Tytuł oryginału:
Sunset in Central Park
Wydawnictwo HarperCollins
Liczba stron:
336
Okładka: miękka
Frankie Cole
unika emocji i jakichkolwiek relacji. Dzięki niszczącemu rozwodowi jej
rodziców, nie wierzy, że prawdziwa miłość może istnieć. Ale prawdziwa przyjaźń…
cóż, to zupełnie inna historia. Bo Frankie może zawsze i wszędzie liczyć na
swoje najlepsze przyjaciółki, a najbardziej na brata jednej z nich, Matta. Dziewczyna
jednak nie chce zepsuć ich długotrwałej przyjaźni, ale też nie może zaprzeczyć
iskierce między nimi. Czy naprawdę chce zaryzykować wszystko na coś, co się być
może nie powiedzie?
Sarah Morgan
stworzyła niezwykle przyjemny romans. Opowieść ta krąży wokół przyjaźni, ale
jednocześnie jest serdeczna i zmysłowa z powodu wątku romansowego. Autorka stworzyła niezwykle realistyczne
postaci, które są bardzo sympatyczne. Frankie to dziewczyna bardzo zabawna
wręcz z komediowymi poglądami, której teksty wymiatały. Podczas lektury nie raz
się zaśmiewałam. Frankie miała bardzo trudne dzieciństwo, które odbiło się na
niej tym, iż dziewczyna nie wierzy w prawdziwą miłość. Jak najbardziej ją
rozumiem i wcale się nie dziwię, że Matt musiał się napracować, aby jej
udowodnić, że najzwyczajniej w świecie po prostu się myli.
Oczywiście, sam
Matt to wspaniały mężczyzna, który jak najbardziej zasługuje na miano
książkowego męża. Lojalny, szczery, troskliwy, chętny do ocalania każdej
zbłąkanej duszyczki. Uwielbiam w nim to, że tak łatwo się nie poddał. Z całych
sił starał się znaleźć sposób, aby pokazać Frankie, że miłość naprawdę
istnieje. Jego cierpliwość jak najbardziej zasługuje na złoty medal.
Zachód słońca w
Central Parku to doskonała lektura na jesienny wieczór wypełniona po brzegi zabawnymi
i dowcipnymi dialogami, niesamowitą chemią między naszym bohaterami, którzy po
wielu latach przyjaźni w końcu się odnaleźli. Jeśli macie ochotę na powieść z
dużą ilością śmiechu, prawdziwej przyjaźni i sporej dawki romansu, serdecznie polecam
tę książkę. Na pewno się nie zawiedziecie.
Można powiedzieć, że Matt wyszedł z friendzonu?:D
OdpowiedzUsuńKsiążka jakoś bardzo mnie nie kusi, ale zdjęcie jest bardzo klimatyczne;-)
OdpowiedzUsuńWydaje się taka w sam raz na poprawę humoru :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że może być to lektura idealna na jesienne klimaty. Jeśli jest i śmiech, i dowcip, okraszone przyjaźnią, możemy miło spędzić czas. Tytuł zapisuję, być może sięgnę jak już dopadnie mnie jesienna melancholia :)
OdpowiedzUsuńOstatnio często widzę tę książkę i chyba wydaje się, że mogłabym mi się spodobać. Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się za nią kiedyś zabiorę, bo ciekawi, oj ciekawi.
OdpowiedzUsuńTa okładka czaruje! Historia może też mnie oczaruje, skoro jest idealna na jesienny wieczór.
OdpowiedzUsuńidealna powieść na depresyjne, ciemne jesienne wieczory <3 pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji jestem pewna, że sięgnę po tą książkę, bo uwielbiam właśnie taką tematykę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam