Prószyński i
S-ka
Liczba stron:
480
Okładka: miękka
Jestem fanką
książek Diane Chamberlain i dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po kolejną
– „Cień matki”. Diane ma talent do stawiania czytelnika pod ścianą i kwestionowania
różnych spraw. Rozwija problem postaci w taki sposób, że zawsze jestem tak samo
mocno rozdarta co, bohaterowie. „Cień matki” jest trzecią powieścią trylogii Kiss
River. Wszystkie są ze sobą powiązane i bohaterowie z poprzednich części również
się tutaj pojawiają.
Ta książka
skupia się na Lacey, która w dzieciństwie była świadkiem morderstwa swojej
matki. Mija kilkanaście lat, dziewczyna
fizycznie jest bardzo podobna do matki, również staje się artystką, ale stara
się wyjść z jej cienia i być zupełnie inną osobą. Historia jednak lubi się
powtarzać i kiedy najlepsza przyjaciółka ginie w wypadku, dziewczyna musi
zaopiekować się zbuntowaną Mackenzie, która ma bardzo trudny charakter i wcale
nie zamierza ułatwić życia Lacey.
Z kolei Lacey ma
swoje własne problemy i demony, z którymi nie radzi sobie zbyt dobrze. Mackenzie
walczy ze śmiercią matki, a Lacey z sekretami ujawnionymi o jej matce dziesięć
lat wcześniej.
Jest wiele
tajemnic, które powoli rozwiązują się w tej książce. Uwielbiam to jak
stopniowo wszystkie sekrety stają się znane. Poza tym bardzo podobają mi się
relacje między bohaterami, jak zmieniają się, dojrzewają. Poprzez to odczuwa
się silne poczucie rodziny, miłości i przebaczenia.
Wszystko to
prowadzi do książki pełnej emocji, w większości opartej na sekretach i
kłamstwach, które ostatecznie zostaną ujawnione. Chciałam poznać prawdę i to,
co stało się później. W prozie autorki podoba mi się to, że pokazuje, iż
każdy ma szansę naprawić błędy i skupia się na tym, dlaczego robimy pewne
rzeczy tak, a nie inaczej. Bardzo
trafne zakończenie opowieści, które mnie usatysfakcjonowało.
Ponownie, nie
mogłem odłożyć tej książki, a Diane ma bardzo łatwy oraz przyjemny styl i
fachowo kończy każdy rozdział tak, że jestem zmuszona czytać dalej do późnych
godzin nocnych. Serdecznie polecam!
Za książkę dziękuję
wydawnictwu!
Też lubię Diane, piątka! :)
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera, to trylogia o Kiss River nie należy do moich ulubionych spośród wszystkich jej książek, choć tom drugi podobał mi się znacznie bardziej niż pierwszy. Mam nadzieję, że ta tendencja wzrostowa się utrzyma i trzeci będzie jeszcze lepszy ;)
Pozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Ja mam w planach poznanie twórczości autorki, ale do tej pory jeszcze tego nie zrobiłam. Ale na pewno się w końcu skuszę. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę autorkę!:)
OdpowiedzUsuńDiana Chamberlain to mój wielki czytelniczy wyrzut sumienia... a po Twojej recenzji tym bardziej jestem w przeświadczeniu, że jak zacznę, to przepadnę z kretesem...
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki tej autorki, prawie wszystkie przeczytałam, ale ostatnio zrobiłam sobie przerwę w czytaniu :) muszę nadrobić braki
OdpowiedzUsuń