W szkole
podstawowej wprost nie cierpiałam Ani. Nie wiem jak to możliwe, ale kiedy tylko
słyszałam o rudych włosach wprost robiło mi się gorąco. Nawet nie chciałam
słyszeć o tej bohaterce i muszę przyznać się bez bicia, że nie przeczytałam
wtedy tej szkolnej lektury do końca. I gdyby nie studia to pewnie dalej żyłabym
w błogiej nieświadomości i nie poznała tej cudownej dziewczynki o niesamowitej
wyobraźni. O dzięki Ci literatura dziecięco! Także w wieku 23 lat dopiero
poznałam tę perełkę, a teraz spokojnie od czasu do czasu do niej powracam, bo
nawet zaopatrzyłam się we wszystkie tomy tej cudownej lektury. Za symboliczną
złotówkę za sztukę udało mi się zakupić w jednej z bibliotek w Kielcach.
5 powodów, dla
których kocham serię Ania z Zielonego Wzgórza
5. Piękne opisy
Avonlea.
Podczas gdy
Avonlea nie istnieje w prawdziwym świecie. Jednak opisy Lucy Maud Montgomery (a
także nazwy wymyślone przez Anię) sprawiają, że poczujesz się, jakbyś naprawdę tam
się znalazł i podziwiał niesamowitą zieleń, piękne krajobrazy i wygrzewał w
promieniach słońca Avonlea.
4. Mateusz i
Maryla.
Kiedy Mateusz i
Maryla dowiedzą się, że zamiast chłopca, o którego poprosili, wysłano do nich
osieroconą dziewczynkę, nie będą wiedzieć, co robić. Ich pierwszą reakcją
będzie odesłanie jej z powrotem (dziewczęta w końcu nie mogą naprawdę pomóc Mateuszowi
w gospodarstwie!). Ale po zastanowieniu się i kilku zabawnych przemówieniach i sytuacjach
rodzeństwo postanawia ją zatrzymać. W całej książce pokochasz ich tak samo jak
Anię - Mateusza za spokojną, cichą i kochającą naturę oraz Marylę za jej surowy
wygląd, ale potajemnie ciepłe serce i humor. Czy była kiedykolwiek bardziej
doskonała fikcyjna rodzina? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.
3. Cytaty
Jutro jest
zawsze czyste, nieskalane żadnym błędem.
*
Przyjemniej jest mieć ukochane, piękne myśli i przechowywać je w swym sercu jak
skarby.
*
Czy to nie przyjemnie, że jest tak dużo rzeczy, które jeszcze poznamy?
*
Jakże się
cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby
okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad!
2. Gilbert
kontra Ania
Tak, każda
bohaterka potrzebuje nemezis. W Ani z Zielonego Wzgórza biedny Gilbert Blythe
uderzył w niewłaściwy akord, gdy wyśmiewał się z rudych włosów Ani. A nasza
władczyni pretensji, zaczęła rywalizować z nim w nauce. Autorka doskonale i
bardzo ciekawie nakreśliła jednostronną nienawiść.
1. Ania Shirley
Jest
prawdopodobnie jedną z moich ulubionych fikcyjnych postaci w historii
literatury. Ma tak jasną osobowość, że trzeba być zimnym, żeby jej nie kochać. Odważna
i pełna życia, inspiruje do używania wyobraźni i kochania
wszystkiego z całego serca - od pięknych poranków po romantyczne pisanie. Zawsze
będę wdzięczna pani Montgomery za
stworzenie tak pięknego i żywego charakteru.
Przygody Ani z Zielonego Wzgórza, również mają miejsce w moim sercu. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiłam tę serię, mam u siebie podobne wydanie do Twojego, a może nawet to samo. Może kiedyś skuszę się na lekturę, jestem ciekawa jej odbioru z perspektywy lat.
OdpowiedzUsuńA oglądałaś "Anne with an E"? Książek Montgomery w dzieciństwie nie lubiłam, ale serial wydał mi się w porządku, zwłaszcza pierwszy sezon :)
OdpowiedzUsuńCzytałam „Anię..." jako lekturę jeszcze w podstawówce i chociaż wtedy nie miałam jakichś wielkich wymagań, to od razu wiedziałam, że nie polubimy się z tą historią :P Nie za bardzo rozumiem zachwyt nad tą serią, nawet jeśli ktoś, tak jak Ty wymienia kilka powodów, dla których ją lubi. Ja tego wszystkiego po prostu nie widzę, a część rzeczy nawet mnie irytowało... Cóż, najwidoczniej nie jest to historia dla mnie :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko <3
Książki Bez Tajemnic
Ja maszczęście nie poznałam tej książki w podstawówce. Anię poznałam jak byłam (chyba w 3 klasie). Na wyjeździe nad morzem była taka fajna księgarnia i znalazłam wtedy Anię. Potem (chyba w 6 klasie) była Ania jako lektura. Do dziś przeczytałam wszystkie tomy. 😁
OdpowiedzUsuńMikołaj usłyszał, że chciałam wrócić do Ani i dostałam 4 części pięknego wydania �� Dodatkowo okresie świątecznym obejrzałam na Netflix "Anne with an E" - bardzo przyjemna wersja ��
OdpowiedzUsuń