczny odpoczynek.
5. Uważajcie na
napoje energetyzujące. Pamiętam swój pierwszy egzamin (ech… jakby to było
wczoraj). Literatura staropolska ustalona została wyjątkowo na sobotę. W piątek
o godz. 16 wypiłam Red Bulla i uczyłam się do ok. 21. Jakież było moje
zdziwienie, kiedy dopiero usnęłam o 3 nad ranem! Nie wspomnę, że musiałam wstać
o 6 na autobus. Nigdy więcej takich zachowań, chociaż i tak egzamin zdałam na
5.
Tak naprawdę nie
ma przepisu na sukces. Każdy z nas ma inny charakter, zdolności , więc musi
sobie wypracować swoje metody na naukę. Po 5 latach studiów stwierdzam –
przestańcie się przejmować. Zdasz to zdasz, nie to pójdziesz kolejny raz. Życie
nie kończy się tylko na szkole, a zdrowia potem nikt Ci nie zwróci. Szkoła to
tylko taka malutka część, która powinna być dodatkiem, chociaż nie twierdzę, że
nie jest ważna. Ważne jest nasze podejście do niej.
Szkoda tylko, że
nie byłam mądrzejsza już na pierwszym roku...
Buziaki i
powodzenia kochani studenci,
Paulina
P.S. jest to
moja ostatnia sesja, dlatego proszę Was trzymajcie mocno kciuki!
Zapamiętam, za trzy lata pewnie przydadzą mi się Twoje rady :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to, żeby wybrać to, co się lubi ;) pozdrawiam :)
UsuńJa sesje miałam jeszcze gdy komórki i komputery były rzadkością, ale rady dałaś dobre! Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńNie dziękuję Kochana :*
UsuńTrzymam kciuki;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie potrafiłam uczyć się , cudzych notatek. Musiałam mieć swoje bazgroły:)
To tak jak ja ;) mimo wszystko cieszę się, że już kończę studia :) pozdrawiam
UsuńOby jak najszybciej skończyć sesję wszystko zaliczyć i z głowy. Liczę dni do ostatniego egzaminu. Trzymam kciuki! :-)
OdpowiedzUsuńNie dziękuję i za Ciebie też trzymam :) pozdrawiam :)
UsuńZ rozrzewnieniem wspominam swoje sesje na studiach :)
OdpowiedzUsuńJak ja chciałabym już skończyć :D ech... pozdrawiam :)
UsuńPowodzenia !
OdpowiedzUsuńNie dziękuję Kochana :* pozdrawiam :)
UsuńWidzę, że wzorowy z Ciebie student. Oddaj mi trochę swojego zorganizowania!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
No to przesyłam :) niech zorganizowanie będzie z Tobą :D pozdrawiam :)
UsuńPierwsza i jedyna zasada (dobrze) zdanej sesji: zawsze, ZAWSZE uczyć się wcześniej, przynajmniej dwa tygodnie. Przez studia przebrnęłam bez ani jednej poprawki a przy tym pracowałam :) Studiów wcale prostych nie miałam, egzaminów to już w ogóle. Zawsze uczyłam się wcześniej i zawsze wychodziło mi to na dobre, na spokojnie, planowałam sobie np. 1-2 wykłady dziennie do nauczenia i już, bez nerwów :D
OdpowiedzUsuńOoo to Ty dopiero jesteś zorganizowana :) to gratuluję i oby tak dalej :) pozdrawiam ;)
UsuńOczywiście trzymam za Ciebie kciuki ;)
OdpowiedzUsuńCo do nauki - dobrze, że ten okres mam już za sobą :D
Bardzo ciężko przy telefonie i komputerze się zdyscyplinować, wiem z własnego doświadczenia..
OdpowiedzUsuń