Tytuł oryginału:
The Sicilian
Wydawnictwo
Albatros
Liczba stron:
464
Okładka: miękka
„Sycylijczyk”
Mario Puzo często traktowany jest jako kontynuacja „Ojca chrzestnego” (z powodu znowu pojawiającej postaci Michaela Corleone). Fanów muszę rozczarować. Oczywiście kolejny raz przenosimy się w świat włoskiej mafii, lecz tym razem
sycylijskiej.
„Po dwuletnim
pobycie na Sycylii syn Vita Corleone, Michael, ma powrócić do domu. Ojciec
Chrzestny zleca mu ważną misję: ma zabrać do Ameryki Salvatore Guiliana,
uwielbianego przez wszystkich legendarnego sycylijskiego banitę, który od kilku
lat na czele swojej bandy broni uciskanych ziomków przed wszechwładzą
miejscowych bogaczy i przywódców mafijnych.”
To, co odróżnia "Sycylijczyka" od "Ojca Chrzestnego" to skoncentrowanie się na przestępczym podziemiu
i bitwach między rywalizującymi ze sobą mafiami. "Sycylijczyk" to opowieść o Robin Hoodzie, ponieważ Guiliano walczy nie
tylko z carabinieri, ale także z bogatymi ludźmi. Zyski finansowe i materialne
Guiliano przekazuje biednym mieszkańcom Sycylii. W świecie zepsucia i
elity kontrolującej masy, oto ten "antybohater" ukrywa się w
górach i wykonuje swoją zemstę przeciwko wszystkim, którzy stoją przeciwko
niemu, nawet jeśli to jego własna banda buntowników.
Sycylijczyk ma
dwie główne linie fabuły. Pierwsza dotyczy Michaela Corleone, który poszukuje
Salvatore Guiliano i przekonuje go, by uciekł do Ameryki. Druga linia rozpoczyna
się w 1943 roku i podąża za Guiliano oraz jego życiem jako typem wyjętym spod
prawa.
„Sycylijczyka”
równie dobrze mi się czytało co „Ojca chrzestnego”. Powieść jest niezwykle
klimatyczna, wspaniale napisana, od której nie da się oderwać. Puzo czaruje
słowem, zabiera nas na przepiękną wyspę, dzieli się mnóstwem szczegółów na
temat kultury sycylijskiej, a opisy przyrody zapierają dech w piersiach. Jestem
zachwycona „Sycylijczykiem”,.
Ciekawostką jest
to, iż Salvatore Guiliano jest
autentyczną postacią.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu!
Brzmi zachęcająco.
OdpowiedzUsuńPiękne wydania :)
OdpowiedzUsuńMi również bardzo przypadł do gustu :) To było kolejne świetne spotkanie z Puzo.
OdpowiedzUsuńPS Piękne zdjęcie!
Czytałam Ojca Chrzestnego i jak wiesz, kocham tę ksiażkę. Tak samo jak film. Mam Ostatniego Dona i zaczełam go już dawno, ale mam inne zaległości, i na razie czeka. Po Syczylijczyka nie miałam jeszcze okazji sięgać.
OdpowiedzUsuńNigdy nic nie czytałam Puzo, ale te nowe okładki kuszą strasznie!
OdpowiedzUsuńNie czytałam 'Ojca chrzestnego', ale za to film świetny. ;) Teraz coś czuję, że muszę nadrobić czytanie, zarówno Ojca, jak i 'Sycylijczyka' ;)
OdpowiedzUsuń