Jill Santopolo, Światło,
które utraciliśmy
Na wielu blogach
spotykam się tylko z pozytywną recenzją tej książki. Że powieść mocna,
wzruszająca, wywołująca gamę emocji i bardzo bolesna. A jakie jest moje zdanie?
No cóż… podczas czytania przez 99% czasu byłam tak wściekła, ze aż mnie trzęsło.
A wszystko za sprawą bohaterów, którzy zupełnie nie przypadli mi do gustu. Gabe
– dupek totalny (jeszcze większy niż Ethan ze Złego Romeo), wieczny Piotruś Pan
w swojej Nibylandii, sam nie wie czego
chce. Poza tym kompletnie nie liczy się ze zdaniem Lucy. Tyle razy ją porzuca,
że nie dało się tego zliczyć. Samolubny, zapatrzony w siebie egoista. Uciekajcie
dziewczyny jak najdalej od tego typu faceta, który nie wie, czego chce w życiu,
który nie zwraca na Was uwagi, tylko myśli o sobie. A Lucy? Boże, Lucy! Najprościej
mówiąc Lucy jest dla mnie głupia. Ma męża, ma dzieci, a ciągle nie umie
pogodzić się z przeszłością i przestać marnować życie na kogoś, kto i tak na
nią nie zwraca uwagi. Chyba znowu wyjdę na niewrażliwą, ale co to za traktowanie?
Lucy według mnie nie ma żadnego szacunku do siebie, zawsze była na jego
zawołanie. Gabe zadzwoniłby w nocy o
północy, a ta by biegła jak wierny piesek. Moim skromnym zdaniem Lucy powinna
udać się do specjalisty i przestać żyć przeszłością. Bo nie tylko robi sobie
krzywdę, ale i swojemu mężowi oraz dzieciom. Podsumowując chyba Gabe dobrze
robił tak ja traktując, bo sama nie ma żadnych wartości.
Finału powieści
możecie się domyślać, ponieważ Gabe większość swojego życia spędza w strefie
wojny na Wschodzie. Nie skaczę z radości z takiego zakończenia, ale uważam, że jest jak
najbardziej sprawiedliwe.
Liane Moriarty, A
teraz śpij
Pierwszy raz
Liane Moriarty mnie rozczarowała. Do tej pory jej książki szalenie mi się
podobały i uważam, że były na najwyższym poziomie. Kierunek jaki obrała autorka
nie przypadł mi do gustu, bo czasem powieść mnie nużyła, a ciągle powtarzające
się problemy bohaterek zaczęły mnie irytować. Czasami też dialogi były strasznie
sztuczne.
Główną bohaterką
książki jest Ellen, która zajmuje się hipnoterapią. Ma własny gabinet, mieszka
w pięnym domu nad oceanem i grono przyjaciół. Do szczęścia brakuje jej tylko
prawdziwej miłości. I tak poznaje Patricka, wdowca, ojca ośmioletniego Jacka. Pogubiony po śmierci żony
związał się z Saskią, która pragnęła zastąpić jego zmarłą żonę. Jednak po kilku
latach Patrick zrywa, a Saskia zaczyna go prześladować.
Nie mówię, że to
jest zła powieść, ale jednak nie jest taką, którą koniecznie musicie
przeczytać. Potencjał był, bo i fabuła wydawała mi się ciekawa, czasem zabawna,
ale coś nie zostało wykorzystane. Trochę się męczyłam podczas czytania, ale książkę skończyłam i raczej do niej nie powrócę. Chociaż na plus zasługuje dwutorowa
narracja, dzięki której możemy poznać bardzo dogłębnie główne bohaterki.
Jeśli chcecie to
przeczytajcie. Jeśli nie to nic nie stracicie.
Hilary Boyd, Czwartki
w parku
Jeanie to
sympatyczna właścicielka sklepu ze zdrową żywnością. Znajomi i rodzina myślą,
że kobieta prowadzi sielankowe życie – piękny dom, własny biznes i kochający
mąż. Nic bardziej mylnego. Mąż Jeanie nagle wyprowadza się do pokoju obok.
Jeanie zaczyna szukać winy w sobie, a mąż milczy jak zaklęty. Kobieta znajduje
wreszcie ukojenie w czwartkowych spotkaniach z Rayem.
