24.11.20

Haruki Murakami, Pierwsza osoba liczby pojedynczej




Wydawnictwo Muza

Okładka miękka 

Liczba stron 224

 

Pierwszy raz po książki Murakamiego sięgnęłam na studiach. I wtedy nie polubiłam się z jego piórem. Po kilku latach znów trafił na moją półkę. Dawkowałam sobie te opowiadania już od dłuższego czasu, nie spieszyłam się, wieczorami kartkowałam i wiem, że kiedyś sięgnę po jego książki znowu. 

 

„Tajemnicza płyta Charliego Parkera, małpa mówiąca ludzkim głosem i liczne wspomnienia dawnych kochanek. W nowym zbiorze opowiadań Harukiego Murakamiego czytelnicy znajdą znane i lubiane motywy jego twórczości: tęsknotę za tym, co minęło, rozważania o muzyce, miłości oraz sensie życia. Autor wspomina lata studenckie, dawne dziewczyny, fascynacje i niezwykłe przeżycia, do których ciągle powraca myślami.”

 

Krótkie historie zajmują dużo czasu. Można powiedzieć, że zagina czas dla każdego czytelnika - tak jakby sam czas był plastyczną, osobistą negocjacją. Na dziesięciu, piętnastu, dwudziestu stronach te miniaturowe narracje przemieszczają się tam iz powrotem między całymi epokami.

 

Kolekcja opowiadań Harukiego Murakamiego zzawiera wiele tematów z jego  poprzednich powieści - urok przeszłości, niepoznawalność kogokolwiek innego niż (prawdopodobnie) ty sam - ale zwykle koncentrują się na jednym wydarzeniu, które zmienia bieg życie narratora na dużą lub małą skalę, co subtelnie lub znacząco zmienia sposób, w jaki obecnie postrzega teraźniejszość. Każda opowieść zawiera narratora, który opisuje, jak pewne kluczowe wydarzenie z przeszłości wciąż trwa w jego głowie. Jakże efemeryczni i nieprawdopodobni są ludzie z naszej przeszłości! Jak niezwykłe, że ich poświata wciąż się utrzymuje i nam towarzyszy.

 

W swojej prozie Murakami szturcha i szturcha nasze osoby z przeszłości i delikatnie porównuje je z naszymi wygodnymi maskami w teraźniejszości. Cały czas jest owinięty w te opowieści, a każda działa jak literacki tunel czasoprzestrzenny kondensujący życie narratora, przywracający je z powrotem, przenoszący naprzód. Widzieliśmy już takie rzeczy u Murakamiego. Jako autor po czterdziestu latach swojej kariery, mógł rzeczywiście po prostu „robić” Murakamiego, powracając do starych tematów, wykorzystując wysłużone głosy i tony, ale mówię, kto lepiej niż sam Murakami `` robi '' Murakamiego . Wszyscy potajemnie dążymy do tego, aby być wyraźnie wyjątkowym, pierwszoosobowym głosem, opowiadającym historię naszego życia. Przypuszczam, że nie można być bardziej „sobą” niż ktokolwiek inny, ale nawet teraz, choć może się to wydawać sprzeczne, Murakami jest po prostu bardziej osobliwy niż większość. 

 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu! 

 

Buziaki, Paulina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)