Tytuł oryginału: What Was Mine
Wydawnictwo Prószyński i
S-ka
Liczba stron: 368
Okładka: miękka
Po książki z
serii „Kobiety to czytają!” zawsze sięgam z ogromnym zainteresowaniem, ekscytacją
i ciekawością. Tak też było w przypadku
powieści „Jesteś moja” Helen Klein Ross.
„Lucy Wakefield
jest wykształconą, dobrze zarabiającą młodą kobietą, która w akcie desperacji
robi coś szokującego: zabiera niemowlę pozostawione w wózku na zakupy i
wychowuje dziewczynkę jako swoje dziecko. Udaje jej się zachować tajemnicę
przez ponad dwadzieścia lat – przed córką, Mią, krewnymi, współpracownikami i
przyjaciółmi. Jej sekret zmienia życie wielu ludzi i wystawia na próbę nasze
rozumienie istoty macierzyństwa.”
Kiedy
przeczytałam książkę „Jesteś moja” targało mną mnóstwo emocji. Wybrałam tę
powieść, ponieważ bardzo lubię historie o kobietach, ale też opowiadane z
perspektywy osób, które popełniły przestępstwo. Nikt z nas w ogólnie
funkcjonującym społeczeństwie nie budzi się rano z zamiarem popełnienia zbrodni.
Większość nielegalnych czynów tak naprawdę jest wytworem małych, pozornie
niegroźnych, ale złych decyzji, które koniec końców składają się na coś
znacznie większego. Każdy z nas wierzy, że nie jest w stanie zrobić czegoś
strasznego, ale człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach. W każdym z nas
pozostaje mała luka, którą można w każdej
chwili wypełnić…
W „Jesteś moja”
Helen klein Ross doskonale demonstruje tę lukę. Lucy to odnosząca sukcesy
pracownica agencji reklamowej w Nowym Jorku, która odkrywa, że bez względu na
to jak ciężko pracuje nie może mieć dziecka. Niepłodność i nieudane próby
adopcji niszczą jej małżeństwo,
pozostawiając ją samą i kompletnie pustą. Podczas zwykłej wizyty w Ikei znajduje dziewczynkę pozostającą bez opieki. W jednej chwili podejmuje kilka szybkich
decyzji, które zmieniają bieg jej całego życia. Nawet nie zdając sobie sprawy z
tego, co robi, porywa niemowlę.
Historia
opowiadana jest z punktu widzenia kilkunastu osób – Lucy (porywaczki), Mii
(porwanej), Marilyn (matki porwanej), a także wielu innych bliższych i dalszych
osób, które są blisko nich. Znaczna część książki porusza zagadnienie o tym jak
Lucy radzi sobie z ukrywaniem straszliwej zbrodni, która dała jej wszystko,
czego pragnęła. Kiedy Mia odkrywa swoją tożsamość i ponownie nawiązuje kontakt
z biologiczną matką, życie zmienia się ponownie dla każdej postaci. Jednak po dwudziestoletniej
zbrodni, odkupienie win jest o wiele bardziej nieuchwytne niż mogłoby się
wydawać.
W całej opowieści
pojawiło się kilka rzeczy, które mi się podobały. Po pierwsze, pokazanie racji
Lucy. Faktem jest, że wszyscy robimy rzeczy, z których nie jesteśmy dumni i
generalnie każdy z nas ma swoje racje. Te racje rosną tylko wraz z rozmiarem
przestępstwa. Lucy wiedziała, że to co robi jest niezgodne z prawem, ale według
niej było to zgodne z prawami natury. Nie potrafiła się pogodzić z tym, że nie
może być matką, więc dopuściła się bestialskiego czynu pozbawiając inną matkę
potomstwa. Niestety racje te pasują do ludzkiej kondycji i desperackiej próby
przekonania samych siebie, że nasze złe decyzje da się uzasadnić.
Podobało mi się
to, że autorka poruszyła następujący problem – jesteśmy niezdolni do
opuszczenia kochających członków rodziny, nawet tych, którzy nas skrzywdzili. Kochanie
rodziców czy to biologicznych, czy to adoptowanych jest nieodłączną częścią
naszej natury, której nie można się wyrzec ot tak.
Poprzez różne
postaci w całej historii, Ross analizuje, co to znaczy być "dobrą"
matką. Co jest lepsze dla dziecka – pracująca matka, która zapewnia życie na
wysokim poziomie czy matka, która nie pracuje i jest w pełni obecna w życiu dzieci? Co tak naprawdę jest
„najlepsze”? Edukacja, zdrowy tryb życia, środki finansowe? Każdy z nas ma własną definicję tego, co jest
dobre dla naszych dzieci. Faktem jest, że nie ma jednej "właściwej" formuły. Każda z matek w tej historii dobrze kocha swoje
dzieci, ale każda z nich robi to po prostu inaczej, i myślę, że jest to
naprawdę najbardziej przejmujący temat książki.
Długa, smutna i
emocjonująca historia. Myślę, że warto ją przeczytać, bo czasu z nią spędzonego
na pewno nie pożałujesz. Gwarantuję, że po lekturze długo będziesz jeszcze o
niej myśleć.
Za książkę
dziękuję wydawnictwu!
Już któryś raz słyszę o tej książce i oczywiście tylko dobre opinie, dlatego chyba w końcu przeczytam ją. Uwielbiam takie książki, które poruszają tak ciężkie tematy.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowałaś mnie tym tematem, bo jestem naprawdę ciekawa tego co się wydarzyło tyle lat po porwaniu i o tym co myśleli bohaterzy. Mam wielką ochotę, by ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Bardzo ciekawy temat, myślę że niedługo ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Och, to zdecydowanie powieść w moim klimacie. Uwielbiam wszelkie książki poruszające temat macierzyństwa i dzieci, także cieszę się, że ten tytuł czeka na czytniku - muszę sięgnąć po niego jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńJeju, lubię takie powieści. Kocham, gdy książki poruszają czytelnika i wzbudzają w nim emocje. Fabuła brzmi naprawdę interesująca, plus okładka jest cudowna. Na pewno przeczytam, bo wierzę, że i mnie urzeknie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com
Oddam duszę za to, by przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w zapowiedziach i zwróciłam na nią uwagę, ale też nie tak, aby natychmiast chcieć ją przeczytać. Jednak twoja recenzja zachęciła mnie bardzo, tym bardziej że oglądałam ostatnio serial z podobnym wątkiem.
OdpowiedzUsuńo to idealna książka dla mnie, też lubię książki z tej serii. Na pewno zapamiętam tytuł!
OdpowiedzUsuńKusisz. Chyba zaryzykuję. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podobna do Diane Chamberlain
OdpowiedzUsuń"Sekretne życie CeeCee Wilkes"
Zanotowałam sobie tytuł może się skuszę.
OdpowiedzUsuń