Tytuł: Bidul
Autor: Mariusz Maślanka
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 253
Oprawa: twarda
Bidul to kolejna książka, która
mną wstrząsnęła.
Akcja książki toczy się pod koniec lat 80. Po lekturze książki mam tylko nadzieję, że domy dziecka tak dzisiaj już nie wyglądają.
Głównym bohaterem jest
10-letni Borys Mleczko. Chłopiec pochodzi z wielodzietnej rodziny. Rodziców nie
stać na utrzymanie dzieci (choć na alkohol jakoś pieniądze się znajdują), więc
postanawiają oddać je do domu dziecka, tytułowego bidula. Bo tak na dobrą
sprawę to Borys wpadł z deszczu pod rynnę. Z patologicznego domowego
środowiska, gdzie rodzice biją się, wyzywają, rzucają talerzami trafił wraz ze
swoim rodzeństwem do istnego piekła. To, co się tam dzieje przyprawiało mnie o
mdłości. Opisy miejscami są tak obrzydliwe, że aż niemożliwe.
Bidul to miejsce, gdzie młodsi są
wykorzystywani seksualnie przez starszych, ale też bici, poniżani, wyzywani,
okradani. Wulgaryzmy są na porządku dziennym. Także łajdaczenie się i
podglądanie innych (niektórzy dorośli w książce zachowują się zwierzęta.
Dosłownie). Dzieci poza bidulem postrzegane
są stereotypowo. W szkole to one są zawsze winne, niezależnie od tego jak jest
naprawdę.
Mimo wszystko Borys jest chłopcem
wrażliwym. Lubi czytać, interesuje się sztuką, pięknie maluje, ale niestety,
aby przetrwać musi przybrać maskę twardziela, który przeklina, pije, wagaruje,
dokucza, podgląda dorosłych w sytuacjach intymnych.
Borys jest narratorem powieści. To
dzięki niemu poznajemy ten trudny i inny świat. Oczami zwykłego, niewinnego
dziecka, które z kolejnymi stronami książki dorasta. I próbuje sobie radzić z całą
sytuacją bez wsparcia, zrozumienia i pomocy. A rozrachunkiem stają się listy,
które pisze, a potem wyrzuca do kosza.
Polecam, żeby chwilę się
zastanowić nad sensem posiadania dzieci. I jak bardzo trzeba być zdesperowanym, obojętnym, chorym, nienormalnym, żeby świadomie zostawić na pastwę losu swoje potomstwo. Choć z drugiej strony może to lepsze wyjście, bo w domu Borysa do jedzenia nie ma nic oprócz cebuli, a matka w ogóle nie radzi sobie z obowiązkami.
Buziaki,
Paulina
Czytałam lata temu, do dziś pamiętam o czym była.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam w ubiegłym miesiącu. Bardzo dobra książka.
OdpowiedzUsuńKsiążka wobec, której nie można być obojętnym nawet po skończonej lekturze.
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane :*
Usuńnie znam pierwsze slysze i jakos nie mam ochoty na te klimaty :(
OdpowiedzUsuńKsiążka trudna i bardzo smutna.
Usuńz Twojego opisu wynika i z tego co można zobaczyć w tv albo przeczytać w gazecie niestety do tej pory Domy Dziecka wyglądają tak jak w opisanej książce.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, jak chce się mieć dzieci powinno się porządnie to przemyśleć!
W pełni się zgadzam.
Usuń