Liczba stron: 287
E-book
Z natury jestem wzrokowcem. Piękne
przedmioty przyciągają mój wzrok i lubię się nimi otaczać. tym razem książkę wybrałam
ze względu na okładkę (chociaż nie do końca, bo książkę przeczytałam w formie e-booka). Pierwsze wrażenie jest
najważniejsze, więc zaryzykowałam. Jednakże z prozą Marty W. Staniszewskiej
spotykam się po raz pierwszy.
Izabela ma 26 lat. Od dwóch jest żoną Tomasza
– mężczyzny zazdrosnego i władczego, który stara się zasłonić swoją osobą cały świat
małżonki (nie pozwala jej nigdzie wychodzić, wybiera jej stroje itp.). Poza tym
jej nie szanuje, nie docenia i nie jest jej wierny. Ale historia musi być
jeszcze bardziej zawiła i w ich życiu zjawia się Wincent, przyjaciel Izabeli i
jej wielka miłość z przeszłosci.
Może się Wam wydać, że fabułą jest
oklepana. Znowu kolejny romansik z trójkątem. Nie do końca. Autorka ukazała
toksyczną relację małżeńską. Izabela to przykładna żona, pokorna i ugodowa.
Zawsze stara się zadowolić swojego męża. Bo to jemu przecież przysięgała przed
ołtarzem. A dla niego ile znaczy słowo? Wielkie, czarne nic.
Tomasz jest wiecznie niezadowolony,
chorobliwie zazdrosny. Na każdym kroku chce kontrolować małżonkę, jej ubiór,
zachowanie, a nawet sposób wysławiania się. Nie zwraca na nią uwagi, lecz na
to, co powiedzą inni.
Najsmutniejsze z całej historii jest to,
że Izabela nic z tym nie robi. Tkwi w
martwym punkcie i nie potrafi zrobić kroku naprzód, aby poprawić swoją sytuację
życiową. Ewidentnie jest nieszczęśliwa, ale przysięga małżeńska jest dla niej
najważniejsza. To świętość, której się trzyma. Moja cierpliwość została
wystawiona na próbę. Miałam ochotę nią potrząsnąć lub po prostu rzucić o ścianę.
Liczyłam, że może w końcu się odważy, coś zrobi ze swoim życiem. Ale nie! Skądże!
Dobrze że przypadki chodzą po ludziach…
W każdym razie bohaterowie mnie nie
urzekli i do końca do mnie nie przemawiali. Zbyt idealni i raczej nieprawdopodobni.
Jak dla mnie najciekawszą postacią okazał się Tomasz. Z tą swoja gburowatością
i bezczelnością. Bo on ma jakiś wpływ na swoje życie. Nie pasuje mu coś to
szuka szczęścia gdzieś indziej. Robi co chce i wyciąga z życia jak najwięcej.
Kolejnym minusem jest mnogość dialogów,
a za mało opisów (to moje lekkie zboczenie, ponieważ wprost przepadam za
opisami). Natomiast sam styl i język, którym posługuje się autorka uważam za
prosty, lekki i przystępny.
I obiecuję ci miłość… okazało się
ciekawą książką. To pozycja, która zaciekawi nie tylko mężatki, ale i kobiety znajdujące
się obecnie w związkach, nawet nieformalnych. Historia jest wyrazista i dotyka wielu ważnych
problemów. Osobiście wyciągnęłam z niej przede wszystkim to, aby walczyć o
siebie, o swoje życie i szczęście. Bo mamy je jedno i nie warto go tracić na
osobę, z którą łączy nas tylko przysięga i nic poza tym. Każdy z nas jest panem
swojego losu, więc walczmy o siebie.
Premiera: 15.09.2016!
Za egzemplarz przedpremierowy dziękuję:
Mnie książka się podobała i dodatkowo zauważyłam duży progres u Pani Marty. Za mną trzy jej książki i z każdą jest coraz lepiej. Mnie w gruncie rzeczy nie przeszkadzała ilość dialogów, ale za to nie potrafiłam znieść Tomasza, choć to powieść dobrze wykreowana. Ale wiadomo — każdy ma swój gust, lubi coś innego i różne rzeczy będą mu odpowiadać.
OdpowiedzUsuńRobisz cudowne zdjęcia :)
Wlaśnie wiesz może gdybym sięgnęła po wcześniejsze książki to zauważyłabym różnice :) ale ogólnie jak na pierwsze spotkanie to nie jest źle ;)
UsuńCieszę się, że zdjęcia Ci się podobają ;)
*postać. Ależ gafa :D
UsuńSłyszałam o tej powieści, ale jakoś mnie do niej niespecjalnie ciągnie, to chyba nie jest temat dla mnie :x
OdpowiedzUsuńCo kto woli :) na pewno znajdziesz książki dla siebie ;)
UsuńSłyszałam o tej książce i powiem Ci, że muszę ją mieć koniecznie, a twoja recenzja jeszcze bardziej podsyciła moje zainteresowanie :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) nic odkrywczego, ale może być :)
UsuńJa tam lubię lekkie romanse (ale nie erotyki;)). I to toskyczne małżestwo mnie skusiło ;)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńFabuła po części przypomina mi "Układankę z uczuć", która również opowiada o toksycznym małżeństwie. Niemniej na pewno sięgnę po tę powieść, bo przeczytałam wiele pozytywnych recenzji, w tym również Twoją ;)
OdpowiedzUsuńNie znam książki, ale dopisuję do must read ;) dziękuję Kochana :*
UsuńTomasz wzbudza emocje - jednych wkurza, a innym podoba się jego wyrazistość. Jak widać dobrze wykreowany bohater ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest to, że wzbudza jakiekolwiek emocje ;)
UsuńPostać Tomasza bardzo mi się nie podoba. Zniszczyłabym takiego człowieka, gdybym tylko mogła. Ale zło rodzi zło.
