8.3.17

Kobieta, którą cenię najbardziej


Już w starożytnym Rzymie obchodzono Matronalia, czyli święto przypadające na pierwszy tydzień marca a związane z płodnością i macierzyństwem. Wtedy to też mężowie obdarowywali swoje żony prezentami oraz spełniali ich życzenia. Uroczo, czyż nie? Natomiast święto, które my obchodzimy dzisiaj, czyli Dzień Kobiet, zostało ustanowione dopiero w 1910 roku. Lepiej późno niż później, prawda…

Chcę Was teraz zaprosić do przeczytania wpisu, który jest ważny dla każdej z nas. Zaprosiłam dziewczyny z blogosfery, aby wypowiedziały się na temat: Kobieta, którą cenię najbardziej. Post wyszedł niezwykle inspirująco, ponieważ moje koleżanki nie tylko przytoczyły osoby pojawiające się w literaturze, ale także te prawdziwe ze swojego życia, które są w pewien sposób dla Nich ważne. Moje Drogie, chcę tu i teraz Wam serdecznie podziękować za ogromne wsparcie i za to, że znalazłyście czas i chęci, aby się wypowiedzieć.

W kobietach siła! Zapraszam do lektury. 



Każda ( prawie każda J) mała dziewczynka mówi, że jak dorośnie chce być jak jej mama.
Dziewczę dorasta, zaczyna się buntować i twierdzi, że nigdy nie będzie jak jej rodzicielka.
Czas buntu mija i bardzo, bardzo chcemy być choć w najmniejszym stopniu jak nasze mamy.
Oczywiście nie będę próbowała wmówić Wam, że wszystkie kobiety tak mają. Opowiem na swoim przykładzie. Moje relacje z mamą bywały różne, raz lepsze, raz gorsze. Jednego dnia darłyśmy przysłowiowe koty, drugiego nie odzywałyśmy się do siebie a kolejnego pokładałyśmy się ze śmiechu. Na świecie pojawiła się moja córka. Wtedy zaczęło się dziać ;)
Po pierwsze zrozumiałam wtedy wszystkie nakazy, zakazy, które dostawałam od mamy. Kilkudniowe dziecko sprawiło, że zaczęłam na wszystko patrzeć zupełnie inaczej…i ogarnął mnie strach o to, co moja latorośl wymyśli w przyszłości. Ja , cóż przyznać to muszę, miałam mnóstwo ciekawych pomysłów i nie pozwalałam rodzicom na chwilę nudy. Mogłabym tak jeszcze pisać, pisać, ale nie chcę Was zanudzić. Odpowiadam więc, za co cenię moją mamę.
Za to, że mimo wszystko, zawsze była po mojej stronie. Co by się nie działo mogłam na nią liczyć. Potrafiła wyciągnąć człowieka z największych kłopotów i sytuacji potencjalnie bez wyjścia. Idealnie wyczuwała sytuację, kiedy trzeba przytuliła, pogłaskała po głowie, innym razem ochrzaniła tak, że w pięty poszło. Milczała, kiedy nie potrzebowałam słów otuchy, ale zawsze była obok, czekała na znak, nie narzucała się z pomocą. Najbardziej dziękuję jej za to, że jednym spojrzeniem, mnie panikarę potrafiła i potrafi postawić do pionu. Oczywiście nie jest tak różowo- do tej pory potrafimy się ściąć w spornej kwestii, nawrzucać sobie ( oczywiście kulturalnie). Potrafimy jednak rozmawiać, dojść do porozumienia. W sumie nie do końca powiedziałam za co cenię ją najbardziej…po prostu za to, że jest !

