31.7.17

Flesz filmowy #2



Everest
Film oparty jest na rzeczywistych wydarzeniach, które miały miejsce w 1996 roku – mianowicie  jednej z największych katastrof w historii wspinaczki górskiej. Zajście to jest bardzo dobrze znane w kręgach wspinaczkowych. 

Ośmiu himalaistów próbuje zdobyć najwyższy szczyt świata, Mount Everest. Kiedy dochodzi do gwałtownego załamania pogody wspinacze muszą stawić czoło burzy śnieżnej. 

Wystarczy powiedzieć, że film zabiera nas w emocjonalną podróż czasem. Niektóre momenty są naprawdę trudne do obejrzenia i niestety, ale ta historia dobrze się nie kończy.

Everest został nakręcony w Nepalu i we Włoszech, ale też w Hollywood. 
Największym atutem tego filmu jest strona wizualna z rewelacyjnie oddanym bezlitosnym mrozem bijącym z ekranu i niespotykaną siłą. Rozszalały wiatr brutalnie smagający bohaterów oraz śnieg mocno ograniczający widoczność pozwalają kinomanowi niemalże znaleźć się w samym centrum wydarzeń - pośród bezdusznych, skutych lodem krajobrazów. Ja miałam dreszcze, ciarki i to jeden z lepszych filmów, jaki miałam okazję obejrzeć w tym roku. Jeśli lubicie dramaty ten spełni wasze oczekiwania i zapewniam, że łzy się poleją.
Gwiazdorska obsada i rewelacyjny film!

Król Artur: Legenda miecza
Po obejrzeniu filmu jestem rozdarta i sama nie wiem co myśleć. Z jednej strony mamy powiew świeżości, bo film został zmontowany jak teledysk, prędkość obrazu przyprawia o zawrót głowy, a przy tym to nie jest typowe widowisko fantasy, a jakiś szalony film gangsterski. Z drugiej strony to ja jednak jestem za klasyką i jeśli akcja osadzona jest w średniowiecznych realiach, więc uważam, aby tego się trzymać – dlatego nie rozumiem skąd tam tylu Murzynów? Istne multi kulti w tym Hollywood. W każdym razie Jude Law zagrał fenomenalnie i bohater, w którego się wciela jest tak zły do szpiku kości, że warto dla niego samego obejrzeć ten film. Natomiast Charlie Hunnam jest jeszcze gorszym drewniakiem niż Jamie Dornan i tylko umie marszczyć czoło. Nie wiem o co chodzi, ale każdy inny aktor chyba byłby lepszy od niego. Co ja mówię! Już ja bym lepiej zagrała, chociaż talentu aktorskiego w ogóle nie mam. Kompletnie mi się nie podoba jego kreacja.  
Jestem rozdarta i nie wiem czy jeszcze raz bym się skusiła na obejrzenie. Przyznaję, że na ogromny plus zasługuje muzyka, która została świetnie dobrana. Podsumowując – film chyba został stworzony tylko dla rozrywki, dla zobaczenia czegoś spektakularnego i nowego, ale bez większej głębi.
Nie polecam, nie neguję, sami oceńcie.

Żywioł. Deepwater Horizon
Marka Wahlberga wprost kocham i każdy film, w którym występuje mogłabym oglądać godzinami i do znudzenia.

Żywioł. Deepwater Horizon to film bardzo dobry w swojej kategorii. Trzyma w napięciu cały czas. Atmosfera niepokoju jest tak gruba, że można kroić ją nożem. Niesamowicie wciągający, intrygujący i interesujący. Film ukazuje przerażające zdarzenia tego, co wydarzyło się na pokładzie Deepwater Horizon 20 kwietnia 2016 roku.

Osobiście podobało mi się i to nawet bardzo, bardzo, choć jestem przerażona i nigdy w życiu nie chciałabym, żeby mój mąż wykonywał tak niebezpieczny zawód. Był to dobry film (trochę nerwowy), ale ostatecznie potężny obraz. Tak więc gorąco polecam ten film. Widowiskowe efekty, fantastyczna obsada i bardzo dobre budowanie napięcia nadchodzącej katastrofy.


