17.1.18

Helen Klein Ross, Jesteś moja


Tytuł oryginału: What Was Mine
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Liczba stron: 368
Okładka: miękka

Po książki z serii „Kobiety to czytają!” zawsze sięgam z ogromnym zainteresowaniem, ekscytacją  i ciekawością. Tak też było w przypadku powieści „Jesteś moja” Helen Klein Ross.

„Lucy Wakefield jest wykształconą, dobrze zarabiającą młodą kobietą, która w akcie desperacji robi coś szokującego: zabiera niemowlę pozostawione w wózku na zakupy i wychowuje dziewczynkę jako swoje dziecko. Udaje jej się zachować tajemnicę przez ponad dwadzieścia lat – przed córką, Mią, krewnymi, współpracownikami i przyjaciółmi. Jej sekret zmienia życie wielu ludzi i wystawia na próbę nasze rozumienie istoty macierzyństwa.”

Kiedy przeczytałam książkę „Jesteś moja” targało mną mnóstwo emocji. Wybrałam tę powieść, ponieważ bardzo lubię historie o kobietach, ale też opowiadane z perspektywy osób, które popełniły przestępstwo. Nikt z nas w ogólnie funkcjonującym społeczeństwie nie budzi się rano z zamiarem popełnienia zbrodni. Większość nielegalnych czynów tak naprawdę jest wytworem małych, pozornie niegroźnych, ale złych decyzji, które koniec końców składają się na coś znacznie większego. Każdy z nas wierzy, że nie jest w stanie zrobić czegoś strasznego, ale człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach. W każdym z nas pozostaje mała luka, którą można w każdej chwili wypełnić…

W „Jesteś moja” Helen klein Ross doskonale demonstruje tę lukę. Lucy to odnosząca sukcesy pracownica agencji reklamowej w Nowym Jorku, która odkrywa, że bez względu na to jak ciężko pracuje nie może mieć dziecka. Niepłodność i nieudane próby adopcji niszczą jej małżeństwo, pozostawiając ją samą i kompletnie pustą. Podczas zwykłej wizyty w Ikei znajduje dziewczynkę pozostającą bez opieki. W jednej chwili podejmuje kilka szybkich decyzji, które zmieniają bieg jej całego życia. Nawet nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, porywa niemowlę.

Historia opowiadana jest z punktu widzenia kilkunastu osób – Lucy (porywaczki), Mii (porwanej), Marilyn (matki porwanej), a także wielu innych bliższych i dalszych osób, które są blisko nich. Znaczna część książki porusza zagadnienie o tym jak Lucy radzi sobie z ukrywaniem straszliwej zbrodni, która dała jej wszystko, czego pragnęła. Kiedy Mia odkrywa swoją tożsamość i ponownie nawiązuje kontakt z biologiczną matką, życie zmienia się ponownie dla każdej postaci. Jednak po dwudziestoletniej zbrodni, odkupienie win jest o wiele bardziej nieuchwytne niż mogłoby się wydawać.



W całej opowieści pojawiło się kilka rzeczy, które mi się podobały. Po pierwsze, pokazanie racji Lucy. Faktem jest, że wszyscy robimy rzeczy, z których nie jesteśmy dumni i generalnie każdy z nas ma swoje racje. Te racje rosną tylko wraz z rozmiarem przestępstwa. Lucy wiedziała, że to co robi jest niezgodne z prawem, ale według niej było to zgodne z prawami natury. Nie potrafiła się pogodzić z tym, że nie może być matką, więc dopuściła się bestialskiego czynu pozbawiając inną matkę potomstwa. Niestety racje te pasują do ludzkiej kondycji i desperackiej próby przekonania samych siebie, że nasze złe decyzje da się uzasadnić.

Podobało mi się to, że autorka poruszyła następujący problem – jesteśmy niezdolni do opuszczenia kochających członków rodziny, nawet tych, którzy nas skrzywdzili. Kochanie rodziców czy to biologicznych, czy to adoptowanych jest nieodłączną częścią naszej natury, której nie można się wyrzec ot tak.

Poprzez różne postaci w całej historii, Ross analizuje, co to znaczy być "dobrą" matką. Co jest lepsze dla dziecka – pracująca matka, która zapewnia życie na wysokim poziomie czy matka, która nie pracuje i jest w pełni obecna  w życiu dzieci? Co tak naprawdę jest „najlepsze”? Edukacja, zdrowy tryb życia, środki finansowe?  Każdy z nas ma własną definicję tego, co jest dobre dla naszych dzieci. Faktem jest, że nie ma jednej "właściwej" formuły. Każda z matek w tej historii dobrze kocha swoje dzieci, ale każda z nich robi to po prostu inaczej, i myślę, że jest to naprawdę najbardziej przejmujący temat książki.

Długa, smutna i emocjonująca historia. Myślę, że warto ją przeczytać, bo czasu z nią spędzonego na pewno nie pożałujesz. Gwarantuję, że po lekturze długo będziesz jeszcze o niej myśleć.

Za książkę dziękuję wydawnictwu! 

Buziaki, Paulina

12 komentarzy:

  1. Już któryś raz słyszę o tej książce i oczywiście tylko dobre opinie, dlatego chyba w końcu przeczytam ją. Uwielbiam takie książki, które poruszają tak ciężkie tematy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zainteresowałaś mnie tym tematem, bo jestem naprawdę ciekawa tego co się wydarzyło tyle lat po porwaniu i o tym co myśleli bohaterzy. Mam wielką ochotę, by ją przeczytać. :)

    potegaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawy temat, myślę że niedługo ją przeczytam :)
    Pozdrawiam wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, to zdecydowanie powieść w moim klimacie. Uwielbiam wszelkie książki poruszające temat macierzyństwa i dzieci, także cieszę się, że ten tytuł czeka na czytniku - muszę sięgnąć po niego jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju, lubię takie powieści. Kocham, gdy książki poruszają czytelnika i wzbudzają w nim emocje. Fabuła brzmi naprawdę interesująca, plus okładka jest cudowna. Na pewno przeczytam, bo wierzę, że i mnie urzeknie.
    pozdrawiam
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Oddam duszę za to, by przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widziałam tę książkę w zapowiedziach i zwróciłam na nią uwagę, ale też nie tak, aby natychmiast chcieć ją przeczytać. Jednak twoja recenzja zachęciła mnie bardzo, tym bardziej że oglądałam ostatnio serial z podobnym wątkiem.

    OdpowiedzUsuń
  9. o to idealna książka dla mnie, też lubię książki z tej serii. Na pewno zapamiętam tytuł!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podobna do Diane Chamberlain
    "Sekretne życie CeeCee Wilkes"

    OdpowiedzUsuń
  11. Zanotowałam sobie tytuł może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)