*


Trudny temat i twardy orzech do zgryzienia dała mi Paulina tym zagadnieniem. Jednak wyzwania są po to, aby je podejmować!  U mnie to jest tak, że nie mam jednego autorytetu. W każdej dziedzinie fascynuje mnie ktoś inny. I uważam, że tak powinno być, ponieważ nie ma ludzi, którzy są świetni we wszystkim i na wszelkich polach swojego życia są godni podziwu. Za inne rzeczy cenię moją przyjaciółkę, za inne Matkę Teresę, a jeszcze za inne aktorkę Maję Ostaszewską. Kobiet, które cenię jest tak naprawdę bardzo dużo. Jak więc wybrać jedną? Postanowiłam zawęzić wybór do postaci z książek. I już było łatwiej, chociaż nie za łatwo, ponieważ często czytam książki, w których pojawia się mocna, ciekawa osobowość kobieca. Wybrałam jednak jedną z kobiet, która przyszła mi na myśl jako pierwsza i zapewne jest znana szerszej publiczności.
Katniss z książkowej serii „Igrzyska Śmierci”. Główna bohaterka od samego początku miała we mnie przyjaciółkę. Moment, w którym poświęciła się i zgłosiła na „głodowe Igrzyska” zamiast swojej siostry, (która została nieszczęśliwie wylosowana) był dla mnie najmocniejszym fragmentem. To właśnie w tym momencie Katniss wykazała się odwagą, szlachetnością, troską i miłością do rodziny. Jak się jednak okazało, to nie był nagły przypływ. Nasza bohaterka przez całą powieść udowadnia, że odwaga to jej drugie imię. W drugiej i trzeciej części podobnie. Mimo wielu przeszkód, mimo strachu, lęku i nieszczęść, które na nią spływały, potrafiła podejmować odważne decyzje. W końcu tak naprawdę nie chodzi o to, żeby nie odczuwać strachu. Chodzi o to, żeby umieć go poskromić i mimo jego obecności, nie bać się ryzykować i działać. Katniss jest przykładem takiej właśnie osoby. Hardej babki, która ze śmiałością, dynamicznie podejmuje ważne decyzje.

Ja sama jestem dość płochliwą osobą, która wielu rzeczy się boi. Walczę z tym, to fakt, jest coraz lepiej, ale cały czas kobiety, które wykazują się ponadprzeciętną odwagą, są dla mnie niedoścignionym wzorem.

Marzę, aby i dla mnie kiedyś podejmowanie trudnych, odważnych decyzji stało się takie proste.

*


Kiedy Paulina poprosiła mnie o opisanie Kobiety, która cenię najbardziej, od razu pomyślałam o dwóch. Jedna jest prawdziwą osoba, a druga postacią literacką. Tą prawdziwą jest oczywiście moja mama. Może i zdarza nam się czasami pokłócić, może i nie podziela mojej pasji do czytania i słyszę często „bo ty masz już za dużo książek”, ale wiem, że w razie czego mam wsparcie. Moja mama jest naprawdę cudowną osobą, która zawsze mnie wesprze, pomoże, gdy mam problem, pocieszy, gdy wrócę ze szkoły załamana złą oceną, czy nadmiarem nauki/ pracy domowej. Wiem, że jest i jestem jej za to wdzięczna. To, że mnie wielu rzeczy nauczyła, jest raczej oczywiste. Więc po prostu, cieszę się, że jest. To mama jest tą kobietą, którą cenię najbardziej.
Natomiast postacią literacką, jest Kate Sedgwick z Promyczka. Podziwiam ją za to korzystanie z życia pełnymi garściami. Katie pokazała mi, że zawsze należy być uśmiechniętym, że trzeba doceniać to, co mamy, a nie myśleć o tym, co byśmy chcieli. Udowodniła mi, że jeśli jesteśmy przyjaźnie nastawieni do ludzi – oni odpłacą się nam tym samym. A przynajmniej Ci, o dobrym sercu.

