Przez całe moje
dotychczasowe życie nie zdawałam sobie sprawy, że jestem chomikiem. Ubrania,
książki, kosmetyki walały się po domu, a ja dokupowałam kolejne nie używając
tych, które już mam. Wyprowadzka do Norwegii spowodowała, że nie tylko stałam się
bardziej zaradna, ale przede wszystkim mądrzejsza i oszczędniejsza, a także zapanowałam
nad otaczającą mnie przestrzenią. Zauważyłam, jakie błędy popełniałam i dzisiaj
chciałabym podzielić się z Wami zasadami, których się trzymam i dzięki, którym
sprzątam rzadziej, a w moim mieszkanku panuje ład i porządek.
Sklepy w
niedzielę w Norwegii są pozamykane, więc ze wszystkimi zakupami zawsze musiałam
się uporać najpóźniej do soboty. I powiem Wam, że przeciwko zakazowi handlu w niedzielę nic nie mam, a nawet popieram. W
Norwegii potrafimy sobie zagospodarować czas, więc wydaje mi się, że w Polsce
też nie byłoby z tym problemu. Wystarczy tylko chcieć. Ale wróćmy do tematu – w
Norwegii moje zakupy stały się świadome. Kupuję tylko te rzeczy, które są mi w
danym momencie potrzebne czy to ubrania, czy kosmetyki. Zakupy książkowe też
stały się dla mnie rzadkością, ponieważ nie mam, gdzie ich trzymać.
Wykorzystuję biblioteki, a książki, które otrzymuję do recenzji po przeczytaniu
wystawiam na konkursy. Nie zamierzam powiększać swojej biblioteczki, bo i tak
jest obszerna. Poza tym nie mam pewności, że kiedyś moje dzieci będą chciały
czytać (chociaż nie ukrywam, że o tym marzę :D). Nauczyłam się mówić „nie”
kolejnym nowym, a bezużytecznym rzeczom, które chcą stać się częścią mojego życia, dlatego mój dom przestał być zagracony i nawet kurz nie ma na czym osiadać.
Kiedy wróciłam na urlop do Polski zaczęłam się
przyglądać przestrzeni. Okazało się, że jestem paskudnym maniakiem chomikiem-zbieraczem.
Powoli i świadomie zaczęłam wyrzucać niepotrzebne rzeczy, które tylko zbierały
kurz. W momencie ich pozbycia się odczułam niesamowitą lekkość, ale przede
wszystkim moja przestrzeń się powiększyła, a sprzątanie zaczęło zajmować mi o
wiele mniej czasu. Ale robię to każdego dnia, a nie zostawiam tylko na jeden
dzień w tygodniu. Metodę tę podpatrzyłam u mojej mamy i sprawdza się bardzo
dobrze.
Po dokonaniu
selekcji i wyrzuceniu niepotrzebnych przedmiotów odetchnęłam z ulgą. Poczułam się wolna, a
rzeczy, które pozostały znalazły określone miejsce i funkcję w domu. Zaniedbana
przestrzeń powodowała, że czułam się przytłoczona, a w taki sposób wyzwoliłam
się od przywiązania do starych gratów.
W tym momencie
chciałabym także polecić Wam niezwykłą książkę, która sprzedała się w 3
milionach egzemplarzy i zmotywowała niejednego bałaganiarza do poprawy. „Dan-Sha-Ri.
Jak posprzątać, by oczyścić swoje serce i umysł” autorstwa Hideko Yamashita to
pierwszy poradnik dotyczący sprzątania, w którym nie chodzi o porządkowanie
rzeczy, a odzyskanie wewnętrznego spokoju i ładu. Bardzo ciekawa pozycja, z
którą spędziłam miło popołudnie. Jeśli jesteście ciekawi tej metody, która może
odmienić Waszą codzienność, jak najbardziej zachęcam do lektury. Na pewno nie
pożałujecie.
Hideko
Yamashita, Dan-Sha-Ri. Jak posprzątać, by oczyścić swoje serce i umysł
Wydawnictwo
Literackie
Liczba stron:
192
Okładka: twarda
Zbieractwo ;) znany mi problem :D Ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuńJa już od kilku lat wprowadzam w życie zasady minimalizmu ;) Czytałaś może "Chcieć mniej" - jeśli nie to polecam serdecznie!
OdpowiedzUsuńMam ją w planach od dłuższego czasu, ale póki co mam tyle innych książek, że nie mam kiedy :/
UsuńZ pewnością można wyczytać wiele interesujących rzeczy w tej książce, sama jestem ich ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja ostatnio właśnie musiałam zrobić takie generalne porządki, przede wszystkim naciskał na mnie brak miejsca w domu i szafach:( może teraz przeczytam tą książkę i będę mogła się pocieszyć, że jednak to był dobry krok....
OdpowiedzUsuńJa po takich porządkach zawsze czuję się o kilkanaście kilogramów lżejsza ;)
UsuńJestem totalnym chomikiem z masą sentymentów! Mam tyle gratów, że szok k uwielbiam się nimi otaczać
OdpowiedzUsuń