21.12.17

Mariola Pryzwan, Tylko mnie pogłaszcz... Listy do Haliny Poświatowskiej


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Okładka: twarda
Liczba stron: 240

„Tylko mnie pogłaszcz” to oparta na listach opowieść o Halinie Poświatowskiej, jednej z najciekawszych polskich autorek poezji powojennej i Ireneuszu Morawskim, niewidomym literacie, z którym poczuła szczególną więź.

Poznali się w Częstochowie pod koniec 1956 roku na pierwszym wieczorze autorskim poetki w redakcji „Gazety Częstochowskiej”. Ona – debiutantka, poważnie chora na serce, on – przyszły student polonistyki. Młodszy od Poświatowskiej… o tydzień. Połączyło ich niecodzienne, trudne do określenia uczucie.

Jednak jak to zawsze bywa miłość nie miała szansy na rozkwit, ponieważ Halina musiała wyjechać na operację do Stanów Zjednoczonych. Ale tysiące kilometrów nie przeszkodziło w konwersacji w postaci intymnych i pięknych listów.

„Nienawidzę wszystkich listów, które nie są Twoimi.”

Aby list dotarł zza Wielkiej Wody potrzeba było dziesięciu dni. Korespondencja okazała się nieustannym oczekiwaniem, tęsknotą, udręką…

„Jesteś drugą połową mojej duszy, takim lustrem, a może zwierciadłem, w którym dobrze się mojej duszy przeglądać”. 



Halina Poświatowska marzyła, aby listy Ireneusza zostały opublikowane, jednak ten się nie zgodził i za życia autorki nie zostały wydane. „One są piękne, lepsze, mój drogi, od mojej książki i, daruj, ale lepsze od Twoich opowiadań, im nie wolno umrzeć". Dopiero za sprawą żony Morawskiego, Heleny, listy ujrzały światło dzienne w formie publikacji „Tylko mnie pogłaszcz” pod redakcją Marioli Pryzwan. Co ciekawe Ireneusz nie chciał, aby zostały opublikowane, żeby nie urazić swojej małżonki. A w książce znalazło się prawie 100 listów!

Korespondencja niezwykła, doskonała. Piękny zapis uczuć, szczególnie te z pierwszego okresu, kiedy Morawski jeszcze po cichu wierzył, że jego drogi z Haliną się skrzyżują. Delikatne, subtelne, szczere, głębokie... 

„To dobrze, że piszesz mi prawdę o sobie. Pisz wszystko. Jestem zimny, wytrzymam. (…) A teraz położyli mi na stole Twój nowy list. Jeszcze go nie znam. Jesteś czarowna! O, jak Cię podle kocham…”

Ta relacja okazała się na tyle intensywna, że właśnie dla Ireneusza Poświatowska napisała tomik „Opowieść dla przyjaciela”.

Korespondencja ponadto została wzbogacona dokumentami, wycinkami z gazet, zdjęciami bohaterów, ale też urywkami listów i wierszy pisarki. Mariola Pryzwan zamieściła także esej Morawskiego, z którego dowiadujemy się o relacji z Poświatowską, a także dlaczego zaprzestał pisać listy.

„Gdybym miał opowiedzieć więcej, musiałbym umieć opowiedzieć kobietę, która na zawsze i bardzo chciała być kochana, a w zamian za to dawała tak wiele – pozwalała się kochać. Przeważnie ludziom to nie wystarcza. Wydaje się, że wtedy nie wystarczało i mnie. Po latach sądzę, że jak dla mnie było to i tak za dużo".

Wspaniała, ale też bolesna opowieść epistolarna o niespełnionej miłości.

„A teraz krótkie résumé listu: całuję, całuję, całuję ślicznie, puszyście, kwiatkowo, wargowo, rozumnie, bezczelnie, gorąco, uroczyście, szalenie! szalenie! sza! le! nie! ach!”

Notka biograficzna:
Halina Poświatowska, z domu Myga. Urodziła się 9 lipca 1935 roku w Częstochowie, zmarła 11 października 1967 roku w Warszawie. Na jej życie determinujący wpływ miało kilka dni z dzieciństwa kiedy w 1945 roku podczas wyzwalania Częstochowy, rodzice Haliny schronili się w piwnicy. Zimno i wilgoć sprawiły, że dziewczynka ciężko zachorowała, a choroba doprowadziła do powstania nieodwracalnej wady serca.  Zmagając się całe życie z bardzo poważną chorobą serca, dzieliła czas między leczenie w szpitalach i sanatoriach, a studiowanie filozofii, sztuki, logiki, Szekspira i języków obcych. 
W roku 1954 została żoną Adolfa Poświatowskiego, studenta Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi, co lekarze jej odradzali, by dwa lata później owdowieć. W latach 1958-1961 przebywała na kuracji w Stanach Zjednoczonych, tam uczęszczała do Smith College w Northampton, studiowała filozofię na nowojorskim Columbia University. Po powrocie do kraju uzyskała stopień magistra filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W roku 1966 wyjechała na stypendium do Paryża. W czerwcu 1967 powróciła do krakowskiej kliniki.
Debiutowała poezją miłosną w "Gazecie Częstochowskiej". Związana również była ze "Współczesnością", "Kulturą", "Życiem Literackim". Należała do grupy literackiej "Muszyna".
W 1967 roku stan jej zdrowia był na tyle zły, że zdecydowała się na kolejną operację w Warszawie. Dziewięć dni po jej przeprowadzeniu zmarła.

Buziaki, Paulina

10 komentarzy:

  1. Książka wydaje się być bardzo wartościową lektura. Świetna na prezent.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie muszę poznać jej treść :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, jak intensywne to musiało być uczucie! Jestem zachwycona i zazdrosna okropnie, że ktoś tak pięknie potrafi mówić o miłości. Przekonalas mnie - zapisuję tę książkę na swoją czytelniczą listę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam szczerze, że nigdy nie intrygowała mnie postać Poświatowskiej, ale książkę mam na półce, więc na pewno zapoznam się z nią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z samego początku przyznam, że recenzję zdobią piękne zdjęcia. Ksiązka to bardzo ciekawa pozycja, po którą chętnie bym sięgnęła, aby przeczytać.
    pozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zainteresowałaś mnie tą książką, dopisuję ją do swojej listy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam listy miłosne, zwłaszcza literatów i (choć to przykre!) te o niespełnionej miłości. Są one pełne bólu, ale tak pięknie napisane, że intensywniej czuję te intymne wyznania. Zwłaszcza, gdy serce się kraja, ale wciąż chce więcej.

    Poświatowskiej kocham wiersze. I "Opowieść dla przyjaciela". Och, jakże mi się marzy powyższa książka o tak wdzięcznym tytule "Tylko mnie pogłaszcz"! ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna historia, z chęcią ją poznam dokładniej!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam mieszane uczucia. Nie interesowała mnie nigdy osoba i twórczość Poświatowskiej. Swego czasu pisałam dość dużo tradycyjnych listów i trochę mi się nie podoba, że listy Ireneusza zostały opublikowane mimo tego, że sobie nie życzył. To takie moje prywatne, subiektywne odczucia, komuś innemu książka może przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)