*


Czytam dużo i od dawna, i jak się okazuje, zdecydowanie częściej sięgam po powieści, które wyszły spod pióra kobiet. Mocniej chwytają one za serce i bardziej niż gnającą na łeb, na szyję akcją, przejmują się emocjami i relacjami między swoimi bohaterami. Spośród wszystkich znanych mi autorek zdecydowanie najbardziej cenię Jodi Picoult. Ta amerykańska pisarka (mająca na swoim konice już 23 powieści!) posiada wybitny dar, który sprawia, że od opowiadanych przez nią historii po prostu nie da się oderwać. Każda jest dopracowana, każda poprzedzona zbieraniem szczegółowych danych, każda jest inna i każda wyjątkowa. Jodi wielokrotnie pokazuje, że świat nie jest ani czarny, ani biały, że nie każdy morderca jest zbrodniarzem i że nie zawsze "miłość" oznacza dokładnie to samo. Z uwielbieniem godnym masochistki sięga po trudne i  zwykle kontrowersyjne tematy, nie kryje się za półsłówkami i domysłami; intryguje, zachwyca i zmusza do głębokich refleksji. Łamie serca i uświadamia, że świat rzadko kiedy jest sprawiedliwy. Sprawnie porusza się pomiędzy różnymi odcieniami szarości i zawsze, ale to zawsze, serwuje swym czytelnikom kawał solidnej, okraszonej trzema wiadrami emocji, lektury.
Jodi Picoult to zdecydowanie inspirująca autorka i inspirująca kobieta.
Oby więcej takich postaci pojawiało się na naszej czytelniczej drodze.

*


Gdy Paulina zapytała mnie, jaką kobietę najbardziej cenię, nie od razu wiedziałam, o kim chcę napisać. Jest wszak tyle pań, o których warto wspomnieć. To osoby, które przekształciły swój ból na pomoc innym (Fran Drescher, Ewa Błaszczyk), odkrywczynie, poszerzające ludzkie horyzonty (Maria Skłodowska-Curie, Wanda Rutkiewicz), aktorki (Meryl Streep, Maria Pakulnis) czy gwiazdy sportu (Irena Szewińska, Anita Włodarczyk). Kogo wybrać?
Po długim zastanowieniu z trudem wybrałam konkretną osobę i gdy pisałam o niej pierwsze zdanie, niespodziewanie moją uwagę przykuł zwiastun reportażu, który oglądałam kilka lat temu.  Wtedy zdałam sobie sprawę, że osoba, o której chciałabym wspomnieć, nieco przyblakła w mej pamięci. Faktem jest, że pani Irena Sendlerowa zawsze była typem cichej bohaterki. Jej postać nie rzucała się w oczy, a przez długi czas jej dokonania były dużo bardziej znane w USA niż w Polsce. Pierwszym elementem, który przykuł moją uwagę, jeśli chodzi o wygląd bohaterki, były niesamowite, piękne oczy, patrzące na swojego rozmówcę z ciepłem i dziecięcą wręcz ufnością. Nikt z osób postronnych nie mógł przypuszczać, że to łagodne spojrzenie było przed laty światkiem bestialstwa w getcie warszawskim. Co więcej, dzięki staraniom pani Ireny, udało się ochronić 2,5 tysiąca żydowskich dzieci przed nieuchronną zagładą. O tej niezwykłej kobiecie przeczytałam po raz pierwszy w książce „Dzieci Ireny Sendlerowej” Anny Mieszkowskiej. Pomimo, że w swojej biografii główna bohaterka jak tylko mogła umniejszała swoją rolę, to jednak trudno przemilczeć dwa fakty. Po pierwsze postawa pani Ireny to przykład niezwykłego heroizmu, a po drugie niespotykanej wrażliwości. Sendlerowa przecież nie raz usłyszała od przyjaciół, że jest wojna i nie powinna ryzykować, lecz nie potrafiła odwrócić oczu od maluchów, które dzięki niej, mają już swoje wnuki, a może nawet prawnuki.
Dla mnie osobiście niezwykle cenne są słowa pani Ireny, które stały się moim mottem: Ludzie dzielą się na dobrych i złych. Narodowość, rasa, religia nie mają znaczenia. Tylko to, jakim się jest człowiekiem.


