23.7.18

Mia Flores, Olivia Flores, Żony kartelu. O śmiertelnie poważnych decyzjach, niezłomnej miłości i upadku El Chapo



Tytuł oryginału: Cartel Wives: A True Story of Deadly Decisions, Steadfast Love, and Bringing Down El Chapo
Wydawnictwo Muza
Okładka: miękka
Liczba stron: 480

„Książka powstała na podstawie autobiograficznych wspomnień żon nierozłacznych bliźniaków Pedro i Jaya Floresów, podwójnej prawej ręki „El Chapo” Guzmana – meksykańskiego barona narkotykowego, potężnego, niebezpiecznego przestępcy, o którym zrobiło się głośno za sprawą brawurowej ucieczki z więzienia, a następnie nie mniej spektakularnego aresztowania.

Bracia Flores, świadkowie, uczestnicy, wykonawcy oraz zleceniodawcy nielegalnych procederów kartelu z Sinaloi, przez wiele lat poszukiwani listem gończym, prócz błyskotliwej kariery w biznesie narkotykowym u boku swoich żon – Mii i Olivii – realizowali się jako przykładni ojcowie i mężowie, i to właśnie za sprawą nacisku ze strony rodzin pewnego dnia zdecydowali się na współpracę z amerykańskimi władzami i przyczynili się do aresztowania czołowych członków kartelu. Nierozłączni bracia również odsiadują wyroki, łagodne i w samotności, a ich rodziny zostały objęte programem ochrony świadków. Małżonki wzięły sprawy w swoje ręce i kreślą osobisty obraz przestępczego świata, w którym żyły, opisują działania potężnego kartelu, jego ekstrawagancje, skalę przemytu narkotyków i wprost niewiarygodny blichtr.”

*

Pewne aspekty tej książki są fascynujące. Na pewno wiele się dowiedziałam o zasięgu meksykańskich karteli narkotykowych i o sposobach  działania rządu federalnego na rzecz ukarania przestępców. Muszę jednak przyznać, że czułam się też wyraźnie nieswojo czytając o życiu rodzin  opierających się na tak nieprzyzwoitym i niewyobrażalnym bogactwie dla zwykłych ludzi jak ja. Podczas gdy niezliczone osoby żyły w ubóstwie i nędzy, tysiące ludzi umierały, rodziny Flores żyły sławnym stylem życia, kupując nieruchomości, samochody, biżuterię i samoloty - nawet ich zwierzaki były rozpieszczane! W książce Mia odnosi się do faktu, że miała dostęp do niewyobrażalnej gotówki, np. trzymała w domu 3 miliony dolarów na drobne wydatki.

Wiem, że Mia i Olivia twierdzą, że ta historia ma charakter ostrzegawczy, ale nie mogę w żaden sposób utożsamiać się z ludźmi, którzy przez tak wiele lat byli zdolni przymknąć oko na taki luksusowy styl życia. Udało im się zracjonalizować wszelką świadomość „brudnych” aspektów działalności swoich mężów na podstawie tego, że mężczyźni byli opiekuńczymi, kochającymi mężami i ojcami, a także byli dobrzy dla dalszej rodziny.

Wydaje mi się, że autorki oczekują, że czytelnicy uwierzą w przemianę mężów i na poznanie ich dobrej strony, ponieważ ostatecznie zdecydowali się pomóc rządowi. Po prostu ja ich nie widzę w tym świetle, chociaż cieszę się, że ich decyzja prawdopodobnie uratowała wiele kolejnych istnień. Faktem jest, że główną motywacją ich decyzji było to, że bali się, iż oni i ich rodziny zostaną zabici w wojnie z narkotykami, więc postanowili pomóc rządowi. Chociaż jest to zrozumiałe, nie czyni z nich ani bohaterów, ani męczenników, ani zasługujących na współczucie. Przeżyj resztę życia wiedząc, że jeśli ich nowa tożsamość zostanie ujawniona, ich życie będzie zagrożone przez członków kartelu narkotykowego, to w żaden sposób nie jest godną pozazdroszczenia drogą życia. Jednak wszystkie działania mają konsekwencje i jest to cena, którą będą musieli zapłacić za swoją działalność przestępczą w przeszłości.

Mimo wszystko „Żony kartelu” to ciekawa lektura, której nie mogłam odłożyć nawet na chwilę. Ze względu chyba na ukazanie rodzinnego punktu widzenia na temat świata przestępczego. Polecam książkę szczególnie osobom, które interesują się taką właśnie tematyką.

5/6

Za książkę dziękuję wydawnictwu!

Buziaki, Paulina

3 komentarze:

  1. Znam osobę, którą ta książka mogłaby zainteresować. Pokażę jej Twoją recenzję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiła mnie niszowa tematyka książki, z chęcią po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może być ciekawie, zresztą jak nie mogłaś odłożyć książki, to już też coś znaczy...

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)