OdpowiedzUsuńPo okładce liczyłam raczej na powieść erotyczną, a to raczej taki tam sobie po prostu romans.
Pozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Powieśćnie jest jakaś tam odkrywcza, ale może być ;)
UsuńJa zakochałam się szczerze w "I obiecuję ci miłość..." :)
OdpowiedzUsuńSuper ;) cieszę się, że Ci się podobała :)
UsuńPierwszy raz spotkałam się z "I obiecuję ci miłość...", a nawet samą autorką, czytając recenzję tej książki u Krysi z bloga Wybebeszamy książki (pozdrawiam Koleżankę wyżej ;*) i już wtedy mnie zaintrygowała, a teraz Ty dołożyłaś cegiełkę od siebie, więc muszę ją gdzieś jednak upchać w tak zwanym międzyczasie, zobaczymy czy mi się to uda :D No i muszę sprawdzić, co takiego ma w sobie Tomasz :P
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to najbardziej wyrazista postać ;) wydaje mi się, że powieść Ci się Kochana spodoba aczkolwiek szału nie ma ;)
UsuńBiorąc pod uwagę, że mój gust czytelniczy coraz bardziej się wyrabia, to zapewne masz rację, że tyłka mi nie urwie :P Co nie zmienia faktu, że czasami takie lektury są wskazane, na tak zwane "odmóżdżenie" :D
UsuńAle zauważyłaś, że takich odmóżdżaczy jest coraz więcej? :/ dla mnie, nauczycielki po filologii polskiej to jest jakiś koszmar. Bo jestem przyzwyczajona do wysokiej literatury i prawdziwej klasyki, którą dzisiaj można bardzo rzadko spotkać. Dlatego po pół roku blogowania już zgłupiałam, bo naprawdę bardzo trudno jest trafić na coś godnego polecenia. Niestety. Wydaje Ci się, że z okładki jest to coś wartościowego, a zaczynasz czytać i uderzasz głową o ścianę :\
UsuńTylko odmóżdżacz, a dobry odmóżdżacz to też jest różnica :) Cóż, w ostatnim czasie wszystkie książki pisane są na jedno kopyto, z małymi wartymi uwagi, wyjątkami, ale tak to chyba ma działać. Jak każdy rynek, również ten literacki, nastawiony jest na masowych odbiorców, bo to daje zysk. Klasyka nie jest dla każdego, bo nie każdy lubi zgłębiać taką literaturę. Co nie zmienia faktu, że jak czytam niektóre publikacje z tych nastawionych na masowy odbiór, to mam ochotę wyć z frustracji :P
UsuńCzuję, że w rzeczywistości zostałybyśmy przyjaciółkami jak nic :D ściskam :*
UsuńOjej... miło mi, że tak uważasz, Paulinko :)
UsuńJa również ściskam :*
Dobrze, że nie rzuciłaś czytnikiem o ścianę;) A tak poważnie, to też nie lubię tego rodzaju bohaterek. Są ogromnie irytujące. I coś czuję, że ta książka nie przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńKochana szkoda czytnika :D cha cha
UsuńTeraz na każdym blogu pojawia się recenzja tej książki.
OdpowiedzUsuńTo mnie nie zniechęca. Jestem fanem takich ksiażek. Ale!, niestety nie czytam lektur, gdzie akcja toczy się w Polsce. Nie potrafię czytać polskich imion i nazw.
na moim blogu pojawiła się przedpremierowa recenzja mojej książki, serdecznie zapraszam :)
http://want-cant-must.blogspot.com/2016/09/365-dni-zobaczymy-sie-znow-recenzja.html
Chętnie odwiedzę :) pozdrawiam :)
UsuńCzytałam i jestem zakochana! Czytałam Pani Marty dwie porpzednie ksiązki i widzę wielką poprawę. A ja mam odwrotnie, wolę dialogi, niż opisy.
OdpowiedzUsuńJa muszę jeszcze poprzednie nadrobić ;) pozdrawiam :*
UsuńDziękujemy za recenzję i serdecznie pozdrawiamy!!!!
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję jeszcze raz za możliwość przeczytania książki! Pozdrawiam ;)
UsuńDziękuję za szczerą i wiarygodną recenzję. Cieszę się że powieść wzbudza jakiekolwiek emocje czasem euforię czasem gniew bo nie łatwym jest wykrzesać uczucia w ludziach poprzez samo dobieranie słów na papierze. Dziękuję za wszystkie cenne uwagi i spostrzeżenia i polecam się na przyszłość ;)
OdpowiedzUsuńTo było ciekawe doświadczenie :) z chęcią sięgnę po inne książki :) pozdrawiam :)
UsuńLiczyłam że ta książka jest o wiele lepsza. Nie mam na razie ochoty na powieść gdzie kluczowym tematem jest toksyczne małżeństwo. Może kiedyś zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńLiczyłam że ta książka jest o wiele lepsza. Nie mam na razie ochoty na powieść gdzie kluczowym tematem jest toksyczne małżeństwo. Może kiedyś zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuń