18.6.20

L. M. Alcott, Mali mężczyźni




Wydawnictwo MG
Liczba stron: 464
Okładka: twarda

Dalsze losy bohaterów Małych kobietek i Dobrych żon (książka jest trzecią częścią tetralogii Małych kobietek). Książka opowiada o życiu Jo, jej męża i dzieciaków ze szkoły w Plumfield. Pełno w niej zabaw, figli, ale i ważnych przesłań moralnych, bowiem państwo Bhaer traktują swych wychowanków z miłością, przepełnieni pragnieniem wykształcenia z nich dobrych i mądrych ludzi. Bezpośrednią inspiracją tej historii była śmierć szwagra Alcott, który pojawia się w jednym z ostatnich rozdziałów. Wszystkie książki cyklu, choć tak uroczo bajkowe, były jednak w dużej mierze oparte o prawdziwe wydarzenia z życia autorki, co dodaje im większego znaczenia i kolorytu.

.
.
.

Nie jestem pewna, czy o tym wiecie, ale jestem wielkim fanką Małych kobietek. To jedna z moich ulubionych książek wszechczasów. Płaczę, mdleję, ciskam nią za każdym razem, gdy czytam i często wracam myślami do sióstr March. Z ogromna przyjemnością sięgnęłam po Dobre żony, a teraz po Małych mężczyzn.  To fantastyczna kontynuacja mojej ukochanej klasyki.

W Małych mężczyznach ogromnie mi się podobało to, że książka pozostała wierna  duchowi oryginalnej powieści, pomimo zupełnie nowej i odmiennej historii. Oczywiście nadal ma tę samą analizę moralności, lekcje na temat bycia najlepszym sobą i frazesy z XIX wieku. Ma ten sam typ ideałów, które propagowały Małe Kobietki, takie jak samodzielność, niezależność, równość i dostęp do edukacji. Ale czy nie za to kochamy Louisy May Alcott? Jest idealistką i naprawdę chce, żebyś był lepszym człowiekiem bez głoszenia kazań. To, co sprawia, że jest tak dobra, to fakt, że Mali mężczyźni maja również takie same sentymenty i serce, jak jej poprzedniczka. Czytając nie można nie poczuć komfortu i szczęścia.


Ale to, co Louisa May Alcott robi tak dobrze, to tworzenie sympatycznych i złożonych postaci, które są dalekie od ideału. W Małych mężczyznach możemy śledzić niektóre z naszych ulubionych postaci z Małych kobietek, a każde odniesienie do tych postaci sprawiło, że moje serce rosło (dodaj wzmiankę o Beth, wspominanie jej , powodowało, że płakałam za każdym razem). W tej książce skupiamy się na ich dzieciach i dzieciach tego pokolenia. Prowadzi nas przez ważne momenty z życia Jo, pana Behra i chłopców z Plumfield. Każda postać ma swoje wady, ale uczy się i dorasta, dojrzewa. Jedyną rzeczą, która mnie rozczarowała, było to, że Jo straciła większość swojej porywczości. Trudno jest zobaczyć ulubioną postać w innym świetle, ale miło było widzieć ją jako bardziej przemyślaną i dojrzałą osobę dorosłą, taką, jaką zawsze chciała być. Nie mogę nie lubić Jo. wszystkie postacie były równie autentyczne i interesujące.

I podobnie jak poprzednik, najlepszą częścią Małych mężczyzn był problem miłości, ale, nie chodziło o romantyczną miłość. To, co zrobiła pierwsza książka dla rodzinnej miłości, Mali mężczyźni skupili się na przyjaźni. Zaufanie, miłość i poświęcenie, których bohaterowie uczą się od siebie nawzajem, są niezwykle podniecające. Pomimo licznych przeszkód i powodów, które mogłyby powstrzymać ich przed tą przyjaźnią, wciąż mają dla siebie oddanie.

Ogólnie rzecz biorąc, uwielbiam tę kolejną część jednej z moich ulubionych książek wszechczasów i kocham to, że pozostała wierna poprzedniej historii i dała nam więcej głębi, a także możliwość śledzenia postaci, które wprost ubóstwiam. Kiedy skończyłam czytać, nie mogłam uwierzyć, że to już koniec, chciałam o wiele więcej. 

Serdecznie polecam!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu MG!


Buziaki, Paulina

1 komentarz:

  1. Za mną dopiero "Małe kobietki", ale planuję jak najszybciej zabrać się za "Dobre żony", a później po ten tom.

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)