Wydawnictwo Marginesy
Okładka miękka
Liczba stron 512
Uwielbiam książki z wątkiem medycznym. Kocham serial Chirurdzy i pochłaniam z uporem maniaka powieści, gdzie mamy odniesienia do medycyny. Ale również bardzo lubię Panią Ałbenę Grabowską. Czytałam już jej powieść Alicja w krainie czasów i bardzo mi się podobała. Dlatego też wiedziałam, że sięgnę po powieść „Uczniowie Hippokratesa. Doktor Bogumił”.
„Bogumił Korzyński, absolwent Uniwersytetu Medycznego w Wilnie, rozpoczyna pracę w warszawskim Szpitalu im. Dzieciątka Jezus na oddziale chorób wewnętrznych. Jest rok 1850. Siedem lat wcześniej świat odrzuca Horacego Wellsa i jego eter, doprowadzając nieszczęsnego wynalazcę do szaleństwa i samobójczej śmierci. Szpital połowy XIX wieku wciąż spływa ropą, krwią i brudem, a najlepszym chirurgiem jest ten, który potrafi w jak najkrótszym czasie wykonać operację. Przeżywalność pacjentów, którzy umierają z powodu zakażeń i niedostatecznej wiedzy lekarzy, sięga kilku procent.”
Och, Mon Dieu! Co to była za fenomenalna powieść! Te opisy, te postaci, ta historia, te realia! Jestem zachwycona. Główny bohater Bogumił Korzyński chce zająć się prawdziwą medycyną, przeprowadzać różnorakie eksperymenty, zagłębiać tajniki ludzkiego organizmu, a nie być lekarzem dam. poznajemy go w momencie, gdy szuka odpowiedzi jak może pomóc swojej małżonce w bezbolesnym powiciu trzeciego dziecka. I tu się zaczyna. Poznajemy losy rodzin rodziny Korzyńskich, więc książka ta jest również interesującą sagą rodzinną z sekretami, smaczkami i dramami.
Autorka posługuje się dosadnie opisami naturalistycznym. Dlatego jeśli jesteście z natury brzydliwi to nawet nie sięgajcie po tę książkę. Różnorodnych wydzielin tu nie brakuje. Poza tym przecierałam oczy ze zdumienia, że całkiem niedawno operacje były przeprowadzane bez znieczulenia, a cesarskie cięcie skazywało kobietę na smierć. Smutne, ale prawdziwe. Dlatego należy ogromnie doceniać w jakich czasach żyjemy i że medycyna poszła do przodu. Jednak to zasługa tylko i wyłącznie niektórych szalonych naukowców.
Bardzo podobają mi się realia, w jakich pani Ałbena osadziła tę powieść. XIX-wieczna Warszawa, z brukowanymi ulicami, dorożkami, gazowymi latarniami i „wynalazkiem pana Bella”. Autorka włożyła mnóstwo pracy w napisanie tej powieści, aby oddać klimat, realizm czasów, nakreślić tło historyczne i ukazać losy nieszablonowych bohaterów. Książka napisana została przepiękną polszczyzną, dialogi bardzo przyjemnie się czyta. Plusem jest także prolog, który wprowadza czytelnika w fabułę i wzbudza ciekawość. Przez to nie można oderwać się od powieści. Naprawdę książka to istny majstersztyk i wielkie ukłony dla pani Ałbeny.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu!
Nie są to do końca moje klimaty więc raczej nie będę zainteresowana przeczytaniem jej. Ale może kiedyś się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Mnie Ałbena Grabowska zachwyciła już kilkoma swoimi powieściami - ostatnio było to "Stulecie Winnych", zatem ta książka czeka już na półce i szybko muszę zabrać się za nią.
OdpowiedzUsuń