Tytuł oryginału: Mrs. Fletcher
Wydawnictwo Znak
Okładka: miękka
Liczba stron: 384
Kiedy jej syn
wyjeżdża na studia, Eve, wciąż atrakcyjna rozwódka, wreszcie ma czas tylko dla
siebie i zyskuje wolność, której do tej pory tak naprawdę nie zaznała. Niemal
przypadkiem zaczyna odkrywać świat internetowej pornografii i
niekonwencjonalnego seksu. Coś, co kiedyś było dla niej nie do zaakceptowania,
teraz okazuje się pociągające i wyzwalające. Eve musi się odnaleźć w czasach
Tindera i gender studies, aby zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuje.
*
„Pani Fletcher”
to fascynująca i intrygująca lektura. Rzuca jednoznaczne spojrzenie na to, jak kształtują się nasze
postawy wobec seksu, seksualności, związków i moralności oraz jak się
zmieniają. Pokazuje, że kiedy seks jest tym wszystkim o czym myślisz to prawdopodobnie doprowadzi cię to do kłopotów. Uwielbiam
sposób, w jaki Perrotta łączy humor z komentarzem społecznym.
Postaci,
szczególnie Brendan, nie są zbyt sympatyczne - popełniają wiele głupich
błędów i czasami nawet nie zdają sobie sprawy, że to robią. Zaskoczyło mnie to,
w co się wpakowała Eve, jak myślała, ale jednocześnie nie chciała mówić
swojemu synowi. Z drugiej strony bohaterowie przypominają i zachowują się jak ludzie, których znasz w
prawdziwym życiu - z wyjątkiem zamkniętych drzwi.
Lekka i zabawna,
z łatwym stylem konwersacyjnym, powieść Toma Perrotta doskonale sprawdzi się
latem, kiedy będziesz potrzebował leniwej lektury i zimnego napoju.
5/6
Za książkę
dziękuję wydawnictwu!
Raczej się na tę książkę nie skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńJa o niej dopiero teraz słyszę, ale zaciekawiłaś mnie podejściem do tematu. Chętnię przeczytam.
OdpowiedzUsuń