Buziaki, Paulina

14 komentarzy:

  1. Witam w klubie! Mam słabość do Marka. Oglądałaś z nim film "FEAR"? dooobre.
    Ja chcę bardzo zobaczyć dwa filmy stąd oraz Dunkirk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widziałam tylko Króla Artura i też mam mieszane uczucia. Z całego filmu najbardziej podobał mi się montaż xd


    Pozdrawiam!
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno kiedyś obejrzę "Króla Artura". Muszę przyznać, że nie dziwi mnie Twój opis Charlie'go Hunnama. W "Synach anarchii" zagrał najgorzej z całej ekipy i nie mogłam przeżyć, że dostał rolę pierwszoplanową.
    A "Deepwater Horizon" taki trochę pod publikę i efekciarski, ale dobrze się oglądało.
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. "Horizon" oglądałam całkiem niedawno i całkowicie się z Tobą zgadzam, fenomenalne kino i nie chodzi wcale o to, że historia oparta jest na faktach, bo każdy wie, że to życie pisze najlepsze scenariusze, ale o sposób, w jaki zostały przedstawione wydarzenia z 2016. Poza tym, kurka... też uwielbiam Wahlberga odkąd po raz pierwszy zobaczyłam go w "Italian Job" (wtedy też zapałałam miłością do Jasona Stathama <3). Bez dwóch zdań "Horizon" trzeba zobaczyć :D
    A "Król Artur"... trochę zrzedła mi mina, przyznam się szczerze, bo bardzo się nakręciłam na ten film a tu, o! Pewnie tak czy siak obejrzę, bo lubię średniowieczne klimaty i ciekawa jestem, jakie na mnie zrobi wrażenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Żadnego filmu niestety nie widziałam, ale polecam Ci serdecznie bardzo teraz modny "Aż do kości" o zmaganiu się z anoreksją. A "Everest" dopisuję do swojej listy, chociaż po takich filmach strasznie się czuję nieszczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. widziałam jedynie Everest, pełen emocji. czytałaś książkę, na której podstawie powstał? ("Wszystko za Everest" Jon Krakauer) Jeśli nie, to polecam :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie zaciekawiłaś :) przy najbliższej okazji, kiedy pojawię się w bibliotece na pewno się za nią rozejrzę :)

      Usuń
  7. Widziałam wszystkie powyższe filmy. Everest był moim zdaniem rewelacyjny! Dawno nie oglądałam tak świetnego filmu, a że uwielbiam tematykę górską i himalaizmu, to musiałam to zobaczyć ;) "Król Artur" jest przyjemny dla oka, ogląda się fajnie, jednak jest odpowiedni chyba tylko na jeden seans. Hunnam jest cudowny, tak samo jak Law <3 No i dołączam do kółka adoracji Marka Wahlberga - uwielbiam go! "Deepwater Horizon" oglądałam niedawno i podobnie jak u Ciebie, wywarł na mnie ogromne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy Evereście naprawdę miałam ciarki. Niesamowita i przykra historia, ale fantastycznie nakręcona :)

      Usuń
  8. "Everest" może być fajny. Chętnie obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Żadnego z filmów nie widziałam. Przy dwóch górkach, wyjście do kina na coś, co nie jest bajką, stało sie wręcz niemożliwe. Na DVD z kolei nie mam kiedy i jak oglądać, bo wieczorami wolę poczytać. Tak więc kino będę nadrabiam za jakieś 10 lat jak moje dziewczyny będą samodzielne 😊
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no właśnie :D są rzeczy ważne i ważniejsze ;)

      Usuń
  10. Żywioł bardzo mi się podobał, mocno go przeżywałam. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam na "Evereście", gdy był w kinie. Cudownyyy! Uwielbiam góry i nie mogłam wtedy odpuścić tego filmu. Dodatkowo był w 3D i oglądało się jeszcze lepiej 😄 Chciałabym jeszcze przeczytać książkę 😊
    Buziaki! 😘
    www.calm-inside-the-storm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)