Tytuł: Audrey w domu.
Wspomnienia o mojej mamie
Autor: Luca Dotti
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 264
Oprawa: twarda
Co kojarzy mi
się z Audrey Hepburn? Elegancja, klasa, szyk, kobiecość. Okulary, papieros. Szczupła
sylwetka, czarne kreski na powiekach, przepiękne oczy… Rzymskie wakacje, Sabrina,
Śniadanie u Tiffany’ego. Gwiazda
Hollywood. Legenda. Ikona. Chyba słysząc to nazwisko każdy ma przynajmniej
jedno skojarzenie z powyższych.
Audrey
Kathleen Ruston − brytyjska aktorka, modelka i działaczka humanitarna. Dwukrotna mężatka, ma także dwóch synów - Seana Ferrera i Lucę Dottiego.
Autorem książki „Audrey w domu.
Wspomnienia o mojej mamie” jest właśnie Luca Dotti, która ukazuje nam portret
przede wszystkim matki i kucharki, wspaniałej żony, także przyjaciółki. Książka
składa się z 6 rozdziałów. Każdy z nich opisuje role życia – życie w Holandii,
Rzymie, Szwajcarii czy w Hollywood. Najbardziej podobał mi się rozdział 5 „To,
co najważniejsze, czyli definicja szczęścia”. I właśnie tutaj widzimy, że
Audrey wiele do szczęścia nie było potrzeba: wystarczył syn, ulubiony serial i…
makaron z ketchupem :)
Luca przywołuje także mnóstwo anegdot,
żartów, listów, wspomnień o Audrey, które wcześniej nie wyszły na światło
dzienne (a już przeczytałam dużo książek o Audrey). W każdym rozdziale
znajdziemy również niezliczoną ilość prywatnych fotografii.
Jak widzimy na zdjęciach Audrey miała
niesamowicie szczupłą sylwetkę. Zasługa genów, baletu, a może potraw? I właśnie
– Luca umieszcza rzesze prostych przepisów, które uwielbiała Audrey. Patrząc na
nią, i na potrawy, chyba sama coś w końcu przygotuję, bo wydają się banalnie
łatwe i przepyszne :)
Jestem wdzięczna autorowi za to, że odsłania prawdę. Pokazuje nam Audrey, jako kobietę spełnioną, prawdziwą, kochającą pracę w ogrodzie, wydającą przyjęcia, pilnującą domowego ogniska, taką, którą on sam zna. Bo jak mówi:
Jestem wdzięczna autorowi za to, że odsłania prawdę. Pokazuje nam Audrey, jako kobietę spełnioną, prawdziwą, kochającą pracę w ogrodzie, wydającą przyjęcia, pilnującą domowego ogniska, taką, którą on sam zna. Bo jak mówi:
Nie
znałem Audrey Hepburn. Jako mały chłopiec, kiedy dziennikarze natarczywie mnie
o nią wypytywali, odpowiadałem z rozdrażnieniem:
„To pomyłka. Jestem synem pani Dotti”.
Dodatkowym plusem jest piękne wydanie.
Twarda oprawa, gruby papier, wyraziste zdjęcia. Wydawnictwo bardzo się
postarało :)
Do lektury jak najbardziej zachęcam.
Książka jest bardzo osobista, ciepła, czuła, miejscami wzruszająca. A czytelnik
czuje, jakby był obok i chodził krok w krok z Audrey i jej rodziną.
Buziaki,
Garść
cytatów
Nigdy
nie brakowało na naszym stole warzyw i owoców, nawet nasza pomidorowa zupa krem
pochodziła z ogrodu. Rosły tam różne owoce, od renklod po gruszki i mnóstwo
jabłek, z których robiliśmy dżemy, soki i soosy do pieczeni. (Luca)
*
Jesteś
jedyną osobą, która traktuje moje suknie z szacunkiem. (Givenchy)
*
Mama
urodzona pod znakiem Byka, była uparta. Nie poddawała się łatwo.
*
Najszczęśliwsza
była w domu, bez makijażu, z psami i kwiatami, kiedy mogła się pośmiać lub iść
do kina, a nie jako wielka gwiazda filmowa, nie jako idol milionów ludzi na całym
świecie”. (Doris Brynner)
*
Mam
była poważnie uzależniona. Nie mogła się obejść bez makaronu. Jadała go w domu
i zamawiała w restauracjach, z lekkim zażenowaniem, gdy przedstawiono jej
wyszukane i ambitne dania.
*
Kiedy
pierwszy raz przyszło do mnie kilku kolegów ze szkoły wyglądali na trochę
onieśmielonych – kto wie, co słyszeli w domach – lecz już po chwili zrozumieli,
że moja mama jest zwyczajną mamą, jak każda inna, która czeka na dziecko przed
szkołą, rozmawia z nauczycielami i zaprasza kolegów syna do domu.
*
Mama
nie podnosiła głosu. Okazywała jednak niezadowolenie, a to było dużo gorsze.
Potrafiła przy tym sprawić, że czułem się paskudnie.
*
Oprócz
dowiedzionego uzależnienia od makaronu i (i czekolady), miała ogromną słabość
do lodów, które pochłaniała z łapczywością godną małego psotnego urwisa.
*
Mama
kochała penne z ketchupem, zwłaszcza, gdy mogła je jeść, siedząc w fotelu przed
telewizorem.
Piękna, mądra, dobra... - Audrey to ideał.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się zgadzam :)
UsuńUwielbiam wspomnienia i biografie! Na pewno przeczytam. Dzięki za polecenie!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs z nagrodami!
Serdecznie polecam :) a Twój blog jest świetny ;)
UsuńNie przepadam za tego typu powieściami, a i postać Audrey Hepburn nie specjalnie mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńGrunt to szczera wypowiedź :) takie szanuję ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPewno sobie ją kiedyś nabędę, bo byłam wielką fanką Audrey....jej urody i osobowości oraz jej gry aktorskiej.
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam :)
Usuń