Tytuł: Cuda z nieba. Nadzwyczajna historia Annabel Beam
Autor: Christy Wilson Beam
Wydawnictwo: Rafael
Liczba stron: 232
Oprawa: miękka
"Tym, którzy wierzą, żadne wyjaśnienie nie jest potrzebne. Dla
tych, którzy nie wierzą, żadne wyjaśnienie nie jest możliwe."
Życie jest
chwilą. Nim się obejrzymy już się kończy. Każdy z nas chce je przeżyć najlepiej
jak tylko może. Przynajmniej, żeby nigdy nie żałować tego, co było kiedyś.
Rodzimy się.
Pierwszą osobą, którą widzimy (oprócz jakichś tam lekarzy) to są nasi rodzice.
Potem przynajmniej do osiągniecia pełnoletności albo i dłużej są z nami cały
czas. Rodzice patrzą na nas z miłością (ach, bo jesteśmy tacy cudni i słodcy!),
strachem (a żeby przypadkiem sobie nie zrobić krzywdy), czułością (bo właśnie
zasnęliśmy przed telewizorem z ulubioną książką).
Dorastamy.
Rodzice są zawsze obok nas i wcale nie przestają myśleć. Wręcz przeciwnie –
duże dzieci, duży kłopot. Przeżywają z nami pierwsze sukcesy i porażki, miłości
i rozstania, wzloty i upadki… Czasem nas to denerwuje, ale wiemy, że ktoś jest
koło nas i możemy na tę osobę liczyć.
A kiedy my zakładamy
rodzinę schemat się powtarza. Martwimy się, pomagamy, wspieramy, troszczymy,
opiekujemy się, przeżywamy. Wyrywamy włosy z głowy, stajemy na rzęsach, klaskamy
uszami, aby zapewnić wszystko to, co najlepsze. I w pewnym momencie zdajemy
sobie sprawę, jakim skarbem są nasi Rodzice. Bo przeżywali to samo, co my
teraz. I to jak my się obrażaliśmy wraca do nas (czasem) ze zdwojoną siłą.
Taki wstęp i
refleksja naszła mnie po przeczytaniu niezwykłej książki Christy Wilson Beam „Cuda
z nieba. Nadzwyczajna historia Annabel Beam”. Opowiada ona o 9-letniej Annabel,
której lekarze nie dawali szans na normalne życie. Bo najpierw nie wiedzieli,
co jej dolega, a później, bo nie mieli odpowiednich leków, aby ratować dziecko.
Któregoś dnia dziewczynka podczas zabawy wpada do topoli rosnącej na podwórku.
Gdy strażacy próbują ratować Annabel, trafia ona do nieba, a tam…
Czy dziewczynka
wróci do świata żywych? Czy będzie miała siłę do walki z chorobą? Czy jednak
pozostanie w zastępie aniołów?
Na te pytania poznacie
odpowiedzi z lektury książki oraz... z okładki. Wydawnictwo Rafael bardzo mnie
zdenerwowało. Nie wolno czytelnikowi podawać całej książki na tacy, bo nie
będzie absolutnie frajdy z czytania. Dajmy szansę na myślenie i rozwijanie
wyobraźni. A wydawnictwo zabiło we mnie instynkt odkrywcy. Więc to jest
absolutny minus.
Autorką książki
jest matka Annabel, Christy. Z jej relacji wynika, że dziewczynka jest
opanowaną osóbką, która znosi wszystko ze stoickim spokojem. Christy ma trzy córki.
Ze względu na chorobę siostry nauczone są samodzielności. Żadna z nich nie zachowuje się jak dziecko. Jak na
swój wiek są bardzo dojrzałe, mądre, opiekuńcze i troskliwe. W ogóle nie narzekają
na swój los, kiedy tułają się po rodzinie i znajomych.
Hmm… wiem, co to
znaczy mieć chorą osobę w rodzinie, a nawet w domu. To ciągłe zmartwienie, troska,
czułość, setki pytań (czy wyniki wyjdą dobre, czy stan się pogorszy, czy nie trzeba
znowu dzwonić po pogotowie, czy wszystko jest w porządku), ale przede wszystkim
paraliżujący strach.
Po różnych
doświadczeniach uważam, że wszystko da się przeżyć i pokonać, a właśnie wsparcie
rodziny jest najważniejsze. Bo to jest siła, która trzyma nas przy życiu.
Christy nigdy
nie była sama. W trakcie choroby córki wspierali ją wszyscy – rodzina, przyjaciele,
znajomi, a nawet miejscowa społeczność.
Po lekturze
książki zobaczycie, że cuda się zdarzają. A czasem zwykły przypadek (a może przeznaczenie?)
decyduje o całym przyszłym życiu.
Mimo że Christy
zmagała się z chorobą córki w książce nie ma, aż tylu narzekań, wyrzutów (Dlaczego
ja?!), skarg, jakich moglibyśmy się spodziewać. Christy jest wręcz niepokojąco
spokojna i pokorna. Może to jednak wynikać z tego, ze książka została napisana
z pewnego dystansu czasowego i Christy poukładała sobie wszystko w głowie? Może gdyby pisała na bieżąco jej odczucia byłyby zupełnie inne?
W każdym razie
książkę polecam tym, którzy potrzebują dowodu na cud. Bo przy każdym z nas jest
Anioł, który czuwa ;)
Na podstawie książki nakręcono film. Światowa premiera odbyła się 16 marca, natomiast w naszych polskich kinach - 27 marca. Niestety filmu jeszcze nie oglądałam, więc nie podzielę się wrażeniami ;)
Czy ktoś z Was oglądał? :)
Buziaki,
Paulina
Pierwszy raz zetknęłam się z tą historią oglądając zwiastun filmu w kinie. Bardzo chciałam się na niego wybrać, ale niestety nie udało mi się to. Lubię takie opowieści, z jednej strony odrobinę mnie przygnębiają i wprawiają w niepokój o moich bliskich, ale z drugiej uświadamiają, że cuda się zdarzają i zawsze trzeba mieć wiarę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, bookworm z http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/ :)
Bo wiara to podstawa :) mnie bardzo pomogła w życiu :) a czasem było naprawdę ciężko. Najważniejsze to nie załamywać się :)
Usuńpozdrawiam
To ważne, by w trudnych chwilach nie zostawaliśmy sami i mieliśmy wsparcie rodziny. Motywacja jest bardzo ważna. Życie lubi być przewrotne i nigdy nie wiemy czym nas zaskoczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytaninka
Pięknie powiedziane :)
Usuńpozdrawiam
Książka idealna dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam :) na pewno się nie zawiedziesz :)
UsuńKsiążka chyba nie dla mnie... Ale muszę przyznać, że bardzo fajnie czytało się Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńhttp://pabottyro.blogspot.com/
Dziękuję bardzo ;)
Usuń