Chciałabym Was zaprosić do drugiego
wpisu z cyklu Polishgirl in Norway. Dzisiaj przygotowałam dla Was kilka
ciekawostek, które mnie zadziwiły odkąd przeprowadziłam się do Bergen.
1. POGODA
Nie ma złej pogody, jest niewłaściwe
ubranie.
Właśnie. Odkąd mieszkam w Bergen to moje ulubione powiedzonko. Chociaż zauważyłam, że tutejsi mieszkańcy jakby nie dostrzegali już deszczu. Chodzą w cienkich płaszczykach, sukienkach, spódnicach, trampkach. Chyba przywykli do tej aury. Bergen znajduje się w górach. Otoczone jest siedmioma szczytami (zwanymi
Siedmioma Siostrami). Powodują one, że pogoda jest bardzo zmienna. Wygląda to
mniej więcej tak. Budzę się około 5.30 i wyglądam za okno – kiedy nie pada jest
to dobry znak. Stwierdzam, że założę
letnią kurtkę (naprawdę niekoniecznie trzeba zakładać zimowe ubrania, bo tutaj
bardzo dużo się chodzi. Niestety ja jeszcze mieszkam pod bardzo stromą górką,
więc nieźle się codziennie namacham). Wtedy mija 15 minut, a za oknem zaczyna
lać jak z cebra. I nie moi Kochani to nie
jest zwykły deszcz. To ściana deszczu, wiadro wylane na głowę, po
którym człowiek jest mokry od stóp do głów. Kolejne stwierdzenie „Dobrze, że
jeszcze nie wyszłam z domu”, bo mam szansę na zmianę garderoby. Zanim wyjdę
pogoda zdąży się odmienić kilkakrotnie. Np. we wtorek, kiedy wracałam z pracy w
przeciągu 45 minut zdążyłam dwa razy zmoknąć i 2 razy wyschnąć (więc nie ma
tego złego, co by na dobre nie wyszło), a wchodząc do mieszkania byłam
zdyszana, jakbym przebiegła, co najmniej maraton. No nie do pomyślenia! :D ale mówię
Wam człowiek jest się w stanie przyzwyczaić – nawet do tych grzmotów (!) za
oknem w styczniu.
2. SKLEPY
Sklepy w niedzielę są zamknięte.
Niestety, smutna rzeczywistość. I jeśli Ty drogi czytelniku nie możesz wytrzymać
chociaż jednego dnia bez odwiedzania galerii Norwegia nie jest krajem dla
Ciebie. W ten święty Dzień Pański nie masz wyboru i musisz sobie sprawić jakąś
inną rozrywkę. Też dla mnie to było nierealne, ale jak widać dobrze się mam i nadal żyję.
A propos, w Bergen mamy B-station –
połączenie supermarketu, centrum handlowego
i dworca autobusowego w jednym. Spokojnie, można tutaj chwilę
posiedzieć, napić się kawki (jeśli sklep jest otwarty), włączyć darmowe wifi :D
i czekać np. na autobus. Fajne miejsce, polecam ;)
3. OPIEKA MEDYCZNA
Do tego chyba się nie przyzwyczaję.
Wychowana na antybiotykach, lekach i spędzaniu czasu w domu nie dostosuję się do tego. Niestety, w
Norwegii na wszystkie choroby przepisywany jest paracetamol. Sama tego
doświadczyłam. Skończyło się lotem do Polski i leżeniem tydzień w łóżku
(oczywiście z antybiotykiem), ale było to miesiąc po moim przyjeździe tutaj. Stwierdzam,
że teraz zaczęłam się hartować i przyzwyczajać do pogody. Ale zastanawiam się jak jest
ze złamaniem? Czy lekarze nie zakładają gipsu tylko czekają, aż np. taka noga
zrośnie się naturalnie? Level: Cobra, Rambo, Terminator. Muszę o to kogoś podpytać.
4. MIESZKANIE
Jak wiecie Norwegia jest drogim krajem.
Mieszkania również do takich należą, ale to nie przeszkadza Norwegom w ustalaniu
swoich praw. Bo nieważne, że Ty masz pieniądze, stać Cię na to mieszkanie i Ci
się podoba. To Ty musisz się spodobać właścicielom. Głupio to brzmi, ale taka
jest rzeczywistość. Norweg umawia się z kilkoma osobami na visning i po tym
decyduje komu wynajmie mieszkanie. I absolutnie to z hygge nie ma nic wspólnego. A na takim oglądaniu mieszkania wypytują o
wszystko: skąd, gdzie, jak, po co, na co, jakie masz zainteresowania itd. Ciężka
sprawa, bo człowiek czuje się chyba o wiele gorzej niż na rozmowie o pracę. Kiedyś od jednego właściciela otrzymałam listę 20 pytań, na które musieliśmy odpowiedzieć z Mężem :D cha cha.