*


Na wstępie chciałabym przede wszystkim podziękować Paulince za zaproszenie do współtworzenia wpisu na ten szczególny, dla nas kobiet, temat – Kochana, to dla mnie ważne wyróżnienie, ślicznie dziękuję :***
A teraz pozwolicie, że nawiążę do meritum. Kiedy tylko przeczytałam temat przewodni wykreowanego przez Paulinę postu, odpowiedź właściwie nasunęła mi się sama, a co chyba najważniejsze wzorca wcale nie musiałam szukać jakoś specjalnie daleko.
Zatem, Kobieta, którą cenię najbardziej to… moja Babcia Barbara. Tak po prostu.
Skarbnica życiowej mądrości i niezwykłej wewnętrznej siły ukształtowanej przez lata doświadczeń. Niezastąpione guru kulinarne, bo przecież nikt nie robi takiej szarlotki, jak Ona. I w końcu Kobieta, która zawsze w pierwszej kolejności jest nie dla siebie, lecz dla innych, z wypełnionym dobrocią sercem i dłońmi bezinteresownie wyciągniętymi do drugiego człowieka. Kobieta kochająca, wbrew i pomimo wszystko, choć z drugiej strony samodzielna i niezależna. Potrafiąca zachować równowagę pomiędzy inwestowaniem w siebie, a dbaniem o bliskich, którym dałaby gwiazdkę z nieba i jeszcze więcej, gdyby tylko posiadła taką moc.
Moja Babcia to po prostu Fighterka, która miała odwagę wyciskać z życia garściami, niczym sokowirówka sok z cytryny. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, a frazes „nie da się” nie istnieje. Niezależnie od sytuacji i życiowego przystanku wciąż pełna energii, nieograniczonych pomysłów i niepohamowanej chęci robienia kolejnych kroków naprzód zupełnie, jakby słońce i pęd, z jakim kręci się świat, samoistnie ładowały jej akumulatory tak, że czasem trudno jest za nią nadążyć. Nawet mnie.
Gdy byłam dzieckiem była dla mnie przede wszystkim Babcią pełną ciepła, rozdającą mnóstwo przytulasów i taką, która brała swoje kredki, a potem ubarwiała nimi mój świat, by stawał się lepszy. Z biegiem czasu stała się również inspiracją do bycia kimś więcej niż szarą jednostką pośród tłumu, do spełniania marzeń i do ciągłego rozwijania się. Tym w jaki sposób żyje udowodniła, że chcieć to tak naprawdę móc, że nie warto bać się nowych wyzwań, niezależnie od tego, czy ma się dziesięć, czy sześćdziesiąt lat, a stanie w miejscu to nic innego, jak samobójstwo dla intelektu.
Choć zdarza nam się „zetrzeć”, to jest jedną z tych osób, z którymi nie boję się i lubię rozmawiać na różne tematy, tym bardziej, że Babcia zawsze była kobietą światową, podróże i wiedza z różnych dziedzin życia, to bez wątpienia jej konik. I wiecie, co? To ona zaszczepiła we mnie miłość do książek, choć nigdy specjalnie się o to nie starała.
Dała mi w życiu bardzo wiele bezcennych momentów, wiele miłości i dobroci. Myślę, że o tym wie, choć samo dziękuję, to zdecydowanie za mało. Dlatego chciałabym, żeby była ze mnie dumna, jako wnuczki i kobiety. To najlepsze podziękowanie, jakie mogę jej ofiarować i wyróżnienie dla mnie samej. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda.
Dzień Kobiet to ważne pod wieloma względami święto, które obecnie obchodzone jest już niemal na całym świecie. Ale to tylko jeden dzień, jedna data upamiętniająca walkę kobiet w słusznej sprawie. Doceniajmy i szanujmy te, które są w naszym życiu na co dzień. Wszystkie przecież toczymy swoje bitwy.
M.

*

Jest tyle osób, których cenię za ich charakter, dobroć i podejście do drugiego człowieka. Jednak na pytanie: Jaką Kobietę cenię najbardziej zawsze odpowiem tak samo: moja mamę. Jak by nie patrząc, gdy by nie, ona dzisiaj nie było by tej wypowiedzi. Gdyby nie ona nie miałabym wielu rzeczy, które dzisiaj mam. Chociaż nie zawsze jej to mówię, podziwiam Ją za to, że potrafi nie łączyć swojej pracy z naszym domem. Bardzo rzadko widzę ją sprawdzającą kartkówki czy sprawdziany w domu. To mama nauczyła mnie pokory jakiej często wymaga od nas życie oraz empatii, którą nauczyła mnie dzielić z innymi. Podziwiam ja za to, że ma do nas tyle cierpliwości i spokoju. Z tym u nas w domu bywa niesyty różnie. Wiem, że chociaż czasem bardzo się o mnie boi to pozwala mi na bardzo wiele. I co najważniejsze kocha mnie taką jaka jestem i to właśnie dzięki niej każdego dnia mogę być lepszą wersją siebie. Moja mama jest po prostu niepowtarzalna- drugiej takiej nie znajdę nigdzie. I za to ją cenie i uważam za bohaterkę mojego życia.

