3.5.20

Małgorzata Musierowicz, Emilia Kiereś, Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę

Wydawnictwo Egmont
Okładka : twarda 
Liczba stron: 344

Jeżycjadę udało mi się jeszcze raz przeczytac w zeszłym roku, kiedy byłam w 6 miesiacu ciazy. Chciałam zdążyć przed porodem. Seria ta jest pełna ciepła, miłości, szczerości i mądrości, bije z niej radość i czytelnik czerpie mnóstwo radości. Zaśmiewałam się wręcz podczas czytania. I wydaje mi się ,że ta lektura miała wpływ na mojego młodszego synka, który jest niesamowicie pogodnym dzieckiem, cały dzień mógłby się tylko śmiać. Dziękuję za to Jeżycjadzie i samej autorce ;) 


A teraz całkiem już na serio. Marzyłam o przeczytaniu tej książki w momencie, kiedy dostrzegłam zapowiedzi w Internecie. Widziałam, że tomisko jest opasłe i będzie to przepyszna lektura. Jednak na żywo okazała się jeszcze piękniejsza. Grube kartki, twarda oprawa, wstążeczka, jednak treść wprost zatyka dech w piersiach.  W najnowszej książce Małgorzaty Musierowicz znajdziemy mnóstwo smaczków. Fani z cała pewnością pokochają te książkę i oczywiste chciałoby się jeszcze. 

Po otwarciu ukazuje się naszym oczom mapa z zaznaczonymi ważnymi miejscami wspomnianymi w Jeżycjadzie - kamienica Borejków, szpital, teatr, kino itd. 

Książka ułożona jest alfabetycznie. Pod literkami zostały ukryte prawdziwe historie(jak nauczyła swojego brata Stasia czytać) rodzinne zdjęcia, pamiątki, anegdotki, listy od czytelniczek, krzyżówki, które układała z bratem i mamą (chirurgiem szczękowym!) , dyktanda swoich dzieci. 

Jestem zafascynowana mamą autorki - panią Zofią. To ona zawsze dostawała do przeczytania jako pierwsza powieści córki i umiała nie tylko chwalić, ale dawać drobne, lecz trafne rady i celne uwagi. Poza tym to ona weryfikowała wszystkie przypadki medyczne w Jeżycjadzie i dzięki niej pojawia się tak wiele cytatów łacińskich, bo wymagała od swoich dzieci, aby uczyły się języków obcych. tworzyła także kroniki rodzinne - wszystkie zapiski, wspomnienia zbierała w grube teczki (jejku uwielbiam takie zorganizowane osoby ). 

Jak na koła książkowego przystało moją uwagę zwróciły zakładki do książki używane w Jeżycjadzie - a było ich aż 32 (zainteresowanych oczywiście odsyłam do książki, bo sama nic nie zdradzę :D) 

Na samym końcu czytelnik dostaje także do zapełnienia 2 żółte strony. Jednak ja się nie ośmielę i tutaj może się tylko wpisać pani Musierowicz. 

Podsumowując: TOŻ TO PO PROSTU ENCYKLOPEDIA. Dzięki temu albumowi słowo encyklopedia właśnie nabrało pozytywnego znaczenia. Bo tę książkę chce się po prostu czytać, przeglądać, dotykać kartki i je wąchać. I jeszcze... I jeszcze... Podejrzewam, że życiorys pani Musierowicz, rodzinne przygody i anegdoty stanowią inspirację do napisania jeszcze kilku takich tomów (o co bardzo proszę). 

Jeśli chcecie poznać niepublikowane dotąd ilustracje, ciekawostki, cytaty czy przysłowia od A do Ż to koniecznie zaopatrzcie się w to cudowne wydanie. Naprawdę warto. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont! 












Buziaki, Paulina

1 komentarz:

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)