Tytuł oryginału: Hur man foralskar sig i en man som bor i en buske
Wydawnictwo
Rebis
Liczba stron:
272
Okładka: miękka
Od czasu do czasu
jestem sroką okładkową i czytam te książki, które wpadną mi w oko. Tak też było
z pozycją Emmy Abrahamson „Jak się zakochać w facecie, który mieszka w krzakach”.
Julia, prawie
trzydziestoletnia kobieta, mieszka w Wiedniu wraz ze swoim kotem Optimusem. Pracuje
w firmie językowej i udziela lekcji z angielskiego. Lubi swoją pracę, ale nie
należy do osób ambitnych, i choć ją irytuje nic z tym nie robi. Jej tryb
życia jest monotonny – spotyka się ze znajomymi, których nie lubi albo marzy, że
któregoś dnia zaprzyjaźni się ze swoją sąsiadką Elfriede Jelinek. Skrycie marzy
także o wielkiej miłości.
I wtedy zjawia
się pewien kandydat – Ben. Między nim a Julią wybucha pełne żaru uczucie. Ben
jest zabawny, inteligentny i zapatrzony w Julię jak w obrazek. Ale jedynym
problemem jest to, iż Ben jest bezdomny, a jego jedyny dobytek stanowi
reklamówka. Czy to przeszkodzi w stworzeniu związku?
Nawet nie
sądziłam, że będę się tak dobrze bawić podczas lektury książki. Emmy Abrahamson
stworzyła niezwykle lekką i wciągającą powieść na tle przepięknego Wiednia. Autorka
pokazuje świat takim jakim jest. Celuje we współczesny świat, problemy
trzydziestolatków, którzy z jednej strony chcieliby się ustatkować, a z drugiej
ciągle chcą szaleć. Sama Julia jawi się na desperatkę, ale przy tym jest urocza
i nie da jej się nie lubić. Jej perypetie czasem są przezabawne. Trochę
przypomina Bridget Jones, ale na szczęście nie ma, aż tak ogromnego bzika na
punkcie swojej wagi i ciała, ale ma obsesję na punkcie Jelinek.
„Jak się zakochać
w facecie, który mieszka w krzakach” to nieszablonowa powieść, którą czyta się
błyskawicznie. Czasem smutna, czasem zabawna, zaskakująca, ale przede wszystkim
prawdziwa. Jeśli pragniecie przeczytać coś lekkiego to jak najbardziej Wam polecam
tę powieść.
Wiele osób zachwala, że to taka lekka, przyjemna lektura. I może bym się nią zainteresowała, ale mnie właśnie ta okładka odstręcza :P
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że jak pierwszy raz trafiłam gdzieś w komentarzach na ten tytuł, to byłam pewna, że to żart, aż do momentu, gdy zaczęły pojawiać się recenzje tej książki 😉 To już kolejna pozytywna recenzja, więc może rzeczywiście sięgnę po nią podczas jakiegoś długiego zimowego wieczoru 😉 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńshevvolfxczyta.blogspot.com
Już sam tytuł pokazuje, że lektura prawie na pewno powinna być żartobliwa i z dobrym humorem. Póki co nie szukam czegoś takiego, chociaż wydaje się ciekawa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Coraz głośniej o tej książce. Bo wczoraj czytałam kilka recenzji. Okładka nie przyciąga, ale fabuła wydaje się taka przyjemna i dosyć pozytywna.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
polecam-goodbook.blogspot. com
Ta książka przypomina mi jeden z filmów, w których grał Jon Bon Jovi, niestety nie przypominam sobie tytułu. Chętnie zapoznałabym się z podobną historią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Może i jest ciekawie, ale mnie wręcz odstrasza ta okładka. xd Może uda mi się ją dorwać kiedyś w bibliotece. :P
OdpowiedzUsuńJools and her books
Jakoś nie jestem zdecydowana co do tej książki mój blog
OdpowiedzUsuńZarys fabuły zachęca po sięgniecie po tę książkę. Może się skuszę. Zbieram pomysły na jesienne lektury.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jestem właśnie w trakcie czytania, to zdecydowanie bardzo przyjemna lektura :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam w planach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ♥
http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/
Na razie mam zbyt wiele zaległości, ale jak już się z nimi uporam, pomyślę o niej.
OdpowiedzUsuńFajnie, że książka Ci się podobała. Dobrze, że była lekka i zaskakująca. Myślę, że to przyjemna pozycja jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa pierwszy raz spotkałam się z tym tytułem, ale na pewno już zapadł mi w głowie :)
OdpowiedzUsuńKawał śmiechu, polecam również. ;) U mnie na fp można wygrać tę powieść w rozdaniu. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, chyba po nią sięgnę, a okładka naprawdę fajna:)
OdpowiedzUsuńCzytałam i polecam :-)
OdpowiedzUsuń