*


Najcenniejsza kiedyś nie miała znaczenia. Złorzeczyłam jej na każdym kroku, bo sama wiedziałam lepiej, nie potrzebowałam jej mądrości, nie potrafiłam znieść ograniczeń, nie chciałam uczyć się na cudzych błędach. Chciałam przeżyć życie po swojemu i spróbować wszystkiego, choćbym miała tego żałować. Na złość, z przekory, ale i z potrzeby, po prostu. On jednak była, zawsze; kiedy pierwszy raz pękło mi serce, gdy nie potrafiłam spojrzeć sobie w oczy, kiedy tak bardzo pragnęłam, że byłam gotowa oddać zbyt wiele. Była tuż obok, przy mnie, a ja nie rozumiałam, jak to się działo, że wiedziała, chociaż trzymałam ją na dystans.
Kobieta, którą cenię najbardziej zrezygnowała dla mnie ze swoich pragnień i z wolności. Chwilowo odłożyła na bok potrzeby, odsunęła siebie, by stała się tym, kim jestem dzisiaj. Dogoniła marzenia wiele lat później, w międzyczasie. Teraz przeżywa drugą młodość, pokonuje siebie, ucieka ograniczeniom. Dziś jest najcenniejsza i wstyd mi, bo kiedyś nie wiedziałam, że tyle dla mnie znaczy.

*

Kobieta, którą cenię najbardziej? To zależy. Każdą z osób, które są dla mnie w pewien sposób autorytetem, cenię za indywidualne cechy. Nie mam kogoś, kogo stawiam na piedestale w tej kwestii. Zebrałam jednak parę cudownych kobiet, które mogłabym tutaj wymienić, w zależności od „grupy”, do których je przydzieliłam. Bardzo szybko wyprowadziłam się z „gniazda” moich rodziców, zaledwie parę miesięcy po ukończeniu osiemnastu lat. Wyjechałam na drugi koniec Polski, nie znając zupełnie nikogo w nowym, wielkim świecie. Potrzebowałam takich ważnych „punktów”, które stałyby się dla mnie odniesieniem, perfekcją, zbiorem wszystkich cech, które podziwiam. To właśnie te cechy zadecydowały o moim poniższym wyborze.
Kobieta, którą znam z literatury: Mary McGrory, królowa dziennikarstwa. Jest dla mnie inspiracją, weną i nadzieją. Pokazała, że kobiety mają swoje prawa i mogą brać czynny udział na scenie politycznej czy prywatnej. Jak sama powiedziała: „Bycie reporterką w męskim świecie waszyngtońskiego dziennikarstwa lat czterdziestych i pięćdziesiątych oznaczało protekcjonalne traktowanie lub wyłączenie poza nawias albo obie te rzeczy naraz”, jednak nie poddawała się i uparcie dążyła do celu.
Kobieta, którą cenię od zawsze: Oczywiście na tym miejsce muszę (jakże inaczej) postawić moją mamę! A razem z nią moją babcię. Te dwie kobiety, to olbrzymie pokłady miłości i wielkiego serca. Niosą pomoc, w zamian nic nie żądając.
Kobieta, którą bardzo cenię, bo...:
                     Mama mojej przyjaciółki – skarbnica olbrzymiej wiedzy. Kobieta silna, waleczna i uparta. Imponuje mi zarówno swoją siłą jak i charakterem. Poukładana, zorganizowana i jak zawsze porządna.
                     Paulina (tak kochana, Ty) – cenię ją za to, jaka jest. Ambitna, przyjacielska i żywiołowa. Zawsze wie jak pomóc, jak wesprzeć czy co powiedzieć. Za to, że potrafi w życiu odnaleźć szczęście, nawet w najbardziej pochmurne dni. Za jej olbrzymią miłość do męża, która daje nadzieję, że prawdziwe uczucia istnieją.
                     Magda (Save the magic moments) oraz Kasia (YellowPear) – to może być małe zaskoczenie, bo rzadko potrafię przyznać, że ktoś mnie inspiruję, że kogoś podziwiam czy chciałabym naśladować. Jednak w tym przypadku nie mogłam pominąć tych dwóch wyjątkowych kobiet. Powiem tak: Jak będę mieć kiedyś rodzinę, to chciałabym być taka jak Kasia i Magda. Rodzinna, oddana, pełna ciepła i serdeczności. Chciałabym być taką matką i żoną. Odkąd je poznałam, stały się moim duchowym napędem. W życiu zabrakło mi takich prawdziwych wzorów, więc jak tylko odnalazłam je w internecie – złapałam i nie chcę puścić.