5. KOMUNIKACJA
Samochód zostawiliśmy z Mężem w Polsce,
a tutaj poruszamy się autobusami. Po pierwsze samochód jest drogi w utrzymaniu,
płaci się jakieś horrendalne sumy za drogi, czasem nawet za parking przy pracy. Natomiast bilet miesięczny kosztuje 765 koron, czyli ponad 380 zł. W tym możemy się poruszać autobusami i tramwajem od rana
do nocy. Natomiast jeśli chcielibyście zakupić bilet to u kierowcy jest droższy
niż zakupiony w automacie czy kiosku. Człowiek codziennie uczy się czegoś
nowego. A po drugie mieszkamy w samym centrum miasta ;)
Skoro jesteśmy w temacie biletów to zwrócę uwagę na kontrolerów, którzy rzucają się z daleka w oczy. Ubrani w czarne uniformy z odblaskowymi paskami, wojskowe buty i z taryfikatorami na szyi. Zero ukrywania się (np. tak jak w Polsce).
Skoro jesteśmy w temacie biletów to zwrócę uwagę na kontrolerów, którzy rzucają się z daleka w oczy. Ubrani w czarne uniformy z odblaskowymi paskami, wojskowe buty i z taryfikatorami na szyi. Zero ukrywania się (np. tak jak w Polsce).
Czuję niedosyt z powody zbyt małej dawki Twoich cudnych zdjęć :D A tak serio, to super wpis, chociaż za szybko się skończył - wiem, strasznie dzisiaj marudzę :)
OdpowiedzUsuńZwróciłaś uwagę na wiele ciekawych rzeczy, które dla nas Polaków, są czymś nieznanym i momentami może nawet niezrozumiałym, ale człowiek uczy się całe życie :) Z tą pogodą to ja bym pewnie dostała szewskiej pasji, albo w końcu stanęłabym gdzieś na środku jakiejś drogi i zaczęłabym się histerycznie śmiać, bo to aż nieprawdopodobne, żeby w takim tempie zmieniała się aura :P
Co do opieki medycznej... hm... my przywykliśmy niestety do tego, że lekarze na wszystko przepisują antybiotyk, co dla naszego organizmu wcale nie jest zdrowe, a tylko bardziej osłabia odporność. Może, skoro w Norwegii lekarze wszystko leczą paracetamolem, to tam ludzie po prostu nie chorują? Inny klimat, tryb życia, jedzenie i ta zmieniająca się pogoda, faktycznie mogą człowieka zahartować, a wtedy nie ma potrzeby faszerowania się farmakologicznymi specyfikami :) Ale może się mylę :P
No, cóż - czekam na kolejną porcję pyszności o Norwegii, tymczasem...
Buziaki :*
Och tak Norwegia to bardzo specyficzny kraj ;) obiecuję, ze następnym razem będzie o wiele więcej zdjęć Kochana :D buziaki ;)
UsuńCo za piękne miejsce. Tak bardzo chciałabym zobaczyć tak wiele miast, państw. Zazdroszczę ci, że zwiedziłaś trochę Norwegii.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
polecam-goodbook.blogspot.com [zapraszam na nową recenzję]
Marzy mi się wejście na Język Trolla :) ale wszystko przede mną ;)
UsuńDobrze poznać norweskie zwyczaje z perspektywy osoby, która zna je od podszewki.
OdpowiedzUsuńWszystkiego uczę się powoli ;)
UsuńOpieka medyczna mnie przeraziła. =/
OdpowiedzUsuńwww.niedokoncakosmetycznie.pl
To zdecydowany minus :/
UsuńBardzo ciekawy wpis i z przyjemnością poznałabym kolejnych parę ciekawostek z życia w Norwegii :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię Kochana, że dajesz radę z tą pogodą ;) Założę się, że z moją odpornością byłabym co chwilę przeziębiona, a jak szybko wyzdrowieć mając do dyspozycji tylko paracetamol? :P
Pozdrawiam :)
Ja teraz trochę się uodporniłam, ale i tak często mam katar :D
UsuńBoże, tam jest tak pięknie... :) Rozmarzyłam się! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Kochana ;)
UsuńNorwegia to kraj który mnie niesamowicie intryguje i to jedno z miejsc na ziemi, które marzą mi się, żebym je odwiedzić. Moja mama kilka lat pracowała w Norwegii i była zachwycona tymi krajobrazami! I tego strasznie jej zazdroszczę. Na pewno życie tam jest inne niż u nas i nie wiem czy chciałabym się tam przeprowadzić, ale chętnie bym zwiedziła ten kraj!
OdpowiedzUsuń