Bardzo przyjemna
lektura. Niby banalna, ale napisana takim językiem, że wciąga już od pierwszej
strony. Lektura skłania do refleksji i pokazuje, że miłość można spotkać w
każdym wieku i na szczęście nigdy nie jest za późno, aby być szczęśliwym.
Bardzo pokrzepiająca, pozytywna powieść o tym, że podejmowanie decyzji wcale
nie należy do łatwych, a o własne marzenia trzeba walczyć. Książkę przeczytałam
w jedno popołudnie, a po przeczytaniu
uśmiech na pewno zagości na twarzy. Serdecznie polecam kobietom w każdym wieku,
bo każda tutaj znajdzie coś dla siebie.
"Światło, które utraciliśmy" już jest na póce i czeka na swoją kolej
OdpowiedzUsuńWybrałas naprawde ciekawe lektruy, wszystkie po troszeczku mnie interesują <3
OdpowiedzUsuńŻadnej z tych książek nie czytałam i póki co nie, nie mam ich w planach.
OdpowiedzUsuń"Śwatło, które utraciliśmy" nie za bardzo mnie do siebie ciągnie. Też czytam same recenzje, które chwalą tę książkę, ty właśnie opisałaś ją realistycznie i chyba raczej jednak nie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz się spotkałam z taką opinią książki "Światło, które utraciliśmy", nikt chyba tak nie narzekał na bohaterow. Mimo tego, sięgnę po książkę :)
OdpowiedzUsuń"Światło, które utraciliśmy" mnie niezwykle poruszyła i prawdę mówiąc zaskoczona jestem Twą opinią.
OdpowiedzUsuńPozostałych nie czytałam, ale powieść "Czwartki w parku" ma świetną okładkę :)
No niestety. Co podobało mi się to narracja 1-osobowa, ale nic mnie w niej więcej nie urzekło. Nie lubię takich ludzi, którzy nie doceniają tego, co mają :/
UsuńCzytałam wiele pochlebnych recenzji "Światła" i Twoja jest pierwsza, która skłoniła mnie do przemyślenia: czy aby na pewno chcę ją kupić? "Czwartki" wydają się być warte uwagi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
hmm.. to teraz rozumiem Twój komenatrz o "Świetle...". Nie napisałaś niewrażliwie, tylko zdecydowanie i twardo, a nie każdego stać na takie wyrażanie własnego zdania. Do tego nudno by było, gdyby książka na każdym robiła takie samo lub podobne wrażenie... Dzięki za odwiedziny, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCo do Światło, które utraciliśmy jestem pewna, że również mnie by ta książka wkurzała. Nienawidzę takich facetów, którzy myślą, że wszystko im można a takie dziewczyny mnie irytują.
OdpowiedzUsuńJa to może kiedyś się skuszę A teraz śpij chociaż czytając recenzję tej książki jakoś sceptycznie do niej podchodzę.
Co do Czwartki w parku to jestem pozytywnie nastawiona, chociaż niezbyt moja tematyka, ale naczytałam się na jej temat dobrych słów to jestem skłonna do niej :).
Pozdrawiam :)
Trochę mnie zniechęciłaś do "Światła, które utraciliśmy". Wydaje mi się, że zachowanie bohaterów też by mnie denerwowało - w szczególności Lucy.
OdpowiedzUsuńReszty książek nie mam w planach.
Pozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Widzę, że nie wszystkie przypadły Ci do gustu. Ja mam ochotę przeczytać je wszystkie :D
OdpowiedzUsuńO proszę, a widziałam tyle zachwytów o "Światło, które utraciliśmy" :) Nikt chyba jeszcze tak nie podsumował Lucy. A tak w ogóle to ja niestety znam taką Lucy... no znam, tylko imię zmieniła :P
OdpowiedzUsuńChyba każdy z nas zna taką Lucy :D
UsuńByć może rozejrzę się za tymi magicznymi czwartkami, pozostałe tytuły sobie daruję :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym zasięgnąć po te 3 tytuły. ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hania z http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/
Co do "Światła..." to mnie zaintrygowałaś. Właśnie niedawno ją kupiłam zaintrygowana wszechobecnymi zachwytami:) Po przeczytaniu Twojego opisu jestem bardzo ciekawa swojego odbioru:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.wordpress.com/