*

Niewątpliwie na pierwszym miejscu jest to moja mama. Dlaczego właśnie ona? Ponieważ dała mi najpiękniejszy dar , dar zwany życiem. Nie byłoby mnie dzisiaj tutaj, nie pisałabym tego wpisu, gdyby nie ona (no i tata). To mama od maleńkiego wkładała wiele pracy w wychowanie mnie i mojego brata, byśmy wyrośli na mądrych i inteligentnych ludzi.  Dziękuję, proszę, przepraszam – nie wstydzę się tego wypowiadać, gdyż to właśnie maniery, które miałam wpajane od dawien dawna. Mama to nie tylko mama, to również najlepsza przyjaciółka, z którą mogę porozmawiać na każdy temat. I choć bywało, że w przeszłości niejednokrotnie zaszłam jej za skórę, to zawsze potrafiła mi wybaczyć. Cenię ją za wszystkie rady, których mi udzieliła, za to, że miała niezliczone pokłady cierpliwości dla mnie, a przede wszystkim za to, że jest.
Cenię również moje przyjaciółki (Beata K., Magda H., Ola Sz., Claudia S., Patrycja K., Marta K.) za to, że zawsze mogę na nie liczyć, za to, że zawsze mnie wysłuchają, gdy zachodzi taka potrzeba. Przyjaźń to coś niezwykle pięknego i cennego, co zawsze powinno się pielęgnować. Przyjaciółki to nie tylko moje przyjaciółki, one są również niczym moje siostry, których nie mam (brat to nie to samo). To osoby na które zawsze mogę liczyć i które zawsze mogą liczyć na mnie. To wspólnie spędzane chwile, to pisanie listów, to wiele godzin wspólnych rozmów. Cenię je za to, że potrafią wytrzymać z taką diablicą jak ja ;) Dziękuję Wam Kochane za to, że jesteście.

*

Gdy Paulina zaprosiła mnie do udziału w tym wpisie (za co jej bardzo dziękuję!), w głowie miałam gotową odpowiedź: mama. Jednak z czasem, zaczęły pojawiać się kolejne osoby – babcia i przyjaciółki. W chwili, gdy miałam wskazać, którą z nich cenię najbardziej, nie potrafię tego zrobić. Mama, podobnie jak dla wielu z Was, jest dla mnie wyjątkową osobą. Wiem, że cokolwiek by się nie działo w moim życiu, ona zawsze będzie po mojej stronie. Cenię jej cierpliwość, bo sama należę do osób, które najpierw robią, a dopiero później rozmyślają nad tym. Podziwiam ją za spokój, z którym przyjmuje każde moje wzburzenie. Odkąd zaczęłam studia w domu jestem gościem, jednak właśnie to sprawiło, że zaczęłam doceniać wszystko to, co mama dla mnie robi, począwszy od tych wielkich rzeczy, skończywszy na drobnostkach.
Jednak nie tylko ją cenię. W gronie tych osób znajduje się moja babcia, która zaszczepiła we mnie pewne ideały. Gdy miałam kilka lat, poświęcała swój wolny czas, którego nie miała za wiele, na zabawy ze mną. To właśnie ona opiekowała się mną, kiedy moi rodzice pracowali, ona uczyła mnie podstawowych rzeczy, takich jak czytanie, czy pisanie. Nie sposób o tym zapomnieć, dlatego przy każdej nadarzającej się okazji odwiedzam ją.
W gronie kobiet, które cenię znajdują się również moje przyjaciółki. Każda z nich jest inna, każda wnosi coś od siebie i pomimo różnic, które istnieją między nami wiem, że zawsze mogę na nie liczyć. Wspierają, a nawet gdy się kłócimy, nie potrafimy długo wytrzymać bez rozmów. O każdej z nich mogłabym napisać wiele, jednak wiem, że słowa nie oddadzą tego, jak bardzo je cenię.
Jak widzicie, kobiet, które cenię jest więcej niż jedna. Każda z nich jest osobą z krwi i kości i zdaję sobie sprawę z tego, że w chwili zwątpienia zawsze mogę liczyć na ich wsparcie i dobrą radę, za co im bardzo dziękuję!

*


5 lat temu odeszła moja ukochana Babcia. Umarła tak jak żyła, w ciszy i spokoju, a mój świat rozpadł się na milion drobnych kawałków. Była niezwykłą kobietą, ciepłą, z sercem pełnym miłości. Miłości, którą potrafiła obdarować wszystkich wokół siebie. Kiedy byłam małą dziewczynką, spędzałyśmy razem mnóstwo czasu – pamiętam pyszne śniadania, uśmiech, który witał mnie każdego poranka, mocny uścisk i delikatne głaskanie po głowie. Mijały lata, a Babcia ciągle przy mnie trwała. Była znakomitą obserwatorką, nigdy nic Jej nie umknęło. Zauważała każdy gorszy moment, każdą ciężką chwilę czy ogromny problem. Wspierała dobrym słowem, ciepłą herbatą, mlekiem z miodem i młodym uśmiechem. Podczas moich częstych chorób to właśnie Babcia czuwała nade mną i dbała, bym brała wszystkie leki. Może wydać się to prozaiczne, ale takie momenty uświadamiały mi, że mam Kogoś, kto zawsze będzie po mojej stronie, wytłumaczy, zrozumie i przytuli. Kto nie zapomni i nie da mnie skrzywdzić. Była niezwykła. Była siłą – ogromną i niepokonaną. Zachwycała uporem, wiarą w ludzi i umiejętnością przebaczania. To właśnie dzięki Niej jestem taka, jaka jestem. Nauczyła mnie wszystkiego, czego tylko może nauczyć człowiek, który kocha. A kochała mocno, cierpliwie, bezgranicznie i bezinteresownie.  Pamiętam Jej oczy, delikatnie siwe włosy i czuję zapach Jej fartucha, na którym kładłam swoją głowę jako dziecko, nastolatka, studentka, mężatka, a w końcu matka. Moje córki też pamiętają. Żałuję, że nie było Jej dane przytulić mojego Synka, wziąć go na ręce, uśmiechnąć się do Niego… Gdy umierała, była spokojna. Przeżyła ponad 90 lat, będąc dobrą, kochającą i wspaniałą Kobietą. Kobietą, którą ceniłam i cenię najbardziej na świecie. 

*

A jeśli jesteście ciekawi, kogo ja najbardziej cenię - odsyłam do zeszłorocznego postu KLIK. Wpis troszeczkę z przymrużeniem oka ;)

A ja moje anielice i diablice życzę, abyście nadal były dumne ze swej kobiecości ;) Jesteście wielkie!

Buziaki, Paulina

29 komentarzy:

  1. Dziękuję za zaproszenie! To był dla mnie bardzo ważny wpis, zwłaszcza, że bardzo się go bałam. Spędziłam prawie miesiąc nad moimi wątpliwościami, bo najbardziej bałam się wyróżnić. Wiedziałam, że powinnam napisać o mamie, o babci, jednak... jakoś nie mogłam się do tego przemóc, nie mogłam ich wymienić. Dlatego mam nadzieję, że nikt źle nie odbierze moich słów i nie pomyśli, że jestem niewdzięczna do swoich rodziców, którym wiem, że dużo zawdzięczam czy coś w tym stylu :)

    Jeszcze raz dziękuję, Kochana moja! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję Ci za wsparcie, którym mnie obdarzasz ;) zawsze i wszędzie <3

      Usuń
  2. Dziękuję, że mogłam wystąpić wśród tylu wspaniałych kobiet!:)

    Poruszyła mnie odpowiedz "z książka do łóżka", która zwróciła uwagę na inne blogerki. Wow! Ja rownież cenie Kasie i Madzię, wiec doskonale rozumiem ten opis.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziękuję, że znalazłaś czas i chęci ;) dziękuję <3

      Usuń
  3. Świetny wpis! Brawo dziewczyny!
    Wszystkie kobiety opisane w tym poście zasługują na ogromny szacunek. Nic tylko się od nich uczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały i niezwykle ciepły, a dodatkowo megamotywujący dla wszystkich wpis :) Pięknie to napisałyście. Cudo!

    Dziękuję, Paulinko, za zaproszenie do tego projektu. Powiem Ci, że to było wielkie wyzwanie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny, wzruszający i bardzo emocjonalny wpis :) Dziewczyny gratuluję odwagi, by pisać tak prosto z serca <3
    Paulinko, raz jeszcze, Kochana, dziękuję za zaproszenie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja za całe wsparcie Madziulka <3 każdego dnia :*

      Usuń
    2. Nie musisz, to dla mnie sama radość :*

      Usuń
  6. Bardzo pozytywnie i przyjemnie :) Uśmiech sam sie pojawia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za zaproszenie. Bardzo mi miło :* Piękne wypowiedzi zebrałaś <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za zaproszenie :) Wyszło to wspaniale :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana za przyjęcie zaproszenia i znalezienie czasu oraz chęci <3

      Usuń
  9. Paulina! Bardzo serdecznie dziękuję Ci za zaproszenie. Wśród tylu wspaniałych kobiet i ja mogłam opowiedzieć swoją historię :) To nie było łatwe zadanie, a łzy które pojawiły się w moich oczach, kiedy pisałam o Babci, były oczyszczające i takie dobre. Dziękuję :)

    Dziewczyny! Jesteście Wielkie, siłą swojej miłości, oddania, ciepła, które czuć w każdym słowie Waszych tekstów. To ogromna przyjemność czytać o Kobietach, które cenicie :)

    Klaudia! Kochana! Dziękuję :) Za tyle dobrych myśli, które mi dzisiaj przekazałaś, za te wszystkie pozytywne uczucia... Uśmiecham się do Ciebie ciepło i serdecznie. Z całego serca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiunia <3 że dałaś radę mimo nawalającego kompa :* uwielbiam Cię <3

      Usuń
  10. Ojeju, nie spodziewałam się takiego postu. Bardzo ciekawy, długi i taki no wiesz, dający do myślenia!
    Dla mnie najważniejsza zawsze będzie mama. To mój wielki motywator :D chciałabym być jak ona.
    pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy post.
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję za zaproszenie! :D
    Cudowny post wyszedł <3
    Wszystkiego Najlepszego ;*

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  12. Kobiety są naprawdę wspaniałe, mnóstwo mocy i sił w nas drzemie. :)
    W życiu spotkałam kilka kobiet, które stały się dla mnie prawdziwymi autorytetami, kształtowały moje życie, jestem im bardzo za to wdzięczna. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  13. Paulinko, dziękuję, że mogłam wziąć udział w tym wpisie ;)

    Wyszedł cudownie ;) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję za cudowne wywiązanie się <3 za to, że znalazłaś czas i chęci :*

      Usuń
  14. Paulina,
    Dziękuję, że mogłam być częścią tak wspaniałego postu. Wszystkie wypowiedzi czyta się z zapartym tchem. Wszystko tworzy, piękną niezapomnianą całość.
    Buziaki Dziewczyny

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każdy komentarz. Moje opinie są całkowicie subiektywne, więc jeśli nie zgadzasz się ze mną, jak najbardziej to szanuję.
Zapraszam na mój instagram @readingmylove ;)